- W czwartek ogłoszone zostały powołania do reprezentacji Polski na wrześniowe spotkania w eliminacjach do Euro 2024
- Fernando Santos przekonywał w trakcie konferencji prasowej, która miała miejsce na PGE Narodowym, że nikt nie ma wpływu na jego decyzje
- Najbliższymi przeciwnikami Biało-czerwonych będą reprezentacje Wysp Owczych i Albanii
Fernando Santos odsłonił karty
Fernando Santos nie ma dobrego bilansu z reprezentacją Polski. Doświadczony trener prowadził Biało-czerwonych w czterech meczach, notując w nich dwa zwycięstwa i dwie porażki. Dwa przegrane spotkania polska drużyna zaliczyła w eliminacjach do mistrzostw Europy, kolejno z Czechami (1:3) i Mołdawią (2:3).
– Powołania zawsze są realizowane według tego, co może się wydarzyć w najbliższych meczach. Zawsze myślę o tym, co jest najważniejsze, czyli o tym, by ta drużyna mogła dobrze reprezentować swój kraj – przekonywał Fernando Santos w trakcie spotkania zdziennikarzami.
– Nawet prezydent nie mógłby mi powiedzieć, kogo powołam. Nikt nie wpływa na to. To wynika z moich obserwacji ostatnich spotkań i moich oczekiwań względem najbliższych meczów. W tym momencie niezależnie od tego, co zrobią nasi rywale, mamy los w swoich rękach. Musimy skupić się tylko na sobie. Mamy pięć spotkań przed sobą i one są dla nas jak finały. Jeśli je wygramy, to awansujemy na Euro 2024. Chcemy znaleźć się na mistrzostwach Europy – kontynuował Portugalczyk.
W kadrze zabrakło Pawła Wszołka. Jednoznacznie na temat barku zawodnika Legii Warszawa wypowiedział się opiekun Biało-czerwonych.
– Wszołek to prawy obrońca. Mamy Bartosza Bereszyńskiego i Maty’ego Casha na te pozycje. W związku z tym nie mogłem powołać kolejnego zawodnika do rywalizacji. Potrzebowałem kogoś, kto mógłby grać podobnie jak Przemysław Frankowski. Dlatego zdecydowałem się na Kamila Grosickiego – wyjaśnił Fernando Santos.
Czytaj więcej: Santos ogłosił powołania. Wielkie powroty do kadry!
Komentarze