Wisła nie sprowadzi już nowych zawodników
Wisła Kraków od początku letniego okienka działała z konkretnym planem – dążyła do sprowadzenia tylko tych zawodników, na których jej realnie zależało. Oczywiście nie wiemy, kto finalnie jej odmówił i ile ma za sobą nieudanych negocjacji transferowych, ale trzeba przyznać, że determinacja Jarosława Królewskiego i Vullneta Bashy zrobiła duże wrażenie. Nazwisko Ervina Omicia przewijało się w mediach od wielu tygodni, a kibice byli już przekonani, że ten ruch Białej Gwieździe się nie powiedzie. Ostatecznie Austriak związał się z pierwszoligowym klubem, co było sporym zaskoczeniem.
W minioną sobotę Królewski potwierdził, że więcej nowych twarzy w zespole tego lata już nie będzie. Wisła zatrzymała się więc na siedmiu wzmocnieniach, a dodatkowo ponownie związała się z Jamesem Igbekeme, który szukał zatrudnienia wśród klubów Ekstraklasy. To mu się nie powiodło, więc wrócił do Krakowa, choć tym razem 13-krotny mistrz Polski wynegocjował korzystniejsze warunki finansowe.
W przeciwieństwie do poprzednich okienek w wykonaniu Wisły, które na ogół były oceniane bardziej negatywnie, tym razem klub od początku do końca realizował to, co sobie założył. Z pewnością pomogła w tym dyspozycja drużyny, która na starcie sezonu zdobyła komplet punktów w sześciu meczach. Udało się więc uniknąć paniki, nerwów, które mogłyby się przełożyć na nieprzemyślane, przypadkowe i nietrafione ruchy transferowe. Wisła dawno temu wytypowała zawodników, o których mogła walczyć bez presji czasu. Oczywiście, wśród nowych twarzy mogą znaleźć się takie, które w Krakowie się nie odnajdą i zwyczajnie rozczarują, ale prawdopodobieństwo błędu jest znacznie mniejsze.
Okienko transferowe zamknięte z przytupem
Wisła Kraków na samym początku letniego okienka pozyskała Juliusa Ertlthalera, wygrywając o niego batalię z innymi polskimi klubami (z Ekstraklasy oraz pierwszej ligi). Na kolejne ruchy trzeba było trochę poczekać, choć podczas niemal całego okresu przygotowawczego Jop miał do dyspozycji trzech nowych graczy – oprócz Ertlthalera, byli to Julian Lelieveld oraz Darijo Grujcić. Jeszcze przed startem sezonu Wisłę wzmocnił Ardit Nikaj, przychodzący w ramach wypożyczenia z ligi albańskiej.
Transfer Raoula Gigera był poniekąd wymuszony poważną kontuzją Bartosza Jarocha. Wisła szukała uzupełnień defensywy, choć planowała pierwotnie ściągnąć lewego obrońcę do rywalizacji z Jakubem Krzyżanowskim. Ostatecznie postawiła na Szwajcara, który głównie występuje na prawym boku – defensywie oraz skrzydle.
Lider pierwszej ligi zakończył letnie okienko z dużym przytupem. Najpierw zakontraktował Omicia, o którego walczył od tygodni. Później skupił się już jedynie na wzmocnieniu skrzydeł – na testy medyczne do Krakowa przyjechali Joshua Zimmermann oraz Marko Bozić, ale z Wisłą związał się tylko ten drugi. To właśnie po jego transferze Królewski zakomunikował, że kolejnych kibice nie powinni się już spodziewać.
Jop ma komfort wyboru na wielu pozycjach
Na papierze kadra Wisły Kraków zdaje się nie mieć słabych punktów. Jop ma komfort wyboru w defensywie oraz środku pola. Na ten moment Biała Gwiazda ma zdrowych pięciu środkowych obrońców – to sytuacja, która na zapleczu Ekstraklasy się nie zdarza. Spora rywalizacja zapowiada się także w drugiej linii, gdzie ściągnięty latem Omić może mieć dużą trudność, aby wskoczyć do wyjściowej jedenastki. Znakomicie współpracuje podstawowy duet w postaci Kacpra Dudy i Marca Carbo, a oprócz Igbekeme, opcją do gry jest także Wiktor Staszak, który dotąd prezentował się ciekawie.
Kibice nawoływali o transfer rezerwowego napastnika, obawiając się potencjalnej absencji Angela Rodado. Wisła takowego nie ściągnęła, a Królewski sugerował, że to trudno jest wyszukać jakościowego piłkarza, który dodatkowo zgodziłby się głównie przesiadywać na ławce rezerwowych. Na korzyść Białej Gwiazda działa za to fakt, że kilku jej graczy cechuje się sporą wszechstronnością. W linii ataku z powodzeniem może zagrać Frederico Duarte, a Szymon Kawała i Ardit Nikaj mają za sobą imponujące zmiany w końcówkach – obaj strzelili już po jednej bramce.
Podobnie to wygląda z obsadą boków obrony – choć jedynym nominalnym lewym obrońcą jest Krzyżanowski, na początku sezonu testowany był tam także Lelieveld. Oprócz niego, w każdym momencie na tę pozycję może wskoczyć Grujcić, choć oczywiście bardziej komfortowo czuje się w roli stopera.
Wyjściowa jedenastka na kosmicznym poziomie
Na osobne wyróżnienie zasługuje wyjściowa jedenastka Wisły Kraków – każdy z zawodników desygnowanych do gry przez Jopa prezentuje bardzo wysoką formę. Na przestrzeni ostatnich tygodni wzmocniła się ławka rezerwowych, natomiast nowe nabytki nie będą mieć łatwo, aby wygrać rywalizację o miejsce w składzie. Nie da się w tym momencie wyobrazić scenariusza, w którym Marc Carbo, Kacper Duda, Frederico Duarte czy Julian Lelieveld nie grają w ważnym meczu od pierwszej minuty.
Do tej pory tylko dwa letnie nabytki Wisły zostały zweryfikowane – jest to weryfikacja jak najbardziej pozytywna. Ertlthaler oraz Lelieveld od pierwszych kolejek stanowią o sile Białej Gwiazdy, doskonale pokazując, dlaczego klub zdecydował się ich sprowadzić. Prezentują cechy pożądane w tym systemie, a dodatkowo pozwolili wznieść grę ekipy Jopa na znacznie wyższy poziom. Ertlthaler to prawdziwa perełka drugiej linii, która pełni kluczową rolę w fazie rozegrania piłki, a także wyśmienicie wykonuje stałe fragmenty gry.
Na występy kolejnych nowych piłkarzy Wisły trzeba będzie jeszcze poczekać. W meczu ze Śląskiem Wrocław od pierwszej minuty zagrał Grujcić, który zastąpił kontuzjowanego Mariusza Kutwę. To oczywiście jeszcze zbyt mała próba, ale w tym przypadku również dało się zobaczyć, dlaczego Austriak dołączył do tej drużyny – zaimponował precyzyjnym i pomysłowym wyprowadzeniem piłki. Kompletnie nie było po nim widać, że dopiero zadebiutował w wyjściowym składzie. To pozytywny znak, który może ponadto sugerować, że Jop wprowadza ich do gry dopiero, kiedy są w pełni przygotowani.