Szybko stał się ulubieńcem
Ryoya Morishita ma za sobą bardzo udany pobyt w Warszawie. Choć Japończyk potrzebował trochę czasu na aklimatyzację, to potem było już zdecydowanie z górki. Morishita zawsze emanował też pozytywną energią poza boiskiem, stając się jednym z ulubieńców kibiców Legii Warszawa.
To już jednak czas przeszły, bo latem Japończyk zamienił Legię na Blackburn. W barwach nowego klubu ma już na koncie gola i asystę, choć sytuacja Blackburn w tabeli przypomina… tę Legii.
A że w finałach mundialu Polska, w przypadku awansu, trafi między innymi na Japonię, to goal.pl rozmawiał z tymi graczami z Kraju Kwitnącej Wiśni, którzy są znani z boisk Ekstraklasy. W sobotę opublikowaliśmy wywiad z Daisuke Yokotą, a teraz czas na Morishitę.
Teraz do kadry ciężko się dostać
Piotr Koźminski, goal.pl: Zacznijmy od losowania mundialu. Japonia trafiła na Holandię, Tunezję i być może Polskę. Jak oceniasz takie zrządzenie losu?
Ryoya Morishita: To nie jest łatwa grupa. Japonii trudno będzie z niej awansować. Holandia, wiadomo, świetny zespół, ale Polska czy Ukraina też są dobre. Dlatego Japonię czeka duże wyzwanie. Nie jest tak, że z tej grupy wyjść się nie da, ale łatwe to nie będzie.
A kto według ciebie ma lepszą reprezentację, Polska czy Japonia?
Bardzo trudne pytanie (śmiech). Ale odpowiem uczciwie: moim zdaniem troszeczkę, niedużo, ale troszeczkę, lepsza jest jednak Japonia. Mamy piłkarzy w bardzo dobrych klubach, w czołowych ligach…
Czyli, takie 51 do 49 albo 52 na 48 dla Japonii?
Bardziej 60 do 40 (śmiech). Ale wiadomo, że na takich imprezach jak mistrzostwa świata to wszystko się może zdarzyć.
Prawda. Po pierwsze, Polska musi awansować. A ty jak widzisz swoją sytuację w kadrze Japonii? Masz na koncie 3 mecze i jedną bramkę. Pewnie marzysz o wyjeździe na mundial…
Jasne, że marzę. Ale teraz dostać się do reprezentacji Japonii jest bardzo, bardzo trudno. Jak mówiłem wcześniej, nasi piłkarze grają w bardzo dobrych klubach, jest ogromna konkurencja. A Blackurn nie gra niestety w tym momencie o awans do Premier League. Championship to zaplecze angielskiej ekstraklasy, więc ciężko mi się porównywać z piłkarzami, którzy grają w ligach top 5.
Oczywiście marzenia nie porzucam, ale jestem świadomy, że będzie mi ciężko je zrealizować. Choć bardzo bym chciał i pojechać na mundial, i trafić na nim na Polskę.
„Świetne miasto, świetny klub, świetny kraj”
No właśnie, skoro o Polsce mówimy. Co myślisz słysząc te dwa słowa „Legia Warszawa”?
Kocham Legię, kocham Warszawę, kocham Polskę. W tych słowach nie ma żadnej ściemy. Mnie to wszystko u was po prostu zauroczyło. Nie będę oszukiwał, przed przyjazdem niewiele o Polsce wiedziałem, nie miałem z nią styczności. Natomiast już na miejscu… Świetne miasto, świetny klub, świetny kraj.
Aż tak ci u nas się spodobało?
Aż tak. Do tego stopnia, że staram się raz w miesiącu bywać w Warszawie.
Serio? Tak często?
Tak. Byłem całkiem niedawno. Tęsknię za tym miejscem, więc je odwiedzam. Jeśli więc ktoś w Warszawie spotka mnie na ulicy, to nie musi się dziwić. To będę ja, Ryoya Morishita (śmiech). Gdy grałem w Legii, wciągnęła mnie polska kultura.
Zacząłem się dokształcać, zwiedzać muzea. Czytałem o wojnie, byłem w Auschwitz. Warszawa też ma dużo takich ciekawych, historycznych miejsc. Naprawdę mocno się „wkręciłem” w Polskę. Zresztą, kolejnym dowodem na to jest fakt, że wciąż się uczę polskiego języka.
Polski z duolingo
No wlaśnie. Przywitałeś się ze mną po polsku, mówiąc „dzień dobry”, w trakcie tego wywiadu wrzucasz co jakiś czas polskie słówka. Czyli, faktycznie starasz się „łapać” ten polski. Z książek też?
Nie, nie mogłem w Japonii znaleźć żadnych dobrych książek do nauki polskiego. Ale można sobie poradzić również i bez tego. Uczę się polskiego z duolingo.
Najlepsze wspomnienie z Legii?
Mecz z Molde.
Z Molde?! Myślałem, że powiesz: finał Pucharu Polski z Pogonią, wygrany 4:3. Zdobyłeś gola miałeś dwie asysty, wybrano cię MVP spotkania…
A widzisz! To tylko pokazuje jak wiele tych dobrych wspomnień wyniosłem z Legii. Natomiast wybrałem Molde, bo ten mecz był dla nas „biletem” do rywalizacji z Chelsea. A ja w Warszawie strzeliłem wtedy Molde gola, który bardzo nam pomógł. I jeszcze jedno. Przegraliśmy z Molde rok wcześniej, za Kosty Runjaicia. Nie mogłem wtedy odżałować tej porażki. Tym bardziej cieszyłem się więc, że zrewanżowaliśmy się Norwegom.
