Z taką postawą to nie mogło się udać…
Reprezentacja Polski ma przed sobą dwa kolejne mecze. Najpierw podczas październikowego zgrupowania kadry, Biało-Czerwoni zmierzą się w towarzyskim starciu z reprezentacją Nowej Zelandii, a następnie naszym rywalem będą piłkarze z Litwy. To drugiej stracie jest oczywiście dużo ważniejszej, ale z pewnością po wrześniowych meczach można być optymistą i spokojnie podchodzić do tych spotkań.
Niemniej jeszcze nie tak dawno temu, klimat wokół reprezentacji Polski był dużo gorszy. Wystarczy bowiem przypomnieć kadencje Fernando Santosa, który po sześciu meczach u steru naszej kadry został zwolniony w bardzo złej atmosferze. To wówczas przegraliśmy chociażby z Mołdawią, a legendą obrósł brak większego zainteresowania zespołem ze strony Portugalczyka. Teraz kulisy jego pracy odsłonił w rozmowie z kanałem „Foot Truck” Grzegorz Mielcarski, który wówczas był w sztabie Santosa.
– Był zamknięty w sobie. Piłkarze też do niego nie lgnęli – nie chcieli za wszelką cenę o wszystkim z nim rozmawiać. On był nerwusem, często był poirytowany. Porażki go bardzo drażniły, a kiedy przegrywał, to był trudny nawet dla nas – swoich asystentów – powiedział Grzegorz Mielcarski w rozmowie z kanałem „Foot Truck”.
– Pamiętam jak w Czechach jechaliśmy bardzo wolno i już go to irytowało, podnosił głos na kierowcę. Nie zdawał sobie sprawy, że to jest ciśnienie na piłkarzy – dodał.
Zobacz także: Julian Alvarez odniósł się do przyszłości. Sygnał dla Barcelony