Drugi mistrz świata w polskiej lidze
Benjamin Mendy trafił do Pogoni kilka tygodni temu, co spowodowało duże poruszenie nie tylko w Polsce. O tym transferze informował między innymi Fabrizio Romano, ale i wielu innych znanych dziennikarzy, a także światowych serwisów sportowych. Tamte informacje szybko potwierdził polski klub.
To dopiero drugi mistrz świata (z Francją w 2018 roku), po Lukasie Podolskim, który trafił do Ekstraklasy. Mendy niegdyś był czołowym obrońcą świata, Manchester City zapłacił za niego AS Monaco aż 52 mln funtów, co było wówczas rekordem za gracza formacji defensywnej.
Ta kariera nie potoczyła się jednak w dobrym kierunku. Piłkarz miał kłopoty związane z kontuzjami, ale też znacznie poważniejsze.
W pewnym momencie Mendy został aresztowany i spędził za kratkami ponad 5 miesięcy. Oskarżono go o sześć gwałtów (o imprezach w jego domu powstało mnóstwo artykułów), ale ostatecznie z wszystkich tych zarzutów został oczyszczony. Francuski obrońca sądził się potem z Manchesterem City, który po aresztowaniu wstrzymał mu wypłatę.
8,5 miliona funtów odszkodowania
Ostatecznie „The Citizens” na mocy werdyktu Trybunału Pracy musieli mu wypłacić 8,5 mln funtów, a piłkarz starał się wrócić do większej piłki. Najpierw trafił do Lorient, potem do FC Zurich, aż w końcu zawitał do Szczecina.
Dlaczego wylądował właśnie w Pogoni? O tym opowiedział w rozmowie z goal.pl. To jego pierwszy wywiad od momentu przyjścia do Ekstraklasy. Mendy w polskiej lidze zadebiutował w niedzielnym meczu z Jagiellonią Białystok (1:2).
Piotr Koźmiński, goal.pl: Jakie są twoje pierwsze wrażenia z Pogoni, ze Szczecina, z Polski?
Benjamin Mendy: Zacznę może od oceny ligi, do której trafiłem. Powiem tak: nie spodziewałem się tego! Liga jest mocno fizyczna, dynamiczna, ale i na dobrym poziomie. Wielkie wrażenie zrobiły też na mnie stadiony Ekstraklasy.
Wygląd, czy frekwencja?
Jednoi drugie! Wszędzie albo dużo ludzi, albo po prostu komplety. A co do Pogoni. Dobrze się tu czuję od pierwszego momentu. Kiedy Tan i prezes Alex pokazywali mi filmiki z naszego stadionu, oprawy, całą otoczkę, to też byłem zaskoczony. “Wow, to nasz stadion?” – tak ich wtedy pytałem. Naprawdę ludzie z zewnątrz, spoza Polski, nie zdają sobie sprawy jak polska piłka ligowa dobrze wygląda!
No właśnie. A jakie były kulisy twojego transferu do Pogoni? To była trudna, czy łatwa decyzja?
Przede wszystkim chciałbym podziękować władzom Pogoni, że się mną zainteresowały, a w konsekwencji – pozwoliły kontynuować karierę w bardzo dobrych warunkach. O otoczce i kibicach już powiedziałem. Natomiast bardzo ważną częścią było też odpowiednie podejście władz Pogoni.
Pogoń za pierwszym trofeum Pogoni
Co przez to rozumiesz?
Bardzo zależało mi na tym, żebym dostał czas na powrót do formy fizycznej. Żeby nie było tak, że zaraz po podpisaniu kontraktu będę musiał grać. Nie chciałem wchodzić na boisko nieprzygotowany, byle wejść. To nie byłoby dobre dla nikogo. Ani dla mnie, ani dla klubu.
W Pogoni spotkałem się z pełnym zrozumieniem tej sytuacji. Klub nie dość, że zgodził się spokojnie poczekać na mój powrót do formy, to jeszcze udało się wspólnie opracować świetny plan moich przygotowań. Pod tym względem, w sensie specjalistów, Pogoń też jest top. Poza tym kwestia wyzwania, w sensie dążenie do zdobycia trofeum…

No właśnie. Ty zdobyłeś tych trofeów bardzo dużo (11 – przyp. PK), a Pogoń ani jednego…
Ale to też było elementem mojej decyzji. Bo to fajne wyzwanie, pomóc wywalczyć coś pierwszego, czyli historycznego. A myślę, że Pogoń jest na dobrej drodze, aby tego dokonać. Dwa razy była ostatnio w finale Pucharu Polski, więc według mnie idzie to w dobrym kierunku. A ja postaram się pomóc, żeby w końcu się udało.
