“Nie” dla mundialu w Katarze. Jak rozważano bojkot całej imprezy

Kibice reprezentacji Norwegii
Obserwuj nas w
Pressfocus Na zdjęciu: Kibice reprezentacji Norwegii

Przyznanie Katarowi organizacji mundialu w 2022 roku wywołało mnóstwo kontrowersji. Kilka krajów otwarcie rozmawiało o bojkocie całej imprezy. Najbliżej tego kroku byli Norwegowie, ale głosy krytyki słychać było też z Holandii, Niemiec czy innych państw Skandynawii. Wygląda jednak na to, że kraje, które awansowały w komplecie zjawią się na Bliskim Wschodzie.

  • Organizacja mundialu w Katarze wzbudza wielkie kontrowersje. Kilka krajów głośno krytykowało decyzję FIFA o organizacji tej imprezy na Bliskim Wschodzie
  • W Katarze łamane są prawa człowieka. Głośno mówi o tym choćby Norwegia, która rozważała wycofanie się z tej imprezy
  • Przed meczami wielu reprezentacji pojawiały się hasła i transparenty nawiązujące do łamania praw człowieka w Katarze
Rok do mundialu

Kontrowersyjna decyzja

Decyzję o przyznaniu Katarowi praw gospodarza Mistrzostw Świata 2022 wydano w 2010 roku. Kraje Zachodu zareagowały na tę wiadomość z dużym niepokojem. Po pierwsze pojawiły się – całkiem słusznie – zarzuty związane z korupcją. Po drugie zauważano, że mundial zorganizuje kraj, który nie przestrzega praw człowieka, a osoby homoseksualne skazuje nadal na więzienie. Po trzecie pojawiły się obawy o niemiłosierny upał, który spowodował przełożenie imprezy na listopad i grudzień. I wreszcie czwarty powód: niewolnicza praca robotników z Azji przy budowie infrastruktury oraz stadionów.

Brytyjska gazeta “The Guardian” poinformowała w lutym, że w ciągu dekady w Katarze zmarło 6,5 tysiąca pracowników migrujących z Indii, Pakistanu, Nepalu, Bangladeszu i Sri Lanki. Mówi się, że wiele z tych zgonów było związanych z pracą w ekstremalnym upale. Amnesty International nazwała całą imprezę “mistrzostwami świata wstydu” i twierdzi, że zdarzały się przypadki pracy przymusowej i wyzysku.

Katar zaprzecza tym zarzutom. Organizatorzy mundialu zapewniają, że w ciągu kilku ostatnich lat zrobiono wiele dla poprawy praw pracowniczych. Nie uciszyło to jednak krytyków. Paliwem okazała się zresztą wypowiedź byłego już szefa FIFA, Seppa Blattera, który wyznał po latach, że przyznanie Katarowi tej imprezy było po prostu błędem.

Czytaj także:

Najgłośniej protestowała Norwegia

Najgłośniej o możliwym bojkocie przyszłorocznej imprezy mówili Norwegowie. Z takową inicjatywą wyszły kluby z najwyższej klasy rozgrywek w tym kraju. Pomysł ten popierała tamtejsza opinia publiczna, a także większość kibiców. – Czasem są rzeczy ważniejsze niż sport – mówił w rozmowie z redakcją “The Athletic” Trond Haukvik, prezes norweskiego klubu Odd.

W czerwcu tego roku odbyło się formalne głosowanie wśród delegatów norweskiego związku piłki nożnej. Ostatecznie tylko 121 z 489 uprawnionych opowiedziało się za bojkotem katarskiej imprezy. Koniec końców Norwegowie tak czy inaczej na Bliski Wschód nie pojadą, bo zajęli trzecie miejsce w swojej grupie eliminacji – za plecami Holendrów i Turków.

Organizatorzy mundialu – choć nie powiedzą tego głośno – pewnie odetchnęli z ulgą. Norwescy piłkarze przez całe eliminacje nosili bowiem koszulki z hasłem: “Prawa człowieka – na boisku i poza nim”. W marcu pojawili się ponadto na boisku z transparentem: “fair play dla pracowników emigrantów”. Można być pewnym, że podobne hasła pojawiłyby się w samym Katarze, gdyby ta skandynawska nacja ostatecznie się na sam turniej zakwalifikowała.

To tylko gesty

Nie oznacza to jednak, że pozostałe kraje podchodzą do tematu obojętnie. Szerokich echem odbiła się wypowiedź selekcjonera reprezentacji Danii, Kaspera Hjulmanda. Powiedział, że jeśli któryś z jego podopiecznych odmówi wyjazdu na mistrzostwa do Kataru, to przyjmie to ze zrozumieniem. Duńczycy, podobnie jak Norwegowie, zaprezentowali przed jednym z meczów transparent wspierający prawa człowieka.

Na podobne gesty decydowali się też Niemcy, Anglicy, Holendrzy czy Szwedzi. Ci pierwsi ustawili się przed meczem do zdjęcia tak, by z ich koszulek powstał napis “human rights” (prawa człowieka). Nie zmienia faktu, że są to tylko symboliczne gesty, które nie niosą za sobą większych zmian.

Debata o możliwym bojkocie przyszłorocznych mistrzostw toczyła się przez pewien czas w Holandii. Ostatecznie uznano jednak, że byłoby to bezcelowe. “Zamiast zostawać w domu, postaramy się tam pojechać i wygrać tę imprezę. Chcemy zaakcentować tam naszą obecność i zaakcentować wartości za jakimi się opowiadamy” – napisano w oświadczeniu holenderskiej federacji.

FIFA uważa, że problemu nie ma

Co prawda FIFA nie zezwala na to, by na meczach pojawiały się akcenty polityczne, ale nie zdecydowała się ukarać żadnego z krajów, które angażowały się w protesty. “FIFA wierzy w wolność słowa i potęgę piłki nożnej jako siły na rzecz dobra” – napisano w oświadczeniu. “Nie będziemy wszczynać żadnych postępowań dyscyplinarnych w tej sprawie”.

Co innego, gdyby któryś z krajów zapowiedział prawdziwy bojkot i ostatecznie nie zjawił się w Katarze. W marcu nastraszeni zostali Norwegowie. Przed głosowaniem o możliwym zignorowaniu katarskiej imprezy FIFA poinformowała tamtejszą delegację o możliwych karach dla federacji. Bojkot mundialu oznaczałby zawieszenie Norwegii i wykluczenie tej reprezentacji z eliminacji do MŚ 2026. Mówiono też o sankcjach finansowych.

FIFA zdecydowała się pójść w zaparte i do końca bronić decyzji o przyznaniu Katarowi przyszłorocznej imprezy. – Muszę podkreślić, że ten kraj bardzo się poprawił pod względem praw człowieka. Mistrzostwa Świata w 2022 roku będą najpiękniejsze w historii – powiedział w kwietniu prezes FIFA, Gianni Infantino. Odpowiedzią na te słowa był raport Amnesty International, z którego jasno wynika, że działacze piłkarscy mijają się z prawdą. Głównym źródłem prawa w Katarze pozostaje szariat. Za bluźnierstwo czy stosunki homoseksualne można tam trafić na wiele lat do więzienia. Żadne protesty ani bojkoty związane z futbolem tego nie zmienią.

Czytaj także: Ile zarobi mistrz świata w Katarze? Gra o wielkie miliony

Komentarze