A co myślisz patrząc na obecną pozycję w tabeli Legii? Niektórzy kibice zaczynają się obawiać spadku…
Śledzę wyniki na bieżąco, widzę jak to teraz wygląda. No jest słabszy okres, nie ma co ukrywać. Ale… Mogę wszystkich zapewnić. Legia nigdy nie spadnie! Nie spadła i nie spadnie! O to jestem spokojny. I mocno trzymam kciuki, żeby klub jak najszybciej wyszedł z dołka. Mam nadzieję, że od stycznia będzie już lepiej.
Ale co jest nie tak z tym klubem? W teorii Legia ma wszystko, żeby dominować w Polsce. LTC, dobre pensje, dobry zespół…
To prawda. I kibiców. O mój Boże! Gdy sobie przypomnę kibiców Legii, to mogę tylko powtórzyć: O mój Boże! Najlepsi fani jakich spotkałem w karierze. Natomiast co do klubu, wyników. Wydaje mi się, że mogło to wyglądać inaczej, to znaczy lepiej, gdyby Gonzalo Feio jednak został. Ok, w lidze nie poszło nam jak chcieliśmy, ale pamiętacie przecież jak to wyglądało w Lidze Konferencji. Gdzie Legia potrafiła dominować, nawet w meczu z Chelsea.
Za Feio już wypracowaliśmy pewne mechanizmy, zespół już czuł wizję trenera, wiedział jak grać. Gdyby został, to w nowy sezon Legia weszłaby już z tym bagażem, z tym co zespół wypracował razem z Feio. Zmiana trenera spowodowała, że pewne rzeczy, jak to przy takich zmianach, znów trzeba było zaczynać od nowa.
Czyli, jeśli dobrze rozumiem, uważasz, że z Feio na ławce Legia byłaby w innej, lepszej sytuacji niż teraz?
Tak. Myślę, że tak.

Trudna decyzja o odejściu
To przejdźmy teraz do twojego transferu. To była łatwa, czy trudna decyzja: zamienić Legię na Blackburn?
Trudna. Bardzo trudna. Uwierz mi… Słowa, które powiedziałem wcześniej, o Legii, Warszawie, Polsce… To nie pod publiczkę, ja naprawdę czułem się w Polsce szczęśliwy. Do dziś wspominam Wilanów, tam mieszkałem z żoną. O mój Boże! Wychodzisz sobie wieczorem, o 20 czy 21 i czujesz się bezpiecznie, wiesz, że nic ci się nie stanie. To było super! A do tego tak czysto…
Prawda. Natomiast wracając do transferu…
Wiesz co mi bardzo pomogło w tej decyzji, żeby przyjąć propozycję Blackburn?
Nie mam pojęcia.
Mecz z Chelsea, w Londynie.
W jakim sensie?
Gdy tam zagraliśmy, gdy zobaczyłem to miejsce, otoczkę, to pomyślałem, że to będzie mój cel. Że będę chciał tu wrócić, zagrać w Premier League. I to wciąż jest moim celem. Rok temu Blackburn skończył ligę na siódmym miejscu, był niedaleko Premier League.
Teraz sytuacja w tabeli jest dużo trudniejsza, ale to nie zmienia mojego podejścia. Chcę pewnego dnia zagrać w Premier League. Gdybym miał ci wymienić moje trzy największe piłkarskie marzenia na najbliższy czas, to bym powiedział tak: awans do Premier League, wyjazd na mundial i mecz z Polską na mistrzostwach.
A jak zareagowała Legia na ofertę Blackburn? Próbowali cię zatrzymać, czy od razu się zgodzili na odejście?
Rozmawiałem z dyrektorami sportowymi, Bobiciem i Żewłakowem. Oczywiście, namawiali mnie, żebym został…
Czyli, to była twoja decyzja…
Z jednej strony tak. Ale klubu też. Bo w końcu to do Legii należało ostatnie zdanie. Wykupili mnie z Japonii, miałem kontrakt z Legią, więc klub musiał wydać zgodę. I ją wydał.
Patrząc na tabelę Championship, to widzę pewne podobieństwa do Legii. Oba zespoły krążą wokół strefy spadkowej…
Ale oba mają też o wiele lepsze zespoły niż ich obecna sytuacja w tabeli. W Blackburn niczego nam nie brakuje. Ostatnio jednak wpadliśmy w dołek, ostatni mecz, mimo że wygrywaliśmy, nie został dokończony przez pogodę. W kilku innych dostaliśmy bramki w ostatnich minutach. I tak jak w przypadku Legii, tak i w naszym liczę, że się pozbieramy.
A gdyby doszło do meczu Blackburn – Legia, to kto by wygrał?
Zrobiłbym wszystko, aby wygrał Blackburn (śmiech).
Mimo twojej miłości do Legii?
Mimo mojej miłości do Legii.
„Dyrektor sportowy Legii? O nie!”
To jeszcze dla zabawy: przyjmijmy, że Legia, ale ta z poprzedniego sezonu, z tobą w składzie, gra w Championship. O co się bije? O utrzymanie, środek tabeli, play offy, czy walka o Premier League?
W moim odczuciu Legia w swojej dobrej formie walczyłaby o Premier League.
Rzeczywistość jest niestety dla kibiców Legii zupełnie inna…
Ale jak mówiłem, wierzę, że to się zmieni. Mówię to jako kibic Legii. Zresztą, zobaczycie, po karierze jeszcze wrócę. Do Polski.
Na stanowisko dyrektora sportowego Legii?
O nie! Na to stanowisko to nie. Zbyt duża presja (śmiech). Ale całkiem na poważnie: myślę o tym, aby po zakończeniu kariery wrócić do Polski, zamieszkać tu i znaleźć pracę u was.









