Huijsen zdradza szokujące kulisy odejścia z Juventusu

Dean Huijsen po roku od rozstania z Juventusem trafił do Realu Madryt. Jego ojciec i agent, Donald Caspar Huijsen, w rozmowie z „Tuttosport” ujawnił kulisy bolesnego pożegnania z Turynem i opowiedział o dalszej drodze obrońcy.

Dean Huijsen
Obserwuj nas w
PRESSINPHOTO SPORTS AGENCY / Alamy Na zdjęciu: Dean Huijsen

Ojciec Huijsena krytykuje Juventus

Dean Huijsen nie spodziewał się, że jego przygoda w Turynie zakończy się tak nagle. – Kiedy Juventus nam zakomunikował, że Dean musi się spakować, to był prawdziwy szok. Nie mogliśmy w to uwierzyć. To był dzień czarny, straszny, jak grom z jasnego nieba – powiedział jego ojciec Deana. Jak dodał, syn czuł się w klubie znakomicie, znał język, miał dobre relacje ze sztabem i drużyną.

Według ojca Huijsena, decyzja była bezwzględna. – Giuntoli był kategoryczny, a Motta brutalny, kiedy powiedzieli mu, że nie jest już częścią projektu i nie może trenować z pierwszym zespołem – stwierdził. Jednocześnie podkreślił, że pobyt w Juve dał Deanowi solidne podstawy taktyczne i defensywne, które dziś procentują.

POLECAMY TAKŻE

Po odejściu z Włoch Huijsen obrał kierunek Premier League. Wybrał Bournemouth, gdzie rozegrał 32 mecze ligowe, strzelił trzy gole i dorzucił dwie asysty. – To była szansa na rozwój, rywalizację z napastnikami pokroju Haalanda czy Salaha – tłumaczył ojciec zawodnika. Występy w Anglii otworzyły mu drzwi do największego klubu świata.

Latem Real Madryt wygrał wyścig o jego podpis, choć interesowały się nim m.in. Chelsea, Liverpool czy Bayern. – Dean czekał tylko na tę ofertę. To klub jego marzeń – przyznał. Obrońca zbiera teraz doświadczenie pod okiem Xabiego Alonso i marzy o zdobyciu trofeów z Los Blancos i reprezentacją Hiszpanii.

Huijsen wciąż utrzymuje bliski kontakt z dawnymi kolegami z Juventusu, zwłaszcza z Kenanem Yildizem. – Mają własną grupę, codziennie rozmawiają. Zaczęły się już żarty przed meczem Realu z Juventusem w Lidze Mistrzów – zdradził ojciec.

Zobacz również: Szczęsny talizmanem Barcelony. Niezwykła passa wciąż trwa