Wisła liderem na półmetku sezonu
Wisła Kraków ma za sobą dwa słabsze mecze, podczas których zdobyła tylko punkt. Przed przerwą reprezentacyjną zanotowała drugą w tym sezonie porażkę, uznając przed własną publicznością wyższość Polonii Warszawa (1-2). Miniony weekend przyniósł z kolei tylko remis w wyjazdowej rywalizacji z Pogonią Siedlce (0-0). Tym razem okolicznością łagodzą mogły być warunki pogodowe, które nie sprzyjały grze w piłkę, a zwłaszcza stylowi preferowanemu przez Białą Gwiazdą. Pogoń miała w tym meczu kilka okazji, aby zdobyć bramkę i ograć wyżej notowanego rywala, podczas gdy dla Wisły remis wciąż może uchodzić za wynik dość szczęśliwy.
Mimo tego gorszego okresu, Wisła pozostaje liderem pierwszoligowej tabeli, mając w dorobku 39 punktów. Choć do przerwy zimowej pozostało jeszcze trochę, 17. kolejka oficjalnie zakończyła pierwszą część sezonu, gdyż teraz rozpoczyna się runda rewanżowa. Na półmetku rozgrywek sprawa wydaje się dość jasna – krakowski klub to zdecydowany lider i faworyt do wygrania pierwszej ligi oraz upragnionego awansu do Ekstraklasy.
Bezpieczna przewaga nad resztą stawki
Sytuacja Wisły Kraków w tabeli uchodzi za bardzo komfortową. Ma na koncie 39 punktów, a znajdująca się za jej plecami Pogoń Grodzisk Mazowiecki uzbierała ich 32. Istotna jest tak naprawdę przewaga nad trzecim zespołem, bowiem dla piłkarzy Mariusza Jopa liczy się tylko bezpośredni awans, a pierwsze lub drugie miejsce na koniec sezonu nie ma większego znaczenia. Tu wygląda to jeszcze lepiej – trzecia Polonia Bytom zdobyła 30 punktów, Chrobry Głogów oraz Śląsk Wrocław mają ich po 28, a strefę barażową uzupełnia Stal Rzeszów, która ma na koncie 27 punktów. Co więcej, Wisła w pierwszej rundzie pokonała każdą z tych drużyn, więc ma po swojej stronie korzystny bilans bezpośredni, co w przypadku równej liczby „oczek” da jej pierwszeństwo w tabeli.
Przewagę nad resztą stawki można więc uznać za bardzo bezpieczną. Oczywiście nic nie jest jeszcze przesądzone, ale każdy zespół chciałby znaleźć się w sytuacji Wisły, która może patrzeć już tylko na siebie. Jeśli dalej będzie punktowała na odpowiednim poziomie, nikt się nawet do niej nie zbliży.
Wisła wreszcie może patrzeć tylko na siebie
Przewaga Wisły Kraków w tabeli pozwala jej nie skupiać się na wynikach rywali, gdyż jest zależna wyłącznie od siebie. Co więcej, może nawet zanotować gorszą wiosnę od jesieni, a i tak nie powinna być zagrożona. Do tej pory punktowała na świetnym poziomie i była bezkonkurencyjna dla rywali. Czy się to zmieni? Ostatnie dnie wpadki mogą sugerować, że rywale już lepiej się poznali na jej grze i są w stanie się temu przeciwstawić, ale przewaga jakości wciąż jest po stronie jej piłkarzy.
W poprzednich sezonach Wisła musiała gonić przeciwników, a dodatkowo do samego końca drżała o miejsce w barażach. Jeszcze kilka miesięcy temu kibice łudzili się, że wyprzedzi Termalicę i awansuje z drugiego miejsca, choć ta przystępowała do wiosny w znacznie lepszym położeniu. Podobnie było, gdy za jej wyniki odpowiadał Radosław Sobolewski, choć w pierwszym sezonie po spadku z Ekstraklasy awans też był na wyciągnięcie ręki.
Najlepsza runda w pierwszej lidze. To wystarczy do awansu?
Odkąd Wisła Kraków spadła do pierwszej ligi, nie zaliczyła jeszcze tak dobrej rundy jesiennej. Dotąd raczej zaczynała sezon słabiej, a goniła dopiero po przerwie zimowej. Świadczy o tym też dynamika zmian na ławce trenerskiej – w sezonie 2022/2023 jesienią Wisłę opuszczał Jerzy Brzęczek, rok później w podobnym okresie odchodził Radosław Sobolewski, a w minionej kampanii Jarosław Królewski dość szybko zdecydował się na zwolnienie Kazimierza Moskala. Tym razem było inaczej – Mariusz Jop stabilnie i spokojnie przepracował pierwszą połowę sezonu, co zaowocowało świetnymi wynikami i korzystną sytuacją w tabeli.
Po raz pierwszy od czterech lat Wisła w połowie sezonu zajmuje pozycję, która zapewnia jej awans do Ekstraklasy. Po 17 kolejkach sezonu 2022/2023 była dopiero dziesiąta w tabeli, następnie ósma, a w sezonie 2024/2025 zakończyła pierwszą rundę na szóstej lokacie. Obecnie lideruje, a w dodatku ma dużą przewagę nad goniącymi ją ekipami, więc sytuacja diametralnie się odmieniła.
Wisła przyzwyczaiła do tego, że czołówkę goniła dopiero wiosną, a teraz może postawić się w innej roli i kontrolować to, co dzieje się za jej plecami. Jest zależna wyłącznie od siebie, dlatego trudno nie uważać jej za faworyta do wygrania pierwszej ligi. Zwłaszcza, że do tej pory wykonała najlepszą pracę i była zdecydowanie najmocniejszą i najrówniejszą drużyną spośród całej stawki.









