Juventus pod presją przed starciem z Bodo/Glimt
Juventus po kolejnym rozczarowującym remisie z Fiorentiną (1:1) mierzy się z coraz większą presją i frustracją. Stara Dama od dłuższego czasu nie potrafi przełożyć potencjału na wyniki. Spalletti przyznał po meczu, że zamierza wprowadzić zmiany: – Musimy podnieść poziom i w Bodo coś się zmieni – zapowiedział trener.
Jego bilans na ławce Bianconerich nie imponuje. Tylko jedno zwycięstwo w czterech spotkaniach. Mimo to szkoleniowiec szuka rozwiązań, które pozwolą odblokować drużynę. Rozważa przejście na grę z czwórką obrońców, ustawienie kreatywnego tercetu ofensywnego lub wariant z dwoma napastnikami i Yildizem za ich plecami, w roli swobodnego rozgrywającego.
Warunki w Norwegii będą wymagające. Sztuczna murawa i temperatury poniżej zera nie będą sprzyjać włoskiej drużynie. Spalletti może jednak liczyć na przebojowego Francisco Conceicao, który ma dodać drużynie energii i odwagi. Wciąż niepewny jest skład defensywy, bowiem Bremer i Rugani są niedostępni, a występ Gattiego stoi pod znakiem zapytania.
Tam, gdzie kończą się decyzje taktyczne, zaczyna się praca psychologiczna. Spalletti od pierwszego dnia stara się odbudować w zespole pewność siebie i wiarę w sukces. W ostatnich dniach jeszcze mocniej podkreślał znaczenie ambicji i determinacji.
Dla Juventusu mecz w Bodo to nie tylko walka o awans, ale i o finansową stabilność. Play-off Ligi Mistrzów może przynieść klubowi około 30 milionów euro. Tymczasem zespół z Turynu ma na swoim koncie trzy punkty po czterech meczach i czeka na pierwsze zwycięstwo. Zajmuje odległe 26. miejsce w tabeli i jest jednym z największych rozczarowań trwającej edycji.
Zobacz również: Legia złożyła ofertę za Papszuna. Raków nie wahał się z decyzją