Wiele osób, nie tylko kibiców Pogoni, czekało na twój debiut w Ekstraklasie. Wiadomo, że wiele oczu było skierowanych na ciebie. To dobrze, czy wolałbyś bardziej “dyskretne” wejście?
To dobrze. Jako nastolatek trafiłem do Olympique Marsylia. A wszyscy wiedzą co to za klub, jaka jest tam presja i tak dalej. Żyć z tą presją uczyłem się przez całą karierę. Powiem tak: jeśli jesteś dobry, to ci to nie przeszkadza. Ale jeśli nie…
To może cię “zabić”.
Dokładnie, to może cię zabić.
Lepiej poczekać niż szybko skończyć sezon
Ten powrót do meczu o stawkę trochę trwał…
Ale byłem zadowolony z tempa dochodzenia do formy. Fizycznie czułem się już dobrze. Generalnie nie ma piłkarza, który ci powie, że nie chce grać. Decyzja należała do trenera. Bo prawdą jest też, że żaden trening, czy mecz towarzyski nie zastąpi spotkania o stawkę. Nie to tempo itd.
Trochę jednak poczekaliście…
Tak, bo lepiej było poczekać dłużej niż wrócić za wcześnie i zakończyć przedwcześnie sezon. Chodziło o to, żebym był gotowy, kiedy ten moment nadejdzie. Natomiast jeszcze co do mojej decyzji o przyjściu do Pogoni, to tuż przed podpisaniem skontaktowałem się z Kamilem. Zadałem 2-3 dodatkowe pytania.
Z Kamilem Glikiem, tak?
Nie, z Kamilem Grosickim.

Grosicki? Aż miło spojrzeć mu w oczy
Ale skąd go znałeś? Przecież nie graliście wcześniej razem…
Nie, ale pamiętałem go z ligi francuskiej. Wtedy też był bardzo groźny. Jako gracz Rennes sprawiał dużo problemów rywalom po swojej stronie. Natomiast co do kontaktu. Grał razem z Kamilem Glikiem w kadrze Polski, a ja z Glikiem w Monaco. Nie było więc dużym problemem znaleźć kontakt do Grosickiego.
Teraz jesteś jego klubowym kolegą. Jak widzisz jego status w klubie? To legenda Pogoni.
Świetny piłkarz, wielki lider. Aż miło spojrzeć mu w oczy przed meczem, bo widzisz jaki tam jest ogień, żeby znów wygrać dla swojego klubu.
A swoją drogą jak wspominasz Glika?
Świetnie! To był niezapomniany sezon w Monaco. Kamil to świetny piłkarz, z wielkim sercem do gry. Mam nadzieję, że będąc w Polsce gdzieś się spotkamy. Na przykład w Krakowie, bo słyszałem, że to piękne miasto.
Wroćmy jeszcze do tego debiutu w Ektraklasie. Jak go oceniasz?
Indywidualnie jestem zadowolony. Chodzi mi o fakt, że wróciłem. Natomiast zespołowo… Trudno byłoby się cieszyć. Wydawało się, że mamy wielką szansę na trzy punkty, a tu w ostatnich sekundach straciliśmy wszystko. W pewnym sensie to co się wydarzyło, było niebywałe.
No właśnie. Pogoń grała bardzo dobrze, oddała bodaj 32 strzały na bramkę rywala. I została z niczym.
Skuteczność. Po prostu skuteczność. To nas „wykończyło”. Wynik oczywiście jest bardzo rozczarowujący, ale nasza gra już nie. Uważam, że idziemy do przodu. Jestem przekonany, że po przerwie na kadrę będziemy jeszcze mocniejsi. Tylko musimy być bardziej skuteczni.
Przed tobą jeszcze pewnie kilka lat gry, a co potem? Masz już jakieś plany? Zostaniesz w piłce, czy zupełnie z nią zerwiesz?
Wydaje mi się, że zostanę w świecie futbolu. Nie wiem jeszcze w jakiej roli dokładnie, ale widzę się w środowisku piłkarskim. Nie poza nim.









