Iordanescu chętnie by go widział. Jest jednak „ale”
W poniedziałek o 11:00 Legia zaprezentowała Edwarda Iordanescu jako nowego szkoleniowca. Oczywiście, takie wydarzenie jak konferencja prasowa sprzyja różnym rozmowom w kuluarach, zwłaszcza, gdy pojawiają się na niej osoby z różnych krajów. I właśnie tam usłyszeliśmy plotkę, że Ianis Hagis został zaproponowany stołecznemu klubowi.
O sprawie było cicho aż do czwartku. Goal.pl również nie poruszał tego wątku. Dlaczego? Mówiąc wprost: nie do końca przekonywały nas okoliczności zaproponowania Hagiego Legii. – Zrobił to jeden z pośredników, nie Polak, ale mający koneksje w kraju, za pośrednictwem jeszcze innych pośredników. Ten sam człowiek zaproponował też Legii innego piłkarza. Problem polega na tym, że tenże zawodnik trzy dni wcześniej podpisał umowę w Chinach. Gdy zapytałem dlaczego zaproponował piłkarza, który związał się już z innym klubem, stwierdził, że nie zauważył tego faktu, bo był w podróży. Zapytałem też, czy rozmawiał z Hagim o tym, że zgłasza go przez pośredników do Legii? Odpowiedział, że nie, bo nie ma numeru. Ale jak zdobędzie, to porozmawia z Ianisem – mówi nam osoba, która dobrze zna tę sytuację.
REKLAMA | 18+ | Hazard może uzależniać | Graj legalnie
Trener dowiedział się z mediów
Zatem pierwsze podrygi jeśli chodzi o hasło „Hagi w Legii” wyglądają mało obiecująco. Ale… wiadomo jaka jest piłka. Sprawa, która z powyższego opisu przedstawia się nieco zabawnie, może w teorii nabrać poważniejszych kolorów. Ianis Hagi jest wolnym zawodnikiem po wygaśnięciu jego kontraktu z Glasgow Rangers , Edward Iordanescu zna go i ceni, a zatem?
Z naszych informacji wynika jednak, że o temacie trener Legii dowiedział się z rumuńskich mediów. W Legii nikt z nim o tym nie rozmawiał. Ale OK, to wciąż nie oznacza, że Hagi do Legi trafić nie może. Tak naprawdę problem leży gdzie indziej.
Hagi we wrześniu? Nie!
Na powitalnej konferencji prasowej Iordanescu powiedział, że jego największym wrogiem jest czas. I tu znów kłania się Ianis Hagi. Najbardziej prawdopodobne jest to, że rumuński pomocnik, syn wielkiej legendy, będzie chciał poczekać na propozycję z lig top 5. Na stole już ma ofertę z Turcji, z zarobkami zbliżającymi się do 2 mln euro, ale nie chce tam iść.
Czeka na coś lepszego pod względem sportowym. A z kolei Iordanescu nie chce czekać, bo potrzebuje wzmocnień na już. Upraszczając więc sprawę: czy trener chciałby takiego „kozaka” jak Hagi np. pod koniec okienka, we wrześniu? Nie, zdecydowanie nie, bo wie, że po drodze są trudne mecze w eliminacjach pucharów. A jaka jest szansa, że Hagi zdecydowałby się na Legię (zakładając, że dostanie propozycję) już teraz? Według naszych rozmówców w tym momencie iluzoryczne.