Pokaz siły Arsenalu na Elland Road. Drużyna Klicha zdeklasowana

Bukayo Saka i Emile Smith Rowe
Obserwuj nas w
Pressfocus Na zdjęciu: Bukayo Saka i Emile Smith Rowe

W sobotę odbył się tylko jeden pojedynek w ramach 18. kolejki Premier League. Pod wieczór Leeds zagrało z Arsenalem. Na Elland Road doszło do różnicy klas. Kanonierzy zdeklasowali rywali jeszcze przed przerwą. W drugiej połowie Pawie zdobyły gola na otarcie łez, a zespół Mikela Artety wygrał 4:1 (3:0).

Różnica klas na Ellan Road

Zaraz po rozpoczęciu rywalizacji kontrolę nad meczem przejął Arsenal. Londyńczycy dłużej utrzymywali się przy piłce, zmuszając Leeds do zadań defensywnych. Z czasem Pawie zdały sobie sprawę, że jedyną szansą na gola będzie gra z kontry lub stałe fragmenty.

Tymczasem Kanonierzy tylko czekali na błąd przeciwnika. I tak w tuż po upływie kwadrans Gabriel Martinelli przejął odbitą futbolówkę i z bliskiej odległości wpakował ją w prawy górny róg. Kilka chwil później Brazylijczyk cieszył się już dubletu. Wysoki pressing podopiecznych Artety sprawił, że gospodarze się pogubili. Martinelli ruszył do prostopadłego zagrania Xhaki, a kiedy znalazł się sam na sam, przechytrzył golkipera podcinką.

Leeds znalazło się poważnych tarapatach. Marcelo Bielsa z kamienną twarzą próbował ratować sytuację. Argentyńczyk dokonał pierwszej zmiany w 30. minucie, ale nic to finalnie nie zmieniło. Jeszcze przed przerwą prowadzenie Arsenalu podwyższył Bukayo Saka, który popisał się mocnym strzałem z dystansu.

Pawie tylko zmniejszyły rozmiary porażki

Po bramkostrzelnej pierwszej odsłonie meczu, po przerwie tempo rywalizacji niespodziewanie zwolniło. Obie ekipy grały ospale, natomiast Arsenal w pewnym momencie zaczął pozwalać Leeds na więcej. W ten sposób zawody zrobiły się bardziej wyrównane. W powietrzu nadal unosił się zapach goli.

Pomimo świetnych okazji z obu stron, piłka do siatki wpadła po rzucie karnym. W końcówce Ben White popełnił błąd pod własną bramką. Aaron Ramsdale został pokonany, a z trafienia cieszył się Raphinha. Brazylijczyk huknął nie do obrony w prawy górny róg.

Kiedy wydawało się, że nic więcej się nie wydarzy, Emilie Smith-Rowe wpisał się na listę strzelców w 84. minucie. Anglik wykorzystał złe ustawienie obrońców i z bliska oddał płaski strzał w sam środek bramki.

Dla Kanonierów to trzeci komplet punktów z rzędu, dzięki któremu umocnili się na czwartej lokacie w tabeli. Tymczasem Leeds doznało trzeciej porażki z rzędu. Mateusz Klich rozegrał 78 minut. Polak był aktywny na boisku, próbował kreować akcje ofensywne. Miał sporo pracy w obronie i przy drugiej bramce dla gości mógł zachować się nieco lepiej.

Komentarze