Jarosław Królewski: Kto jest lepszy, Wisła czy Wieczysta? Odpowiedź jest jasna! [NASZ WYWIAD]

W czwartek dojdzie do wielkiego hitu w 1. lidze. Na stadionie przy ulicy Reymonta zmierzą się Wieczysta z Wisłą, czyli wicelider i lider. Przed tym arcyciekawym meczem goal.pl rozmawiał z Jarosławem Królewskim, właścicielem Wisły.

Jarosław Królewski
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Jarosław Królewski

Świetny początek sezonu

Początek sezonu jest dla obu krakowskich drużyn wręcz rewelacyjny. Wisła wystartowała znakomicie, potem złapała lekką zadyszkę, ale następnie znów wygrała dwa ostatnie mecze, w tym trudny z mocną Polonią Bytom. Wieczysta, która była większą niewiadomą (wszak to beniaminek) równie zdecydowanie weszła do akcji. O dwóch światach i dwóch wizjach w Krakowie piszemy tutaj.

Efekt? Po 10. kolejkach Wisła otwiera tabelę 1.ligi z 25 punktami. Wicelider, czyli Wieczysta, zgromadziła o cztery „oczka” mniej. Zainteresowanie czwartkowym meczem jest ogromne, na trybunach zasiądzie ponad 30 tysięcy widzów, choć w tym gronie nie będzie głównego sponsora Wieczystej, ale i wielkiego kibica Wisły, czyli Wojciecha Kwietnia.

A jak na to spotkanie patrzy Jarosław Królewski? O tym rozmawialiśmy z właścicielem Wisły Kraków.

Piotr Koźmiński, goal.pl: Jakie emocje towarzyszą Panu przy okazji tego meczu? Bo od dłuższego czasu losy obu klubów trochę się splatają. Wisła, Wieczysta, Wieczysta, Wisła. To nie jest chyba dla Pana zwykłe spotkanie?

Emocje są naturalne, ale ja patrzę na to przede wszystkim przez pryzmat pracy. Ten mecz nie zmienia naszego podejścia – mamy wyznaczoną drogę, konsekwentnie realizujemy proces i każdy kolejny rywal jest elementem tej drogi. Oczywiście, pojawia się dodatkowy kontekst lokalny, ale fundamentem Wisły jest systematyczna praca, a nie pojedyncze emocje. Jesteśmy zdeterminowani, aby wygrać kolejny mecz w sezonie.

Najlepsi kibice w Polsce

Gospodarzem jest Wieczysta, ale na stadionie przeważać będzie Wisła. Temat był już poruszany, ale czy to co się dzieje na trybunach, sold outy i tak dalej – można to nazwać fenomenem? Bo to nie jest pierwszoligowa frekwencja.

To efekt nie przypadku, ale wielu miesięcy konsekwentnych działań. Organizacyjnie, marketingowo, komunikacyjnie i sportowo – w każdym z tych obszarów wykonaliśmy dużą pracę. Dlatego dziś mogę powiedzieć, że w kontekście frekwencji jesteśmy najlepsi w Polsce, i to nie tylko w 1. lidze. To wynik procesu, a nie jednorazowego zrywu. Kibice widzą stabilizację i konsekwencję, dlatego tak licznie przychodzą na stadion. Zresztą – kibice Wisły są najlepsi w Polsce. Gdy trzeba pomagają, gdy jest trudno wspierają, gdy trzeba motywować motywują. To jedna z tych spraw, które dają motywację, gdy tych sił czasami brakuje.

W ostatnich miesiącach sporo się mówiło o tym, że co najmniej w kilku przypadkach Wisła i Wieczysta rywalizowały o tych samych piłkarzy. Według pana wiedzy ilu graczy faktycznie budziło zainteresowanie obu klubów?

