Legia – Arka: emocje, ale bez boli
Już w 6. minucie Legia Warszawa mogła cieszyć się z otwierającego gola, jednak Illa Szkuryn nie wykazał się odpowiednim poziomem koncentracji i w znakomitej sytuacji nie zdołał zaskoczyć Damiana Węglarza. Po 25 minutach Węglarz znowu musiał się wykazać – bramkarz Arki Gdynia nie dał się zaskoczyć po wrzutce Kacpra Chodyny. Goście odpowiedzieli dziesięć minut później – Marc Navarro dośrodkował z wolnego, a Dawid Abramowicz główkował w poprzeczkę.
Po zmianie stron nie zmieniło się zbyt wiele – brakowało klarownych okazji i sytuacji, w których Tobiasz i Węglarz musieliby interweniować w sposób spektakularny. W 50 minucie Diego Percan główkował w słupek – golkiper Wojskowych nie musiał notować efektownej parady. Dopiero w 83. minucie bramkarz gdynian został sprawdzony przez Wahana Biczachcziana, ale poradził sobie z próbą reprezentanta Armenii.
Dopiero w doliczonym czasie gry Węglarz musiał wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności – 29-latek kapitalnie zareagował w pojedynku z Pawłem Wszołkiem i w fenomenalnym stylu powstrzymał zawodnika gospodarzy, tym samym ratując swoją drużynę przed utratą gola. To właśnie bramkarz Arki może być nazywany MVP tego starcia.
Na Łazienkowskiej padł bezbramkowy remis. Legia po dwóch rozegranych meczach ma na koncie cztery punkty, natomiast Arka wywalczyła drugie oczko w tym sezonie.