Żądania Williamsa zdecydowały. Dlatego Barcelona go nie ściągnęła
Barcelona do pewnego momentu była praktycznie pewna transferu Nico Williamsa. Skrzydłowy miał wiele propozycji, ale to właśnie ta z Katalonii uchodziła za najatrakcyjniejszą. Odmowy usłyszeli kolejno działacze Bayernu Monachium oraz Arsenalu, a w dodatku Athletic Club miał stracić nadzieje na zatrzymanie gwiazdora. Na finiszu negocjacji pojawiły się spore komplikacje, za które odpowiadał agent piłkarza. W związku z problemami finansowymi Barcelony, oczekiwał on zapewnienia, że ta będzie go mogła zarejestrować do ligowych rozgrywek.
Dla Blaugrany nie byłby to korzystny ruch, dlatego prace nad tym transferem stanęły w miejscu. Oczywiście klub dalej gwarantował, że opłaci klauzulę wykupu, która wynosiła niemal 60 milionów euro. Moment zawieszenia bezlitośnie wykorzystał za to Athletic, który ostatecznie dogadał się ze skrzydłowym, podpisując z nim nową umowę do 2035 roku. Wzrosła również klauzula wykupu, która teraz wynosi okrągłe 100 milionów euro.
To kolejny raz, gdy Williams zdecydował inaczej, dlatego temat jego transferu w Katalonii został całkowicie zamknięty. Dziennikarz Carlos Monfort ujawnił po czasie kulisy niedoszłej operacji. Zdradził, że Joan Laporta podczas wizyty w restauracji wprost przyznał kibicowi Barcelony, że nie ma porozumienia z otoczeniem Williamsa, a wszystko to za sprawą żądań jego przedstawiciela. Agent Williamsa oczekiwał klauzuli odejścia za darmo, gdyby nie powiodła się rejestracja. Duma Katalonii nie mogła na to przystać, więc transfer ostatecznie nie wypalił.