Raków w strefie spadkowej. Trudne decyzje przed władzami klubu
Raków Częstochowa według wyliczeń serwisu „Transfermarkt” wydał tego lata najwięcej na transfery spośród wszystkich klubów PKO Ekstraklasy. Kwota ta przekracza… dziewięć milionów euro. Mogłoby się więc wydawać, że wzmocnienia o takiej skali powinny z marszu zagwarantować jakość oraz punkty. Jest jednak inaczej, bowiem Medaliki po sześciu meczach mają na swoim koncie tylko sześć oczek i zajmują miejsce w strefie spadkowej. To zaczyna stawiać pytania o przyszłość Marka Papszuna w klubie spod Jasnej Góry.
Nie da się uciec przeświadczeniu, że gdyby na miejscu Marka Papszuna znajdował się inny szkoleniowiec, to już zostałby pożegnany. Obecnego trenera Rakowa broni bowiem wiele, ale są to rzeczy głównie z przeszłości. Klub i kibice w jakimś sensie stali się więc zakładnikami snu o znów wielkim Rakowie Marka Papszuna. Wyobrażenia tego, że będzie tak, jak było w mistrzowskim sezonie. Futbol jednak nie znosi romantyzmu, choć ten co do zasady jest piękny, a my lubimy żyć jego ideami. Przykłady można mnożyć, ale przecież większość powrotów nie jest lepsza, ba, nie jest nawet równa, temu, co było podczas pierwszej kadencji. Coraz więcej wskazuje na to samo w przypadku częstochowian, bo choć awans do fazy ligowej Ligi Konferencji można odbierać jako sukces, to jednak w naszej rzeczywistości, to zawsze wyniki w lidze rozliczają, czy też zwalniają trenerów.
Oglądając poniedziałkowe starcie z Górnikiem Zabrze trudno było odnieść wrażenie, że zespół gospodarzy ma jakiś konkretny plan na to spotkanie. Tak, owszem, w posiadaniu piłki i próbie ataków pozycyjnych Raków wyglądał bardzo dobrze. Piłka potrafiła kilkanaście razy krążyć między obrońcami, zanim podjęto próbę bardziej zdecydowanego ataku. I choć taki pomysł sam w sobie nie może być zarzutem, to już to, co dalej tak. Irytacja na fakt, że w Rakowie brakuje przyśpieszenia, gry na jeden kontakt, większej wymienności pozycji, ryzyka oraz takiej zwyczajnej pozytywnej energii – odwagi, jak to mówi ostatnio Jan Urban w kontekście reprezentacji – była wręcz słyszalna. Mikrofony Canal+ wyłapywały bowiem ironiczne okrzyki kibiców, ironiczne brawa po podaniu do tyłu oraz gwiazdy, które nieraz się pojawiały. A to powinno być najbardziej alarmujące dla wszystkich w klubie.
Bardzo dużo w ostatnim czasie mówiło się także o tym, jakim trenerem jest Marek Papszun i jak to źle jest piłkarzom w jego zespole. Wymowny w tej kwestii był wpis Iviego Lopeza, który potem oczywiście był tłumaczony, że: „to nie tak, on miał co innego na myśli”. Fakty są jednak takie, że największe gwiazdy i nawet taki „żołnierz trenera” jak Hiszpan, są sfrustrowani stylem prowadzenia zespoły przez trenera. Można więc przyjąć, że atmosfera w zespole jest przynajmniej przeciętna, brak w niej dobrej, pozytywnej energii, i to doskonale widzimy to na boisku.
Szukając porównania obecnej sytuacji Rakowa Częstochowa do innego zespołu z przeszłości, nie mogę znaleźć bardziej wyraźnego przykładu, niż Legia Warszawa z kampanii 2021/22. Wówczas kryzys rozpoczął się jednak dopiero od fazy grupowej Ligi Europy, ale trwał bardzo długo. W pewnym momencie wydawało się nawet – i nie były to obawy bezpodstawne – że, Wojskowi mogą spaść z ligi. Również atmosfera w zespole była bardzo słaba i również wydano wcześniej sporo na transfery. Wtedy zdecydowano się przy Łazienkowskiej zamienić Marka Gołębiewskiego, który wcześniej zastąpił Czesława Michniewicza, na Aleksandara Vukovicia i udało się okiełznać kryzys i uniknąć spadku. Nie ma oczywiście uniwersalnego narzędzia na kryzysy, ale jest coś w tym, że z takich problemów można szybko wyjść, jeśli odpowiednio szybo się zareaguje.
Wracając więc do myśli; Marka Papszuna i Michała Świerczewskiego łączą bardzo bliskie relacje, także te prywatne. Panowie znają się lubią, a może i nawet w pewien sposób przyjaźnią. Nie jest więc łatwo zwolnić przyjaciela, a być może jeszcze trudniej zobaczyć jego wady i umieć o nich rozmawiać. Papszun dostał tego lata wszystko, czego de facto potrzebował. Bardzo podobnie było i w poprzednich dwóch okienkach. Na platformie X (dawniej Twitter) przewija się nawet takie stwierdzenie, że „Świerczewski spełnia transferowe zachcianki Papszuna”. Niemniej nie daje to wyników, ani też gry, która mogłaby te wyniki zwiastować. Negatywna energia w szatni oraz coraz większa frustracja części kibiców powodują, że dziś przed szkoleniowcem Rakowa najpewniej najtrudniejszy moment w całej karierze. Papszun zapracował sobie swoim pierwszym pobytem w klubie bowiem na odrobinę więcej cierpliwości i zaufania niż można byłoby tego oczekiwać w stosunku do innych trenerów. Problem polega jednak na tym, że ta odrobina zaczyna powoli się wyczerpywać. A to – bez natychmiastowej zmiany gry i wyników – zwiastuje rewolucję pod Jasną Górą.
Zobacz także: Pogoń Szczecin szykuje transferową bombę. Mistrz świata w Ekstraklasie!