Milan i Inter czekają na wrześniowe decyzje
San Siro, oficjalnie Stadio Giuseppe Meazza, świętuje setną rocznicę położenia kamienia węgielnego. Ten historyczny obiekt, zbudowany z inicjatywy ówczesnego prezesa Pirelli, został otwarty we wrześniu 1926 roku. Mimo legendy, jaką przez dekady zbudował, dziś jego przyszłość budzi więcej pytań niż odpowiedzi.
Przez długi czas mówiło się, że to właśnie 31 lipca 2025 roku będzie kluczową datą dla sprzedaży stadionu Milanowi i Interowi. Planowana transakcja opiewa na 197 milionów euro i obejmuje zarówno stadion, jak i tereny przyległe. Porozumienie między klubami a miastem było blisko, zwłaszcza po decyzji sądu administracyjnego, który oddalił wniosek „Comitato Si Meazza” o wstrzymanie sprzedaży.
Jednak sprawy znów się skomplikowały. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie urbanistyki w Mediolanie. Burmistrz Giuseppe Sala zapowiedział, że cały proces decyzyjny trzeba będzie wznowić od września, by dotrzymać terminów projektu.
Największy cios przyszedł jednak „z przeszłości”. Jak ujawnia „La Verita”, uchwała Rady Miasta z czerwca 2000 roku klasyfikuje San Siro jako dobro publiczne i część majątku niedostępnego do sprzedaży. Stadion może być co najwyżej użyczany, o ile pełni funkcję sportową lub publiczną. Ta zasada wciąż obowiązuje i może zablokować całą transakcję, na którą czekają Milan i Inter.
Sprawa przyszłości San Siro trwa więc dalej i coraz bardziej przypomina telenowelę. Wrzesień ma przynieść nowe decyzje, ale każda kolejna przeszkoda oddala kluby od upragnionej przebudowy lub przeprowadzki.
Zobacz również: Vlahović blokuje ruchy transferowe kolejnego klubu!