Były pojedyncze sytuacje, ale Wisła ma jasno określony profil zawodnika, którego szuka. Analizujemy rynek, patrzymy na rozwój piłkarza w perspektywie lat, a nie tylko jednego sezonu. To jest różnica – my patrzymy szerzej i planujemy, a nie działamy doraźnie. Dlatego takich przecięć z innymi klubami wcale nie ma dużo. Umówmy się również – dla Wisły dziś najważniejsze są dane i analityka. Dołączył do nas właśnie Mariusz Kondak. Wkrótce dołączą kolejni mocni intelektualnie ludzie. Myślę, że po cichu w klubie Wisła Kraków rodzi się najpotężniejszy dział sportowy w Polsce. Efekty będą widoczne w perspektywie 2-3 lat.

Nie ma co ukrywać, że brak chęci wejścia Wojciecha Kwietnia do Wisły, a potem konkurowanie o tych samych piłkarzy zdenerwowało część kibiców Wisły. Pan wyczuwa taką “złą krew” u fanów Wisły względem Wieczystej/Kwietnia przez to co powyżej, czy totalnie nie?

Emocje wśród kibiców są naturalne, ale nasza filozofia opiera się na pracy u podstaw i patrzeniu na długofalowy proces – kompletnej izolacji od otoczenia. Ja z Wojciechem Kwietniem mam świetne stosunki. Kolegujemy się, smsujemy, oglądamy wspólnie mecze, a obecnie rywalizujemy na boisku w dyscyplinie, którą kochamy – nie ma w tym nic złego czy nienaturalnego.

Wisła buduje swoją przyszłość, krok po kroku, bez względu na to, co dzieje się obok. To eliminuje rywalizację w kategoriach „złej krwi” – bo nasz fokus jest na konsekwencji i rozwoju klubu. Wisła Kraków ma zupełnie inne wyzwania i odpowiedzialność społeczną niż Wieczysta. Zresztą ten fenomen jest też widoczny w innych klubach. Zupełnie innym wyzwaniem jest być zarządzającym Wisły Kraków, Legii Warszawa czy Lecha Poznań. Gdy pojawiają się oczekiwania, dużo trudniej jest atakować świat z pozycji underdoga – bez wysokich oczekiwań.

Brożek zawsze będzie legendą Wisły

Paweł Brożek jest legendą Wisły. Czy zatem było to dobre posunięcie klubu, by w trakcie sezonu puścić skauta do lokalnego rywala, który również walczy o awans, z całym zdobytym przez niego know-how, oraz z informacjami co dzieje się w Wiśle?

Paweł zawsze będzie legendą Wisły. To również bardzo zdolny człowiek, którego praca w klubie była wartościowa i przez nas szanowana. Naturalne jest jednak, że każdy w pewnym momencie może poszukiwać nowych wyzwań, czy wrażeń. Nie ma między nami złej atmosfery – szanujemy jego decyzję i jego wybory. W Wiśle chcemy, by pracowali ludzie w pełni utożsamiający się z aktualnym projektem i wizją klubu, a Paweł obrał po prostu inną drogę. To jedna z lepszych osób, które poznałem w piłce w całej mojej historii.

Jak teraz patrzy Pan na wasze relacje z Kwietniem? To dobry znajomy czy jednak bardziej konkurent? Choć w pewnym sensie jedno nie wyklucza drugiego…Wcześniej jak rozumiem rozmawialiście sporo o Wiśle, o jej sytuacji. Czy od momentu, w którym wiadomo, że każdy idzie swoją drogą nie ma już “updatowania” Kwietnia w kwestii sytuacji/planów Wisły?

Wcześniej rozmawialiśmy częściej, ale dziś każdy idzie swoją drogą i to jest naturalne. W sporcie kluczowe są procesy wewnętrzne – a nasze są jasne i niezależne.

Z informacji Bartosza Karcza wynika, że tym razem Kwietnia na trybunach nie będzie. I że to jego świadoma decyzja. Rozumie pan takie podejście, czy trochę to pana zaskoczyło?

