- Widzew Łódź żyje w atmosferze permanentnej krytyki. Kibice chcą kolejnych zmian, nowego trenera, szybkich efektów. Problem w tym, że futbol nie działa jak fast food. Bez spokoju nawet miliony wydane na transfery nie zbudują niczego trwałego.
- Patryk Czubak nie wygrał jeszcze sympatii trybun, ale to nie powód, by po kilku meczach domagać się kolejnej rewolucji. Widzew dopiero wchodzi w nową erę z bogatym właścicielem i wielkimi ambicjami.
- Ktoś w Łodzi powinien wcisnąć hamulec. Kibice oczekują cudów, ale jeśli Widzew naprawdę chce wejść na wyższy poziom, musi nauczyć się cierpliwości. Nawet Guardiola nie zmienia klubu w potęgę w kilka tygodni.
Sopić wytrzymał do sierpnia
Nic tak nie działa na kibiców, jak seria niepowodzeń. Zwłaszcza wtedy, gdy obietnice i ambicje rozpalają wyobraźnię mocniej niż dotychczasowe wyniki. W Łodzi oczekiwania społeczności były duże: Widzew miał włączyć się do walki o europejskie puchary, a inwestycje właściciela i transfery warte około siedem milionów euro miały zapewnić natychmiastowy skok jakościowy.
Początek rozgrywek okazał się brutalny. Głosy niezadowolenia szybko przerodziły się w żądania zmian. Zeljko Sopic został zwolniony mając w tym sezonie Ekstraklasy bilans 2-1-3, chociaż o pożegnaniu z Chorwatem zdecydowało nie tylko boisko. Bilans byłego już trenera Widzewa wygląda mizernie. Szczególnie gdy spojrzy się na jego całą kadencję w Łodzi (5-2-8).
Widzew powierzył odbudowę drużyny człowiekowi, który doskonale zna i rozumie klub, wszak pracował w Łodzi w różnych rolach, od trenera rezerw po tymczasowego pierwszego szkoleniowca, a ostatnio asystenta Zeljko Sopicia.
– Patryk doskonale rozumie wartości, jakimi kierujemy się w Widzewie. W zeszłym sezonie wykazał się odwagą, pełniąc tymczasowo funkcję trenera w trudnym momencie. Teraz znów bez wahania odpowiedział na naszą propozycję. W najbliższym czasie będzie miał szansę udowodnić, że zaufanie do jego umiejętności było uzasadnione – tak mówił dyrektor sportowy Widzewa Mindaugas Nikolicius na temat nowego pierwszego trenera Patryka Czubaka. 32-latek rzeczywiście dostał poważną szansę. Pytanie na jak długo.
Widzew ofiarą terminarza?
Patryk Czubak ma w Ekstraklasie bilans 1–0–3. Te surowe liczby mogą działać na wyobraźnię i podsycać frustrację. Statystyki nie kłamią, ale trzeba też umieć je czytać. Szalenie istotnym, ale i zwykle pomijanym czynnikiem jest tu terminarz, który zdecydowanie nie był sprzymierzeńcem projektu potrzebującego wyników najlepiej od zaraz.
Na starcie sezonu Widzew mierzył się głównie z rywalami, którzy sami aspirują do gry w europejskich pucharach. To nie były łatwe przeprawy, gdzie można było „z marszu” nabijać punkty i budować pewność siebie.
Oczywiście, ambitny klub powinien mierzyć się z każdym i walczyć o punkty także z silniejszymi. Przebudowany od góry do dołu Widzew, miał jednak prawo szukać rytmu, miał prawo zgubić punkty. Tak też rzeczywiście się działo, chociaż nazbyt często. Mam wrażenie, że fala krytyki pod adresem łodzian była i jest nieproporcjonalna do skali problemów zespołu.
