Od 2010 roku, kiedy Katar dostał prawo organizacji mundialu, przy budowie obiektów piłkarskich i infrastruktury życie straciło blisko 7 tysiący robotników. W wielu przypadkach ich rodziny nie otrzymały rekompensaty finansowej i nie usłyszały słowa wyjaśnienia. Nie wszyscy zamierzają poddać się bez walki. Nirmala Pakrin chce poruszyć niebo i ziemię, by oddać sprawiedliwość zmarłemu przy budowie stadionu mężowi.
- Oficjalne liczby mówią o tym, że od rozpoczęcia pracy nad budową stadionów i infrastruktury w Katarze zginęło 6,5-7 tysięcy robotników.
- Rodziny zmarłych robotników otrzymują niewielkie odszkodowania. Często nie dowiadują się o przyczynie śmierci swoich najbliższych.
- Organizacje broniące spraw człowieka twierdzą, że Katar próbuje zamiatać ten problem pod dywan.
Szokujące liczby
Liczby, jakie kilka miesięcy temu zaprezentował brytyjski dziennik „The Guardian” są wstrząsające. Najwięcej ofiar – ponad tysiąc – pochodzi z samego Nepalu. Przy budowie obiektów sportowych na mundial w Katarze zaangażowano głównie biednych robotników z krajów leżących w Azji. Począwszy od 2010 roku zatrudniono tysiące osób z Indii, Pakistanu, Sri Lanki czy Bangladeszu. Często jechali oni do Kataru, bo z powodu biedy w rodzinnych stronach nie mieli innego wyjścia. Niestety dla wielu z nich była to podróż w jedną stronę. Tylko do lutego 2021 roku śmierć ponieść miało 6,5 tysiąca robotników. Organizacje broniące praw człowieka uważają, że liczby te mogą być zresztą zaniżone.
– Nie chodzi tylko o stadiony. Począwszy od 2010 roku Katar zaczął budować od podstaw niemal całą swoją infrastrukturę. Niestety nie zadbano przy tym o bezpieczeństwo ludzi. To, co od lat dzieje się w Katarze jest po prostu niewybaczalne – powiedział w rozmowie z Guardianem Nick McGeehan, dyrektor organizacji praw człowieka Fair/Square.
Rodziny zmarłych ofiar mówią o bólu i upokorzeniu. Nieraz musiały czekać miesiącami, by otrzymać ciała swoich bliskich. Co gorsza w wielu przypadkach nie dowiedziały się nawet o przyczynie śmierci swoich najbliższych.
Rupchandra Rumba był 24-letnim robotnikiem z Nepalu, który wraz ze swoją rodziną popadł w poważne długi. Zaciągnął pożyczkę i kupił bilet do Kataru. Praca przy budowie 40-tysięcznego Education City Stadium miała odmienić jego życie. Jechał tam myśląc o swoim ośmioletnim synie Niraju. Liczył, że dzięki zarobionym pieniądzom malec pójdzie w przyszłości na studia.
Po zaledwie dwóch miesiącach od przylotu do Kataru doszło jednak do tragicznego zdarzenia. Rumba zmarł we śnie na atak serca. Taka informacja widnieje przynajmniej w lekarskim protokole. Zaznaczono tam przy tym, że ostra niewydolność sercowo-oddechowa została spowodowana przyczynami naturalnymi. 27-letnia wdowa, Nirmala Pakrin, nie zgadza się z takim obrotem sprawy. Jak powiedziała w rozmowie z „Daily Mail”, jej mąż jechał do Kataru jako okaz zdrowia. Nie potrafi pogodzić się z faktem, że organizatorzy mundialu nie poczuwają się w tej sprawie do odpowiedzialności.
Czytaj także:
- “Nie” dla mundialu w Katarze. Jak rozważano bojkot całej imprezy
- Zaszczyty, groźby i interwencje polityków – mundialowe historie z Półwyspu Arabskiego
Żona chce walczyć o sprawiedliwość
– Przedstawiciele firmy, gdzie mój mąż był zatrudniony, zadzwonili do mnie tylko raz, aby poinformować mnie o jego śmierci. Nie było w tej sprawie żadnego śledztwa. Naprędce wystawiono akt zgonu i to wszystko. Teraz czuję, że nigdy nie dowiem się, co zdarzyło się naprawdę – powiedziała Pakrin.