O tym fakcie Wojtek poinformował mnie już dawno temu. To maniak futbolu. To jego wybór, ale nie ma on wpływu na naszą pracę. Zresztą starałem się go przekonać, żeby jednak odwiedził stadion podczas tego meczu, bo wykonał z zespołem super pracę, która spowodowała, że możemy zagrać wspólnie na obiekcie Wisły. Niech wygra lepszy, ten kto będzie mieć lepszy dzień. Nasz proces jest niezmienny niezależnie od tego, kto siedzi na trybunach. W Wiśle priorytetem jest stabilność i konsekwencja – i temu jesteśmy wierni.

Wisła ma unikalny potencjał

Jest coś/ktoś (piłkarz), kogo zazdrości pan Wieczystej?

Nie. Wisła ma unikalny potencjał jako drużyna, który wynika z lat pracy, historii, bazy kibiców i organizacji. To są fundamenty, na których można budować stabilnie i długoterminowo. To jest proces, którego nie da się zastąpić pieniędzmi ani krótkoterminowymi decyzjami.

Wieczysta “słynie” z wielkich pensji oferowanych piłkarzom. Wiadomo, że Wisła jest w innej sytuacji i przyciąga niekoniecznie pieniędzmi. Wiadomo też, że w Wiśle zdarzały się opóźnienia, ale zawsze tłumaczył Pan, że sytuacja jest pod kontrolą, a piłkarze lojalnie uprzedzani. Jak to wygląda w tym momencie?

Nie koncentrujemy się na rywalizacji finansowej, bo naszą przewagą jest organizacja i konsekwencja w budowaniu środowiska dla piłkarza. Tak, zdarzają się momenty trudniejsze, ale zawsze staramy się uczciwie komunikować sytuację. Ja osobiście wierzę w ten zespół już trzeci rok jako prezes i główny właściciel i zamierzam w niego jeszcze więcej inwestować.

Szanuję zawodników jako ludzi, piłkarzy, mam do nich specjalne podejście. Dziś są zawodnikami, ale piszemy historię, którą będziemy pamiętać długie lata nawet po kadencji piłkarskiej. Mimo goryczy braku awansu i utraty z tego powodu według naszych szacunków około 20 mln, a potem tragedii potencjalnego inwestora i tak szybko stanęliśmy na nogi.

Proszę też pamiętać, że tylko w zeszłym roku spłaciliśmy długi sprzed 23 lat, chodziło o kilka milionów złotych. Dziś mogę powiedzieć, szczerze, że średnie zaległości są poniżej słynnego już wskaźnika Jarosława – 1.35, o którym często mówię, a będzie jeszcze lepiej!

Angel Rodado
fot. PressFocus

Rodado został… sąsiadem Królewskiego

Sukcesem Wisły było na pewno to, że udało się zatrzymać kluczowych piłkarzy, w tym młodych, zdolnych. Wiadomo, że okienko już jest zamknięte, ale… O którego z piłkarzy Wisły klub dostaje najwięcej pytań?

To naturalne, że młodzi zawodnicy Wisły budzą zainteresowanie – i to dla nas dowód, że proces szkoleniowy działa. Otrzymujemy zapytania o kilku piłkarzy, ale kluczowe jest to, że potrafiliśmy ich zatrzymać i stworzyć im środowisko do dalszego rozwoju. To świadczy o sile klubu i jego organizacji. Angel Rodado, Kacper Duda – kluczowi dla nas gracze. Angel jest zresztą od niedawna moim sąsiadem.

Kto ma lepszy zespół? Wisła czy Wieczysta?

Najlepszy jest ten, który pracuje konsekwentnie, systematycznie i weryfikuje się w dłuższym okresie. My wierzymy w proces, który realizujemy w Wiśle – w to jak zespół jest zbudowany i jak się rozwija. Dlatego odpowiedź jest jasna: Wisła.

A kto skończy ligę na wyższym miejscu? Wisła czy Wieczysta?

Naszym celem jest awans i to nas definiuje. Każdy dzień pracy w klubie jest podporządkowany temu procesowi. Wierzę, że konsekwencja i organizacja, które pokazujemy, dadzą efekt końcowy w tabeli.

Tylko u nas