Spójrzmy na wyniki:
- Zagłębie Lubin – wygrana 1:0
- Jagiellonia Białystok – porażka 2:3
- GKS Katowice – wygrana 3:0
- Wisła Płock – remis 1:1
- Cracovia – porażka 0:1
- Pogoń Szczecin – porażka 1:2
- Lech Poznań – porażka 1:2
- Arka Gdynia – wygrana 2:0
- Górnik Zabrze – porażka 2:3
- Raków Częstochowa – porażka 0:1
Tam gdzie kibic widzi sześć porażek, ja również widzę sześć porażek. Przyjrzyjmy się jednak bliżej kilku spotkaniom.
Widzew miał Jagiellonię na widelcu. W doliczonym czasie gry na własne życzenie przegrał jednak w Białymstoku 2:3. Przeciwko Wiśle Płock (1:1) sędzia Tomasz Kwiatkowski niesłusznie wycofał się jedenastki za faul na Mariuszu Fornalczyku. Arbitrzy zawiedli również z Cracovią (0:1), kiedy gol Frana Alvareza został błędnie anulowany.
Jest coś, co łączy wszystkie porażki. Widzew przegrał każde z sześciu spotkań różnicą jednej bramki. Porażka jest porażką, ale żaden rywal nie zdemolował łodzian wynikowo. To ważny szczegół. Jeśli drużyna regularnie przegrywa wysoko, można mówić o głębszym problemie. Gdy różnica sprowadza się do jednego gola, to sygnał, że Widzew nie jest tak daleko, jak pokazuje tabela. Nawet jeżeli forma piłkarzy pozostawia sporo do życzenia, może zespól wcale nie jest tak daleko od przechylania spotkań na swoją szalę?
Obserwując reakcje na wyniki Widzewa można doszukać się nawet jeżeli szyderczych, to zdumiewających opinii, że zespół czeka walka o utrzymanie. Widzew pokonał Zagłębie (1:0), GKS (3:0) oraz Arkę (2:0), czyli w teorii zrobił komplet punktów na potencjalnych spadkowiczach.
Po dziesięciu kolejkach Widzew ma za sobą mecze z najlepszą czwórką poprzedniego sezonu Ekstraklasy, trzema rewelacjami tej części rozgrywek oraz trzema potencjalnymi spadkowiczami. To naprawdę nie były okoliczności sprzyjające łączeniu budowy zespołu z wynikami.
Szansa na lepsze jutro
Po burzy zawsze wychodzi słońce i tak też przynajmniej w teorii powinno być w przypadku zespołu Patryka Czubaka. To co miesiącami było dla Widzewa kłopotem, przy odpowiednich umiejętnościach można w najbliższym czasie zamienić w atut.
Tak prezentują się miejsca w tabeli dotychczasowych rywali Widzewa w Ekstraklasie, po 10. kolejkach: 16, 15. 13, 10, 9, 7, 5, 4, 2, 1
A tak wyglądają miejsca w tabeli rywali Widzewa do końca roku, stan przed 11. kolejką: 18, 17, 14, 12, 10, 8, 6, 3.
Terminarz Widzewa w Ekstraklasie do końca 2025 roku:
- Bruk-Bet Termalica (wyjazd)
- Radomiak Radom (dom)
- Motor Lublin (wyjazd)
- Legia Warszawa (dom)
- Lechia Gdańsk (wyjazd)
- Korona Kielce (dom)
- Piast Gliwice (wyjazd)
- Zagłębie Lubin – pierwszy mecz rundy rewanżowej (dom)
Z wyjątkiem Legii i może Korony, każdej z tych drużyn mniej lub bardziej może zagrozić w tym sezonie spadek z Ekstraklasy. Czy Widzew wygra każdy z tych meczów? Pewnie nie. Nie wykluczam jednak, że rzeczywistość znów wykiwa logikę Ekstraklasy i Widzew nie przegra już w lidze do końca roku.
Serię ośmiu spotkań bez porażki zalicza aktualnie Korona Kielce, której możliwości są nieporównywalnie mniejsze od tych w Łodzi. Powtórzenie tego nie jest nieosiągalne. Jacek Zieliński i spółka robią kapitalną robotę, ale stawiajmy też sprawę uczciwie. Nikt nie robi dzisiaj z Korony kandydata do tytułu. Korona do bólu wykorzystuje sprzyjający jej terminarz.
