Moskal wierzył w ten projekt. Zwolnienie było niespodziewane
Wisła Kraków pod wodzą Mariusza Jopa jest wyraźnym liderem tabeli na półmetku rozgrywek. Wiele wskazuje na to, że może to być dla niej ostatni sezon na zapleczu Ekstraklasy. Do tej pory uzbierała 39 punktów, wygrywając 12 z 17 rozegranych spotkań. W niedzielę spróbuje wrócić na zwycięską ścieżkę po dwóch słabszych meczach – podejmie przed własna publicznością Stal Mielec.
Jop pracuje samodzielnie w Wiśle od ponad roku, kiedy to przejął stery po zwolnionym Kazimierzu Moskalu. Informacja o rozstaniu z doświadczonym szkoleniowcem została wówczas przyjęta z gigantycznym zaskoczeniem, a wielu kibiców nie mogło jej zrozumieć. Jarosław Królewski wielokrotnie tłumaczył jej powody, ale nie każdego to przekonało.
Moskal również nie ukrywał żalu, a nowego miejsca pracy szukał ponad rok. Kilka dni temu przyjął ofertę Wieczystej Kraków i związał się z pierwszoligowym beniaminkiem. W ten weekend czeka go oficjalny debiut.
Zwolnienie z Wisły było dla Moskala dużym ciosem. Po czasie wspomina to zdarzenie i mówi, co zabolało go najbardziej.
– Moje rozgoryczenie było spowodowane tym, że ten klub wiele dla mnie znaczy i miałem wielkie nadzieje związane z tym projektem. To było dla mnie po ludzku trudne, ale jak to się pięknie mówi, czas goi rany. (…) Mam swoje przemyślenia, ale nie ma do czego wracać. To zamknięty temat. Wisła lideruje, ma dużo punktów przewagi nad drugim zespołem, życzę jej powrotu do Ekstraklasy – wyjaśnił Moskal w wywiadzie dla „Przegląd Sportowy Onet”.









