- Dyrektor sportowy Widzewa opowiada o bardzo intensywnym okienku w wykonaniu łodzian. Klub przeprowadził aż 36 operacji transferowych!
- Litwin ujawnia kulisy pozyskania Andiego Zeqiriego i Pape Meissa Ba. W tym drugim przypadku łódzki klub wygrał z… Saudyjczykami
- Nikolicius mówi wprost jakie są plany klubu względem Rafała Gikiewicza. Wyjaśnia też na jakim etapie jest sprawa przedłużenia umowy z Shehu
Mindaugas Nikolicius ma za sobą bardzo intensywne lato. Litwin wykonał gigantyczną pracę, sprowadzając do Łodzi kilkunastu piłkarzy. Widzew przeczesywał mnóstwo rynków, ściągając piłkarzy zarówno z Polski, jak i zza granicy. W gronie sprowadzonych są i gracze na teraz, jak i przyszłościowi.
Największa presja będzie zapewne na Andim Zeqirim, napastniku reprezentacji Szwajcarii, który został przez Widzew sprowadzony jako ostatni. W Łodzi są jednak przekonani, że na byłego już gracza Genku warto było czekać.
Długo czekał na perłę w koronie
Piotr Koźmiński, goal.pl: Wasz ostatni transfer w tym okienku okazał się też najgłośniejszym. Gdy po raz pierwszy pojawiło się hasło “Zeqiri w Widzewie”, to na ile pan uwierzył, że to do zrobienia? Bo ja powiem szczerze, że kiedy to nazwisko do mnie dotarło, to nawet nie sprawdziłem. Uznałem, że nie ma szans…
Mindaugas Nikolicius, dyrektor sportowy Widzewa:
Odpowiem szerzej. Do Polski przyszedłem z jasnym zadaniem: pomóc w budowie silnego Widzewa. Od początku miałem plan, wiedziałem, że musimy ściągnąć wielu piłkarzy, w głowie miałem liczbę dwunastu wzmocnień. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że ktoś powie że aż tyle ruchów to szaleństwo, ale wiedziałem, że tak trzeba zrobić. W środę mieliśmy prezentację letniego okienka transferowego przed obliczem zarządu. Dokonaliśmy tego lata 36 operacji transferowych, licząc przyjścia, odejścia i przedłużenia umów.
Natomiast wracając do pytania. Wiadomo było, że Widzew potrzebuje wzmocnień w ataku. Moim pierwszym transferem do napadu był Sebastian Bergier. I jestem bardzo zadowolony. To super piłkarz i super człowiek. Jak mówiłem, jestem mu wdzięczny, bo dał mi czas. Grając dobrze, strzelając gole dał mi czas, aby de facto sprowadzić mu konkurencję. Taka jest prawda.
Ale to jest właśnie słowo klucz – konkurencja. Tylko mając konkurencję w drużynie możemy iść do przodu. Nie chodzi tu tylko o mecze, ale o każdy trening. Im więcej klasowych piłkarz masz na zajęciach, tym treningi robią się bardziej jakościowe. Moim obowiązkiem jako dyrektora było doprowadzić do sytuacji, w której jest duża wewnętrzna rywalizacja. Teraz jestem bardzo zadowolony. Mamy 23 dobrych piłkarzy plus bramkarzy. Jesteśmy dobrze zabezpieczeni.
Widzew może pomóc pojechać na mundial
A wracając do Zeqiriego i wiarę w to, że przyjdzie do Widzewa…
Sprawa jest prosta. Do 1 września uważałem, że nie mamy żadnych szans. Zero. Dopiero po zamknięciu okienka w topowych ligach uznałem, iż te szanse wzrosły, bo siłą rzeczy sporo konkurencji nam ubyło. Ale wciąż myślałem, że nie są wielkie, bo Zeqiri nadal rozmawiał z mocnymi klubami, mającymi większe budżety i tak dalej. Ale na końcu udało się i nikt nie jest z tego powodu bardziej szczęśliwy ode mnie. Oczywiście, ja rozmowy z jego agentami i Genkiem zacząłem wcześniej, ale dopiero wrzesień dał mi więcej nadziei na dopięcie tego.
Udało nam się przekonać Andiego do naszego projektu również dlatego, że jego celem jest wyjazd z reprezentacją Szwajcarii na mundial w przyszłym roku. To też kładł na szali. Pewnie, że mógł iść do lig top 5, do Niemiec, czy Włoch, na super kontrakt. Ale kto wie: może byłby tam napastnikiem trzeciego czy czwartego wyboru, z bardzo ograniczonym czasem gry. A to z punktu widzenia kadry nie byłoby najlepszym wyjściem. To też miało znaczenie.
Choć oczywiście, swoje wątpliwości miał. I tu nawet nie chodzi o Widzew, a o polską ligę. Wiem, że wykonał wiele telefonów do ludzi ze świata piłki, pytając o Ekstraklasę. Zresztą, myślę, że jego transfer jest bardzo dobry nie tylko dla Widzewa, ale i dla całej ligi. Bo to sygnał dla innych graczy, że jeśli ktoś taki jak Zeqiri przychodzi tu grać, to znaczy, że warto.
Myślę, że podobnie można powiedzieć o transferze Sama Greenwooda do Pogoni Szczecin. Szacunek dla działaczy Pogoni za to, że przeprowadzili taki transfer. Bo choć na co dzień jesteśmy rywalami, to jednak poza boiskiem powinniśmy działać razem, dla dobra polskiej piłki. Na przykład to, że aż cztery drużyny są w fazie grupowej Ligi Konferencji, to super. Teraz Polska walczy w rankingu o top 10, co daje bezpośrednie miejsce w Lidze Mistrzów. Tu jest wszystko. Stadiony, kibice, a dochodzą też coraz lepsi piłkarze. Perspektywy są bardzo obiecujące.
