Raphinha dostał karę, a Yamal nie poniósł konsekwencji
W FC Barcelonie znów zrobiło się gorąco. Jak ujawniła hiszpańska stacja Cadena SER, doszło do konfliktu między Hansim Flickiem a dyrektorem sportowym Deco. Poszło o spóźnienie Lamine Yamala na jedną z odpraw przed meczem z PSG. Trener chciał ukarać młodego skrzydłowego odsunięciem od gry, tak jak wcześniej robił z innymi zawodnikami, ale tym razem jego decyzja została cofnięta.
Według relacji dziennikarza Manuela Carreno Deco wstawił się za Yamalem i przekonał szkoleniowca, by pozwolił mu zagrać. Flick nie był z tego zadowolony, bo uważa, że dyscyplina powinna dotyczyć wszystkich w ten sam sposób. Dla Niemca to ważny element pracy z zespołem.
Sytuacja szczególnie mogła się nie spodobać Raphinhi, który wcześniej został ukarany za identyczne przewinienie. Brazylijczyk musiał wówczas usiąść na ławce rezerwowych i stracił miejsce w składzie. Teraz widzi, że jego młodszy kolega został potraktowany łagodniej, co w szatni mogło wywołać duże napięcie.
Media w Hiszpanii informują też, że w klubie narasta niepokój dotyczący zachowania Yamala poza boiskiem. Nie chodzi o poważne problemy, ale o drobne kwestie związane z jego stylem życia i podejściem do obowiązków. Władze Barcelony liczą, że sytuacja szybko się unormuje, bo młody zawodnik jest kluczowy dla planów drużyny na najbliższe lata.