Korona rośnie w siłę. Czy kielczan stać na coś więcej?
Jeszcze w sierpniu 2024 roku kibice Korony Kielce mogli drżeć o przyszłość swojej drużyny. Po trzech kolejkach nowego sezonu Złocisto-Krwiści zamykali tabelę PKO BP Ekstraklasy. Atmosfera była gęsta, zespół wyglądał na pogubiony, a kolejny sezon w elicie zdawał się wisieć na włosku. I wtedy do akcji wkroczył Jacek Zieliński. 64-letni szkoleniowiec objął zespół w momencie kryzysu, a zakończył sezon nie tylko utrzymaniem, ale też bezpiecznym 11. miejscem, które jeszcze kilka miesięcy wcześniej wydawało się abstrakcją.
Zieliński to trener z doświadczeniem, ale i człowiek, którego w polskiej piłce znamy przede wszystkim z umiejętności porządkowania chaosu. W Kielcach po raz kolejny udowodnił, że ma rękę do drużyn wymagających poukładania. Efekt? Nie tylko poprawa gry, ale też solidna przygoda w Pucharze Polski. Korona dotarła aż do ćwierćfinału, gdzie zatrzymał ją dopiero Ruch Chorzów.
Odmieniona drużyna, nowe nazwiska
Doświadczonemu szkoleniowcowi udało się tchnąć życie w piłkarzy, którzy jeszcze niedawno wyglądali na zrezygnowanych. Wiodącą postacią na skrzydle został Mariusz Fornalczyk – piłkarz, którego późniejszy transfer do Widzewa Łódź tylko potwierdził jego rozwój. Wychowanek Polonii Bytom w stolicy woj. świętokrzyskiego w 1,5 roku rozegrał 46 meczów, zdobył cztery bramki i miał tyle samo asyst. Ale sukcesy sportowe nie byłyby możliwe bez zmian na szczytach właścicielskich.
W momencie, gdy Łukasz Maciejczyk przejął 99% akcji spółki Korona S.A., a miasto Kielce pozostawiło sobie symboliczny 1%, klub dostał nowe otwarcie. Latem zainwestowano blisko osiem milionów złotych w transfery – kwotę jak na Koronę imponującą. Najdroższym wzmocnieniem został Słoweniec Tamar Svetlin, sprowadzony z NK Celje za 800 tysięcy euro. Defensywny pomocnik błyskawicznie stał się kluczowym ogniwem drużyny – dziś należy do najbardziej pracowitych zawodników w zespole, rozgrywając piłkę ponad 250 razy w pierwszych kolejkach sezonu*.
W ofensywie uwagę przyciąga Hiszpan Antoni, sprowadzony z Gimnastic. Na razie napastnik strzelił dwa gole i zanotował jedną asystę, ale widać, że jego współpraca z kolegami dopiero nabiera rumieńców. Niespodzianką pozostaje wysoka forma Dawida Błanika. Pracowity skrzydłowy z czterema bramkami jest najlepszym strzelcem kielczan.
Styl gry – pragmatyzm
Statystyki jasno pokazują, że Korona Zielińskiego nie jest drużyną, która chce dominować piłką. Średnio 43,7% posiadania to wynik plasujący kielczan w dole ligowej tabeli w tym aspekcie. Ale liczby z drugiej strony nie kłamią: zespół jest w czołówce, jeśli chodzi o liczbę strzałów – średnio 11 na mecz, co daje im miejsce tuż za Górnikiem, Legią i Lechem.
Gra Korony opiera się na intensywności, częstych faulach (średnio 9,2 na mecz – wynik z ligowej czołówki) i dynamicznych skrzydłach. Nie ma tu finezji, jest pragmatyzm. To futbol, który nie zawsze cieszy oko, ale przynosi punkty.
Jedno zmartwienie jednak pozostaje – przygotowanie fizyczne. Kielczanie średnio pokonują 100 kilometrów w meczu, co jest jednym z najniższych wyników w lidze. Dla porównania beniaminek Wisła Płock przebiega 114 kilometrów. To różnica, która w długim sezonie może kosztować sporo punktów.
Aktualna forma Korony
Korona dziś może spoglądać na tabelę z zupełnie innej perspektywy. Zespół, który jeszcze niedawno walczył o utrzymanie, obecnie zajmuje wysokie piąte miejsce. Początek sezonu był fatalny – dwie porażki z rzędu sprawiły, że w Kielcach znowu zaczęto szeptać o kryzysie. Ale drużyna nie załamała się, nie rozpadła, lecz odpowiedziała w najlepszy możliwy sposób. W pięciu ostatnich spotkaniach Korona nie przegrała ani razu – trzy zwycięstwa i dwa remisy pozwoliły wspiąć się w górę tabeli.
Na szczególną uwagę zasługują ostanie dwa zwycieśtwa. Wygrana na własnym boisku z Motorem Lublin (2:0) pokazała, że kielczanie potrafią kontrolować przebieg gry i punktować w kluczowych momentach. Cenny był takżę triumf na wyjeździe z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza (3:1). Takie zwycięstwa budują drużynę, cementują jej wiarę we własne możliwości i przekonują kibiców, że Korona to już nie tylko ligowy średniak, ale zespół rozwijający się krok po kroku.
Nowa Korona, stare pytania
Dzięki Zielińskiemu Korona nie tylko uratowała sezon, ale też zyskała fundament pod przyszłość. Klub, który jeszcze niedawno balansował na krawędzi finansowego i sportowego upadku, dziś inwestuje, ściąga ciekawych piłkarzy i potrafi się bić z mocniejszymi.
Mimo trudnych początków sezonu, kibice nie odwrócili się od drużyny. Średnia frekwencja na Exbud Arenie utrzymuje się na solidnym poziomie, a atmosfera w trakcie meczów domowych wielokrotnie dawała zawodnikom dodatkowego „kopa”. To właśnie ten lokalny koloryt sprawia, że Korona ma w sobie coś więcej niż tylko wymiar sportowy. To duma regionu, która w trudnych chwilach potrafiła jednoczyć.
Z drugiej strony, perspektywa kolejnych miesięcy nie jest wolna od znaków zapytania. Liga jest coraz bardziej wyrównana, a konkurenci nie próżnują. Czy kielczanie w kolejnym sezonie będą w stanie pójść krok dalej i powalczyć o coś więcej niż tylko środek tabeli? To pytanie, które kibice zadają sobie coraz częściej. Na dziś fani mogą wreszcie cieszyć się zespołem, który daje im powody do dumy.
Jeśli Korona chce utrzymać się w górnej połowie tabeli, potrzebne będą kolejne inwestycje, rozwój akademii i mądre zarządzanie kadrą. Zieliński pokazał, że potrafi wycisnąć z tej drużyny maksimum, ale aby marzyć o Europie, nie wystarczy tylko waleczność i pragmatyzm – potrzeba też jakości, która pozwoli rywalizować z ligową czołówką.
* statystyki za ekstraklasa.org