- GKS Tychy zakończył serię spotkań bez wygranej, na co wpływ mogły mieć niespoidziewane roszady w składzie
- Na ławce zawody w seregach gospodarzy zaczęli Patryk Mikita i Kacper Skibicki
- Zielono-czarno-czerwoni na swoim stadionie wygrali drugie spotkanie w tym sezonie
- Drugi raz z placu gry na tarczy musieli schodzić gracze Motoru Lublin
GKS Tychy – Motor Lublin: Machowski solidnie zapunktował
GKS Tychy podchodził do swojej niedzielnej potyczki, chcąc wrócić na zwycięskie tory po trzech spotkaniach bez zwycięstwa. Jednocześnie Zielono-czarno-czerwoni chcieli potwierdzić swoje ambicje związane z grą o najwyższe cele. Tymczasem Motor Lublin stanął przed szansą wskoczenia na pozycję lidera rozgrywek, co zwiastowało świetne widowisko na stadionie przy Edukacji.
- Zobacz także: Fortuna 1. Liga – tabela, wyniki
Pierwszy gol padł szybko, bo jeszcze w pierwszym kwadransie rywalizacji. W roli głównej wystąpił Krzysztof Machowski, który po świetnym odbiorze w środku boiska przez Mateusza Radeckiego znalazł się po indywidualnej akcji oko w oko z golkiperem rywali. 20-latek nie dał mu żadnych szans. Gospodarze prowadzili 1:0.
Tymczasem w 28. minucie tyszanie objęli dwubramkowe prowadzenie. Bramkę zdobył Wiktor Żytek, wykorzystując dośrodkowanie Machowskiego. Tym samym na przerwę GKS udał się z zasłużonym prowadzeniem 2:0, dzięki czemu wykonał milowy krok, aby po ośmiu ligowych kolejkach zajmować drugie miejsce w tabeli.
W drugiej połowie scenariusz gry zmienił się o 180 stopni. Inicjatywę przejęli goście, tworząc sobie raz po raz sytuacje klarowne, po której losy rywalizacji mogły się odmienić. GKS miał problem z tym, aby wyjść z własnej połowy boiska. W każdym razie ostatecznie wynik już się nie zmienił.
Podopieczni Dariusza Banasika dzięki niedzielnej wygranej mają na swoim koncie 16 punktów, co skutkuje tym, że wskoczyli na pozycję wicelidera rozgrywek. W tym sezonie GKS wygrał pięć spotkań. Motor doznał z kolei drugiej porażki w tej kampanii. W następnej kolejce tyszan czeka starcie z Wisłą Płock na wyjeździe, a ekipa Goncalo Feio u siebie zagra z Wisłą Kraków.
Komentarze