Ba miał szaloną ofertę z Arabii Saudyjskiej
Po Zeqiriego polecieliście prywatnym samolotem. Po raz pierwszy w karierze dyrektora sportowego zadziałał pan w ten sposób?
Nie, nie po raz pierwszy. Robiłem to już wcześniej. Znam pewne metody, które mogą być w pewnych przypadkach skuteczne. Takie małe “tricki”, które mogą pomóc. Zadzwoniłem też wtedy do właściciela klubu…
No właśnie. Bo finalnie Robert Dobrzycki dołączył do pana na pokładzie.
Tak, powiedziałem właścicielowi, że potrzebuję jego pomocy. Że jego obecność to będzie z naszej strony taki pokaz tego jak poważnie podchodzimy do Zeqiriego. To zadziałało. I jestem wdzięczny panu Dobrzyckiemu, że od razu się zgodził. Jego zaangażowanie i pasja są nieocenione. Tak to powinno właśnie wyglądać. Wspólnie dla dobra klubu.
W cieniu przyjścia Zeqiriego znalazł się inny ciekawy transfer, Pape Meissa Ba, z Schalke. Myślałem, że trzeba było za niego zapłacić, ale z komunikatu klubu wynika, że to transfer bezgotówkowy. Jak to przebiegało za kulisami?
Miałem tego piłkarza na liście od dawna, podobnie jak wielu innych. W pewnym momencie otrzymałem informację, że Schalke, ze względu na pewne ruchy związane ze swoimi finansami, pozwoli mu odejść. Monitorowałem rozwój zdarzeń i dowiedziałem się, że Ba ma szaloną wręcz ofertę z Arabii Saudyjskiej. Oferowano mu naprawdę duże pieniądze. Był tam jednak haczyk.
Co to za haczyk?
Długość kontraktu. Saudyjczycy proponowali mu umowę tylko na rok. “Złotą” umowę, ale krótką. Wtedy weszliśmy do gry i dziś Ba jest z nami. Ten transfer mnie bardzo cieszy, bo Pape jest graczem wszechstronnym i może nam zabezpieczyć kilka pozycji.
To patrząc na wzmocnienia linii ataku rozumiem, że z okienka jest pan zadowolony 10 na 10?
Mamy bardzo interesujący atak jak na polską Ekstraklasę. I jeszcze jedno: wiadomo, że można grać różną taktyką, różnymi systemami. Również sytuacja w trakcie meczu różnie się układa. Powiem więc tak: nie zdziwiłbym się, gdyby w trakcie tego sezonu były momenty, że na boisku będą równocześnie przebywać Bergier, Zaqiri i Ba. Bo może być właśnie taka potrzeba.
Klub nie będzie robił problemów Gikiewiczowi
Teraz najbardziej palącym pytaniem ze strony kibiców jest kwestia przedłużenia kontraktu przez Shehu.
Okienka transerowe są już pozamykane, można kontynuować rozmowy. Będę chciał, aby w najbliższym czasie jego agent pojawił się w Łodzi w tej kwestii. Chcemy przyszłość Shehu związać z Widzewem i mam nadzieję, że to się uda. Tu też mogę wrócić do Zeqiriego. Jego przyjście to też sygnał dla innych piłkarzy, choćby dla Shehu. Dowód na to, że Widzew jest poważnym projektem i warto tu być.
Z kolei zielone światło na odejście ma jak rozumiem Rafał Gikiewicz.
Sprowadziliśmy w tym okienku dwóch bramkarzy i oni będą ze sobą rywalizować. To oznacza, że klub w tym względzie wybrał określoną drogę. Rałał ma kontrakt, wciąż jest piłkarzem Widzewa. Ale jeśli znajdzie się klub, który będzie go chciał, a Rafał uzna, że chce tam iść, to Widzew nie będzie mu robił problemów.
Cel się nie zmienia. Puchary!
To na koniec jeszcze pytanie o aspiracje. Wiem, że wiele osób nie lubi pompowania balonika, ale umówmy się: nie po to sprowadzacie takich piłkarzy, aby zająć miejsce w środku tabeli.
Na papierze mamy bardzo dobry zespół. Ale to tylko papier, to nie daje żadnych gwarancji. Mamy jednak wszelkie narzędzia w postaci dobrych piłkarzy, aby teraz ciężką pracą zrobić z nich zespół. To duże wyzwanie. Natomiast nie zapominajmy, że inne polskie zespoły też zrobiły dużo ciekawych transferów.
To nie tak, że Widzew mocno zadziałał, a inni stali w miejscu, Daleko od tego! Każdy z czterech klubów grających w Lidze Konferencji UEFA tuż przed 2 września dokonał co najmniej dwóch transferów. A Legia nawet więcej. To już masz czterech bardzo solidnych konkurentów. Do tego Pogoń, Cracovia…
Polska liga jest totalnie nieprzewidywalna. Myślę, że można się pomylić 7 na 9 typując wynik meczu. A kto będzie mistrzem Polski? Tego nie wie nikt. Możesz zgadywać, typować, ale na dziś nikt ci nie da żadnej gwarantowanej odpowiedzi kto zajmie pierwsze miejsce. Bo żaden klub nie ma wyraźnej przewagi nad innymi. Ani pod względem kadry, ani finansowej.
Natomiast co do Widzewa, to sprawa jest jasna: tak, chcemy zająć miejsce dające grę w pucharach. Czyli, w zależności od tego jak będzie w Pucharze Polski, musi to być czwarta-piąta pozycja.