Rodziny zmarłych robotników próbuje się uciszyć pieniędzmi. Zwykle oferuje się im kwoty nie przekraczające 1300 funtów (ok. 7 tysięcy złotych). – Tym ludziom nie proponuje się pomocy czy śledztwa. Chce ich się uciszyć rekompensatą finansową, która jest przecież śmiesznie niska – zaznaczył wspomniany wcześniej McGeehan.
Zwykle w rubryce przyczyna śmierci widnieje zdanie „przyczyny naturalne”. Robotnicy w wielu przypadkach nie wytrzymywali pracy w katarskich upałach. Niejednokrotnie miało dochodzić jednak do licznych zaniedbań i wypadków. Sprawy te zazwyczaj były zatajane i zamiatane pod dywan.
Wdowie po Rupchandrze Rumbie też wysłano rekompensatę finansową. Nirmala Pakrin nie zamierza jednak tak tego zostawić. W wywiadzie udzielonym brytyjskiej prasie zapowiedziała chęć walki o sprawiedliwość dla swego zmarłego męża. – Firma twierdzi, że zapłaciła już kwotę, jaką miał dostać Rumba. Chodziło o jakieś 200 tysięcy rupii nepalskich (1270 funtów) – powiedziała.
Pakrin usłyszała od Katarczyków, że powinna się cieszyć, że zobaczyła jakiekolwiek pieniądze. Jej mąż nie miał bowiem podobno wykupionego odpowiedniego ubezpieczenia. W sprawie tej głos zabrał katarski urząd ds. Dostaw i Dziedzictwa (SC). Stwierdził, że firma zaoferowała rodzinie Rumby odszkodowanie w wysokości 8 tysięcy riali katarskich (1 625 funtów). To wszystko, na co mogą liczyć Nirmala Pakrin i jej dorastający syn.
Koszmarne warunki pracy w Katarze
Rodzinom zmarłych nie chodzi jednak o same pieniądze. – Mój mąż był zdrowy i nigdy nie uwierzę w to, że stracił życie z powodu niewykrytej wady serca. Rozmawiałam z nim zaledwie kilka godzin przed tym, gdy stwierdzono jego zgon. Nic mu nie dolegało – relacjonowała Nirmala Pakrin.
Kilka miesięcy po śmierci Rumby na Education City Stadium gościł sam prezydent FIFA, Gianni Infantino. Uśmiechał się i pozował do zdjęć, mówiąc przy tym, że zaplanowany na 2022 rok mundial będzie wielkim wydarzeniem, na które z ekscytacją czekają kibice z całego świata. Tematowi tragicznie zmarłych robotników nie poświęcono nawet dwóch minut.
„The Guardian” przekonuje, że począwszy od 2010 roku co tydzień w Katarze umiera średnio 12 robotników. Do listopada przyszłego roku śmierć poniesie przynajmniej tysiąc kolejnych. Amnesty International podkreśla ponadto, że warunki w jakich mieszkają robotnicy są nieludzkie. „Ludzie stłoczeni są na małych przestrzeniach dostają po kawałku chleba i trochę wody na cały dzień” – wynika z zaprezentowanego w 2020 roku raportu.
Co gorsza na miejsce wydarzeń niedopuszczane są media. W 2015 roku zatrzymano dziennikarzy stacji BBC, którzy chcieli wejść na teren budowy z kamerą. Katarskie władze robią wiele, by zdjęcia i nagrania z udziałem robotników nigdy nie trafiły do opinii publicznej. Pozostaje jednak pytanie czy takowe dowody cokolwiek by zmieniły. Szokujące liczby o robotnikach, którzy stracili tam życie, nie robią przecież na świecie wielkiego wrażenia.
Czytaj także: Dwie twarze Kataru. “Przedtem wszystko wyglądało inaczej”
Komentarze