Raków się pomylił. Nowy napastnik wciąż bez gola
Raków Częstochowa latem dość mocno przebudował kadrę, a w szczególności ofensywę. Wykupił Jonatana Brunesa, a do tego sprowadził choćby Tomasza Pieńkę czy Lamine’a Diaby-Fadigę. Na finiszu letniego okienka do ekipy Medalików dołączył też Imad Rondić, którego polscy kibice pamiętają z czasów Widzewa Łódź.
Rondić już wcześniej był na liście życzeń Marka Papszuna, ale zdecydował się na transfer do FC Koeln. Ten ruch kompletnie się nie powiódł, dlatego szybko wrócił do Ekstraklasy. Raków ściągnął go na wypożyczenie z opcją wykupu. Po kilku miesiącach nic nie wskazuje na to, aby miał zostać w drużynie na dłużej.
26-latek dostał już sporo szans, ale ani razu nie trafił do siatki. Kibice nie wierzą, że jeszcze się odbuduje. Uważają za poważny błąd, że Raków pozbył się Leonardo Rochy i w jego miejsce ściągnął Rondicia. Artur Płatek w wywiadzie dla „Przegląd Sportowy Onet” przyznaje, że ten ruch na obecną chwilę się nie sprawdza.
– Niekiedy w życiu, a szczególnie w piłce nożnej tak jest, że trzeba podejmować decyzje, które po fakcie nie okazują się odpowiednie. Tę podjęliśmy tak, jak zazwyczaj, a więc wspólnie z właścicielem, trenerem i kierownictwem klubu, i teraz musimy żyć z jej konsekwencjami. Dzisiaj można nas oceniać, ale gdyby człowiek wiedział, że być może coś się wydarzy, albo się coś nie wydarzy, to by tego nie robił – stwierdził dyrektor sportowy Rakowa.









