Brunes zaskoczony zmianą. Papszun wszystko wyjaśnił

Raków Częstochowa wywalczył awans do 1/4 finału STS Pucharu Polski. W pokonanym polu Medaliki zostawiły Śląsk Wrocław. Po spotkaniu swoimi przemyśleniami podzielił się Marek Papszun.

Marek Papszun
Obserwuj nas w
fot. SOPA Images Limited / Alamy Na zdjęciu: Marek Papszun

Marek Papszun podsumował mecz Śląsk Wrocław – Raków Częstochowa

Raków Częstochowa w ostatnim czasie notował trudne momenty. W mediach klub był odmieniany przez wszystkie przypadki. Wpływ na to miały doniesienia dotyczące trenera Marka Papszuna. Mimo wszystko drużyna ma się dobrze i robi swoje. W środę pokonała Śląsk Wrocław (2:1) i awansowała do ćwierćfinału STS Pucharu Polski. Po meczu głos zabrał szkoleniowiec Medalików.

– Gratulacje dla drużyny za zwycięstwo. Trzecie zwycięstwo na wyjeździe w sześć dni – to duży wyczyn. To był trudny mecz. Gratulacje dla Śląska, bo naprawdę zagrał dobre zawody i ten mecz kosztował nas dużo wysiłku. Szacunek dla przeciwnika – powiedział Marek Papszun na pomeczowej konferencji prasowej.

POLECAMY TAKŻE

– Widać było po nas zmęczenie. I nie chodzi nawet o ten trzeci mecz, tylko o to, że to chyba nasze 28. spotkanie w sezonie. Mamy bardzo wąską kadrę i właściwie grają cały czas ci sami zawodnicy. Mam do nich duży szacunek, że potrafią się przygotować i realizować kolejne cele, bo gramy na trzech frontach i to z całkiem niezłym skutkiem – podkreślił trener.

Szkoleniowiec Medalików o Brunesie

Jonatan Braut Brunes został zmieniony po ponad godzinie gry. Norweg był tymi okolicznościami mocno zaskoczony. Na ten temat szkoleniowiec aktualnych wicemistrzów Polski również się wypowiedział.

– Brunes jest ambitnym zawodnikiem. Chce grać wszystko od deski do deski. To cecha piłkarzy klasowych. Nie zadowala go, że strzeli jednego gola i schodzi. Ivi Lopez był podobny. Przez lata trudny pod tym kątem do prowadzenia, bo każda zmiana była ryzykowna i trzeba było studzić emocje. Ja to traktuję bardzo pozytywnie – wyjaśnił Papszun.

– Był zaskoczony, bo minut zostało sporo, ale wydawało mi się, że siadł fizycznie, a musieliśmy nadążyć za Śląskiem, który wyglądał świeżo. Postanowiłem go zmienić i to była dobra decyzja, bo zostawiłem Makiego. Finalnie nam się to opłaciło. Nie ma tu złej krwi. To po prostu ambicja zawodnika i jego „pazerność” na kolejne gole, co mi się podoba – uzupełnił 51-latek.

Raków swoje kolejne spotkanie rozegra już w niedzielę. Zmierzy się wówczas z GKS-em Katowice w roli gospodarza. Mecz zacznie się o godzinie 17:30.

Czytaj więcej: To oni mają dać Wiśle awans? Przewidywany skład Białej Gwiazdy na Zawiszę