Robert Lewandowski: czułem coś takiego pierwszy raz w karierze

Robert Lewandowski
Obserwuj nas w
Grzegorz Wajda Na zdjęciu: Robert Lewandowski

– Wiedzieliśmy, że gramy przeciwko Argentynie i to będzie trudny mecz od pierwszej minuty. Chcieliśmy z nimi rywalizować, ale w drugiej połowie błyskawicznie straciliśmy gola, co sprawiło, że w ich grę wszedł luz. Oni mają tak wielu doskonałych zawodników, że to było wielkie wyzwanie. Ale teraz jesteśmy szczęśliwi, bo awansowaliśmy do następnej rundy – mówił po meczu z Argentyną Robert Lewandowski.

  • Mieszane uczucia miał kapitan reprezentacji Polski po przegranej z Argentyną (0:2)
  • To bardzo podobna rozmowa do tej po spotkaniu z Meksykiem. I te same uwagi Lewandowskiego
  • – Dziś grałem na ósemce, ale warto było się poświęcić dla drużyny – stwierdził

Pierwszy obrońca

To był trudny mecz dla Polski, ale trudny też dla Ciebie. Właściwie nie miałeś okazji grać w piłkę, a jedynie biegać. 

Dziś byłem pierwszym obrońcą, ale wiesz – kiedy grasz dla reprezentacji Polski nie możesz oczekiwać, że uda się wykreować wiele sytuacji. Musimy pracować jako drużyna. I ja się do tego dostosowuję. Zwłaszcza w takim meczu jak z Argentyną. To bez znaczenia, że przegrali pierwszy mecz, bo wiedzieliśmy, że z meczu na mecz się rozkręcą i będą grać lepiej. Nie chcieliśmy się zbyt mocno odkrywać i ostatecznie osiągnęliśmy nasz cel. 

Z Francją będzie to wyglądać inaczej?

Dla nas to kolejne wielkie wyzwanie. Musimy po prostu wyjść na boisko i walczyć. I mimo wszystko grać lepiej niż dzisiaj. Dziś jesteśmy zadowoleni z awansu. Z tego, że w dwóch wcześniejszych meczach zdobyliśmy odpowiednio dużo punktów, by grać w drugiej rundzie nawet po porażce z Argentyną. Doceniamy to, a z Francją nie mamy nic do stracenia.

Padło słowo “zadowoleni”. Z dzisiejszej gry także?

Oczywiście, że nie. Nie możemy być. Przede wszystkim zabrakło w środku pola utrzymania piłki, za szybko też straciliśmy bramkę po wyjściu. Szybko po zmianie stron straciliśmy bramkę i nie chcę mówić, że nas to podłamało, ale wybiło z rytmu. Styl gry jest do poprawy. Przede wszystkim, jeśli chcemy stworzyć jakieś sytuacje, musimy grać bardziej odważnie. Nie możemy się bać wychodzić do piłki. Dziś moja gra była bardziej na pozycji ósemki. Ale wiem, że poświęcenie dla drużyny było warte. Samo spotkanie to materiał do dużej poprawy.

45 sekund drugiej połowy i straciliście bramkę. Jakby zabrakło koncentracji, której na tym mundialu akurat wam nie brakowało.

Coś w tym jest. Za szybko się to stało, podobnie jak w przypadku drugiego gola. Było czuć, że przez te stracone gole jakbyśmy czekali na kolejne sytuacje stworzone przez Argentynę. To nie powinno mieć miejsce. Z jednej strony można też zobaczyć, co źle funkcjonowało. Będę powtarzał: musimy grać na większym ryzyku. Jeśli pokażemy odwagę, nawet wielkie zespoły mogą mieć problemy, by zatrzymać naszą sytuację.

Widzieliśmy, że przed karnym coś powiedziałeś Wojtkowi. Co to było?

Nie, nic wielkiego, bez znaczenia tak naprawdę. Myślę, że Wojtek czuł, że po tak odgwizdanym karnym musi być na zero. Chwała mu, że dokonał sztuki obronienia dwóch karnych na mundialu. Zdecydowanie jest bramkarzem turnieju. Gdybyśmy dalej zaszli, pewnie miałby szansę znaleźć się w jedenastce mistrzostw. 

To pierwszy raz w twoim życiu, gdy mecz się kończy, a ty nerwowo wysłuchujesz, co się dzieje w innym?

Tak. I pierwszy raz w mojej karierze czułem, że po porażce mogę być zadowolony. Oczywiście nie z przebiegu spotkania, a z ogółu, z naszego wyniku w grupie.

Nieznany smak awansu okazał się zwyczajnym słodko-gorzkim. Mundialowy blog Olkiewicza #12
Grzegorz Krychowiak (L) i Artur Jędrzejczyk (P) - reprezentacja Polski

Rzadko w piłce nożnej zdarzają się rzeczy nieskazitelne. Każdy udany sezon zazwyczaj miewa słabsze momenty, czasem chwile zwątpienia, czasem chwile cierpienia. Każdy najmniejszy sukces zazwyczaj wykuwa się w bólach, jeśli nawet udaje się je zamaskować na boisku, to z pewnością wyjdą w pełni na materiałach z treningów. Nie ma drużyn idealnych, piłkarzy idelanych, partii idealnych.

Czytaj dalej…

Komentarze