Nikolicius nie trafił z Sopiciem. To był jego pierwszy błąd
Widzew Łódź na początku roku przeszedł poważną transformację. Do klubu wszedł Robert Dobrzycki, który zainwestował potężne pieniądze. Szybko rozpoczął współpracę z Mindaugasem Nikoliciusem, który został nowym dyrektorem sportowym. Jego pierwszym zadaniem było pozyskanie nowego trenera, docelowego następcę Daniela Myśliwca. Tymczasowo zespół przejął wtedy Patryk Czubak, ale wiadome było, że potrzebny jest ktoś znacznie bardziej doświadczony.
Nikolicius postawił wtedy na Zeljko Sopicia, którego znał z ligi chorwackiej. Na papierze był to bardzo ciekawy ruch, ale 51-latek w Łodzi się nie sprawdził. Poprowadził piłkarzy Widzewa łącznie w 15 meczach, a wygrał zaledwie pięć. Po sześciu kolejkach sezonu 2025/2026 uzbierał tylko siedem punktów, a o zwolnieniu przesądziła przegrana z Pogonią Szczecin.
Odejście Sopicia po kilku miesiącach pracy było osobistą klęską Nikoliciusa. Już wtedy zaczęto podważać jego kompetencje, do czego nietrafione wzmocnienia podczas letniego okienka. Oczywiście jest jeszcze za wcześnie, aby merytorycznie ocenić ruchy transferowe, ale na dobrą sprawę do tej pory sprawdziło się tylko dwóch nowych zawodników.
Portal „WidzewToMy” twierdzi, że to właśnie zwolnienie Sopicia po raz pierwszy podważyło notowania Nikoliciusa. Na wybór Patryka Czubaka miał już niewielki wpływ, gdyż była to wspólna decyzja szefostwa. Były już dyrektor sportowy Widzewa sugerował inną kandydaturę, ale nie był w stanie nikogo przekonać i ostatecznie uległ.
Nikolicius nie pracuje już w Widzewie. Po jego zwolnieniu za transfery ma odpowiadać Dariusz Adamczuk.









