To Górnik dał mu szansę
Dziś trudno już sobie wyobrazić drużynę Górnika Zabrze bez Patrika Hellebranda. Czeski pomocnik jest jednym z liderów drużyny i ma wielkie zasługi w tym, że klub ze Śląska zajmuje obecnie pierwsze miejsce w tabeli. A przyznać trzeba, że rozwój wydarzeń w tym kierunku wcale nie był taki oczywisty.
Sprowadzenie Hellebranda z Ceskich Budejovic w lipcu 2024 roku nie wzbudziło efektu „wow”. Po raz kolejny okazało się jednak, że skauci Górnika mają oko do piłkarzy, bo Hellebrand to kolejny przykład nieoczywistego transferu (jak Ennali czy Yokota), który w klubie bardzo mocno się rozwinął.
Hellebrand rósł w Zabrzu z tygodnia na tydzień, stając się nie tylko czołowym piłkarzem Górnika, ale i całej Ekstraklasy. Już zimą o piłkarza pytał klub z MLS, ale temat się nie rozwinął i Czech został w Zabrzu. Latem, co przejawiało się już w przestrzeni publicznej, mocno o piłkarza zabiegała Pogoń Szczecin.
To był dobry pomysł Pogoni
I przyznać trzeba, że to był dobry pomysł Tana Keslera i Alexa Haditaghiego. Pogoń bardzo mocno szukała piłkarza na tę pozycję, więc idea sięgnięcia po kogoś sprawdzonego w Ekstraklasie jak najbardziej miała ręce i nogi.
Szczeciński klub w pewnym momencie rozpoczął negocjacje z Górnikiem. Pogoń złożyła za Hellebranda oficjalną ofertę. Z nieoficjalnych informacji wiadomo, że kwota podstawowa przekraczała milion euro. Do tego przewidziano bonusy. Gdyby wszystkie zostały spełnione, transakcja mogła się zamknąć na dwóch milionach euro.
Choć wiadomo jak to z bonusami bywa – rzadko kiedy akurat wszystkie zostają uruchomione. Tak czy inaczej, Górnik nie zdecydował się sprzedać Hellebranda Pogoni, a Łukasz Milik mocno namawiał Czecha na przedłużenie umowy. Choć tych rozmów było już kilka wcześniej, to umówiono się, że strony wrócą do tematu po zakończeniu okienka transferowego.
Niby wciąż młody, ale…
I tak się stało, a Hellebrand podpisał umowę do lata 2029 roku. Czech świetnie czuje się w Zabrzu, co miało wielki wpływ na jego decyzję. Bliskość domu też miała tu znaczenie. Co jeszcze? Fakt, że Górnik pozwolił mu się zbliżyć do czeskiej kadry, bo choćby w lipcu pomocnik zabrzan znalazł się na liście rezerwowej na wrześniowe mecze.
Poza tym… Znaczenie ma też w pewnym sensie wiek. Choć Hellebrand ma dopiero 26 lat, to, co oczywiste, nie podchodzi już pod talent czy inwestycję z dużym potencjałem odsprzedażowym (jak choćby stało się to w przypadku Dominika Sarapaty).
Jedno mistrzostwo już ma
To sprawia, że ciężko się spodziewać bardzo wysokich ofert za niego. A poniżej pewnej kwoty Górnikowi sprzedawać się go nie opłaca, bo z Hellebrandem w składzie ma szansę na dobre miejsce w lidze, które może zrekompensować straty z niedoszłego transferu. To z kolei prowadzi do konkluzji, że szansa, iż Hellebrand zostanie w Zabrzu na dłużej jest naprawdę duża. Taką nadzieję wyrażał choćby ostatnio Lukas Podolski, poruszając ten temat w rozmowie z goal.pl.
Sam Patrik mówił po przedłużeniu umowy na antenie Kanału Sportowego, że chciałby wygrać coś fajnego z Górnikiem. Co ciekawe, ma już mistrzostwo kraju na swoim koncie (sezon 2019/20, ze Slavią Praga). Teraz jest liderem Ekstraklasy, choć w Zabrzu zachowują spokój, bo wiedzą jak silna jest konkurencja w tym sezonie Ekstraklasy. Tym bardziej, że główni rywale wydali na wzmocnienia wielokrotnie więcej niż Górnik, a przed klubem ciężkie mecze z Cracovią, Legią i Koroną.