Baturina w Como jak na razie mocno rozczarowuje
Martin Baturina trafił do Como latem tego roku. Chorwacki pomocnik urodzony w 2003 roku był sprowadzany jako wielka inwestycja w przyszłość i realne wzmocnienie na już. Klub z Lombardii zapłacił Dinamu Zagrzeb 18 milionów euro plus 7 milionów w bonusach. Łącznie daje to 25 milionów euro. To jedna z największych operacji w historii klubu.
Porównania w ojczyźnie były odważne. Baturinę zestawiano nawet z Luką Modriciem, który tego lata trafił do Milanu. Kibice Como mieli prawo liczyć, że zobaczą nową gwiazdę. Letnie sparingi dawały powody do optymizmu. Pomocnik błysnął podczas Como Cup, gdzie zagrał jako mezzala w systemie 4-3-3 obok Nico Paza i Perrone. W finale z Ajaksem był aktywny w pressingu i rozgrywaniu, a jego akcja zapoczątkowała bramkę na 2:0. Publiczność nagrodziła go owacją.
Na tym jednak historia się zatrzymała. W oficjalnych spotkaniach Baturina nie odgrywa dotąd większej roli. W Pucharze Włoch zagrał krótki fragment przeciwko Sudtirolowi. W Serie A pojawił się na boisku pod koniec meczów z Bologną i Genoą. Z Lazio i Fiorentiną całe spotkanie przesiedział na ławce rezerwowych.
Łącznie uzbierał mniej niż pół godziny na murawie. Nietrudno policzyć, że to zaledwie minuta gry za każdy milion wydany na jego transfer. Taki bilans musi budzić pytania o jego rolę w planach Cesca Fabregasa.
Zobacz również: Barcelona nadal nie może wrócić na Camp Nou. Tam zagra z Realem