Widzew zdobył na ten moment 10/30 punktów (średnia 1 punktu na mecz). Do podniesienia z boiska do końca roku kalendarzowego są 24 oczka. Jest zatem o co grać. Maksymalnie do końca roku łodzianie mogą mieć 34/54 punkty. W skrajnie optymistycznym scenariuszu średnia wzrosłaby wtedy do 1,88 punktu na spotkanie. Nawet przy kilku potknięciach Widzew byłby w stanie zbliżyć się do ligowej czołówki.
Decyzje przyjdą w swoim czasie
Nikt nie mówi, że Patryk Czubak ma gwarancję pracy do końca kontraktu (2029) bez względu na wyniki. W aktualnej piłkarskiej rzeczywistości takie deklaracje to bardziej gwóźdź do trumny, aniżeli rzeczywiste wsparcie szkoleniowca. Jeśli zimą okaże się, że Widzew naprawdę ugrzązł w środku tabeli, bez pomysłu i perspektyw, to będzie czas na decyzje. Ale to powinny być decyzje oparte na analizie, a nie na emocjach z trybun czy nastrojach po jednej rundzie.
– Mam świadomość, że kibice liczą, iż ta maszyna od razu zadziała, a na wyniki nie trzeba będzie długo czekać. Te oczekiwania pojawiły się samoistnie – ja nigdy ich nie pompowałem. Przeciwnie – staram się studzić emocje. Działamy zgodnie z planem, ale biorę pod uwagę także mniej optymistyczne scenariusze. Chciałbym, żeby od razu było dobrze, ale uczciwie mówię: początki mogą być trudne. Mam jednak nadzieję, że będzie lepiej niż gorzej – tak w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet przed sezonem mówił właściciel Widzewa, Robert Dobrzycki.
Przedsezonowe wypowiedzi właściciela Widzewa to ciekawa lektura. Głowa kibica mogła kotłować się od wyobrażeń o pucharowych czwartkach. Swoje zrobiło też imponujące okno transferowe. Robert Dobrzycki od początku mówił jednak o rozwoju klubu i zespołu jako procesie narażonym na nieprzewidywane trudności. Piłka nożna jest bowiem nieprzewidywalna i podatna na czynniki losowe. Stąd często przewijały się apele do społeczności Widzewa, aby ta wykazała się cierpliwością. Czas zatem powiedzieć sprawdzam.
Czytaj także: Nawałka trenerem Widzewa? Wszystko już jasne! [NOWE INFORMACJE]
Cierpliwość jako nowa odwaga
W futbolu łatwo jest zwolnić trenera. Trudniej jest wytrzymać presję i zaufać procesowi. A przecież to właśnie cierpliwość bywa największym sprzymierzeńcem klubów, które naprawdę chcą coś zbudować.
Przeczytaj również: Karuzela trenerska nie zwalnia. Pogoń Szczecin wierzy w mit stabilności
Widzew stoi dziś na rozdrożu. Może wybrać drogę szybkich, nerwowych decyzji i pogłębiać chaos. Może też wybrać coś znacznie trudniejszego: dać trenerowi czas i sprawdzić, co jest w stanie osiągnąć, gdy opadnie kurz po trudnym początku.
Patryk Czubak nie jest cudotwórcą, ale skoro klub obdarzył go zaufaniem, to może warto jeszcze wstrzymać się z osądem? Chcieliście drugiego Adriana Siemieńca, to pozwólcie mu pracować w zbliżonych warunkach. Dziś Widzew nie potrzebuje kolejnej rewolucji. Potrzebuje chwili spokoju i cierpliwości, by zobaczyć, czy trener faktycznie potrafi udźwignąć odpowiedzialność.
Widzew zasługuje na więcej niż życie w permanentnym kryzysie, a najlepszym krokiem ku temu może być… odrobina cierpliwości.
Czy Patryk Czubak powinien być dalej trenerem Widzewa?
- TAK
- NIE