Allegri da mu ostatnią szansę na przełamanie. Transferowy niewypał

Santiago Gimenez wciąż czeka na pierwszego gola w barwach Milanu. Trener Massimiliano Allegri daje mu kolejną szansę i liczy, że napastnik wreszcie odblokuje się w meczu z Lecce.

Massimiliano Allegri
Obserwuj nas w
DPPI Media / Alamy Na zdjęciu: Massimiliano Allegri

Gimenez pod presją. Allegri nie traci cierpliwości

Santiago Gimenez przeżywa trudny początek sezonu w Milanie. Meksykanin, sprowadzony z Feyenoordu, miał być wzmocnieniem ataku, ale od sierpnia nie potrafi odnaleźć skuteczności. Igli Tare już latem rozważał sprzedaż napastnika, a jego sytuacja w zespole staje się coraz bardziej niepewna.

W spotkaniach z Bologną i Udinese napastnik zmarnował doskonałe okazje, które mogły odmienić losy meczów. Allegri mimo wszystko pozostawił go na boisku do końca, chcąc pokazać zaufanie i dać szansę na przełamanie. Teraz szkoleniowiec planuje ponownie wystawić Gimeneza w podstawowym składzie, tym razem w parze z Nkunku.

POLECAMY TAKŻE

Mecz z Lecce ma być dla niego momentem prawdy. To rywal z dolnej części tabeli, a do tego mecz rozgrywany jest w ramach Pucharu Włoch. Allegri liczy, że tym razem Meksykanin wykorzysta sytuacje i wreszcie wpisze się na listę strzelców. Klub potrzebuje napastnika zdolnego zdobywać dwucyfrową liczbę bramek w sezonie.

Projekt Allegrego opiera się na silnym środku pola i jedności drużyny, ale bez skutecznego ataku walka o mistrzostwo będzie trudna. Pulisic już udowadnia, że może być gwarancją goli, jednak Leao wciąż czeka na powrót do pełni formy. W tej sytuacji presja na Gimenezie rośnie.

Władze Milanu podkreślają, że wciąż wierzą w jego potencjał. Klub stawia na cierpliwość i liczy, że przełamanie przyjdzie już w najbliższych tygodniach. Jeśli jednak sytuacja się nie zmieni, zimowe okno transferowe może przynieść niespodzianki. Sunderland, Roma czy Fenerbahce, które interesowały się nim latem, wciąż obserwują rozwój wydarzeń i mogą wrócić do rozmów w styczniu.

Zobacz również: Kibice Realu narzekają na Santiago Bernabeu. „Ludzie przeżywają tam horror”