Robert Kolendowicz podsumował rywalizację Widzew – Pogoń
Pogoń Szczecin odniosła w piątek drugie zwycięstwo w tym sezonie, dzięki czemu ma na swoim koncie siedem punktów. Portowcy awansowali tym samym na 10. miejsce w ligowej tabeli PKO BP Ekstraklasy. Po meczu szkoleniowiec drużyny ze Szczecina podzielił się swoimi spostrzeżeniami.
– Nie jest łatwo przyjechać na stadion Widzewa, stracić bramkę jako pierwsi i jeszcze wygrać. Wiem, jak wielkie poświęcenie włożyli moi zawodnicy. Pogratulowałem im już w szatni, a teraz chcę to zrobić ponownie. Dziś widziałem w nas zespół i prawdziwą jedność – powiedział Robert Kolendowicz na pomeczowej konferencji prasowej, cytowany przez oficjalną stronę Pogoni.
– Jeśli chodzi o mecz: zmieniliśmy nieco sposób bronienia. Pierwsza część należała do Widzewa, który stwarzał więcej sytuacji. Po przerwie zmodyfikowaliśmy pressing, zagraliśmy wyżej. Janek Biegański pomagał w budowaniu akcji i wychodzeniu spod pressingu. Cieszy mnie gol Adriana Przyborka. Ostatnio wiele przeżywał, jak zresztą my wszyscy. Dziś pokazał reakcję i jakość. Cieszę się, że to właśnie on zdobył zwycięską bramkę – zaznaczył trener Portowców.
W ostatnim czasie w mediach pojawiały się różne spekulacje na temat przyszłości Kolendowicza w Pogoni. Tymczasem po pierwszym golu zawodnicy okazali szkoleniowcowi wsparcie. On sam również odniósł się do tej kwestii.
– Jesteśmy drużyną, jesteśmy razem. To nie jest tak, że trener przegrywa i wygrywa sam. Jestem głową tego projektu i to na mnie spada krytyka. Przyjmuję ją, bo to część mojego zawodu. Zawodnicy nie zawsze są zadowoleni z moich decyzji, ale wszyscy tworzymy jedność. Tydzień temu byłem brutalny wobec zawodników w szatni. Powiedziałem im, że nie widziałem zespołu. W tym roku mamy hasło: „stronger together”. Wtedy tego nie dostrzegałem, dziś – już tak – podkreślił Kolendowicz.
Pogoń kolejne spotkanie rozegra za tydzień w ramach siódmej kolejki. Rywalem Portowców będzie Raków Częstochowa. Mecz w Szczecinie rozpocznie się o godzinie 20:15.
Czytaj więcej: Rekord prędkości i efekt nowej miotły w Ruchu. Szwedzik przed derbami z Polonią