LM: Dumna Katalonia, nietypowy hattrick Moraty

Ousmane Dembele
Obserwuj nas w
fot. PressFocus Na zdjęciu: Ousmane Dembele

Dwa gole w hicie 2. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów. Bardzo ważne zwycięstwo w walce o pierwsze miejsce w grupie G odniosła FC Barcelona, która na wyjeździe 2:0 pokonała Juventus. Bramki dla gości zdobywali Ousmane Dembele i Lionel Messi. Co ciekawe, piłka trzy razy w tym meczu trafiała również do bramki Dumy Katalonii, za każdym razem po strzale Alvaro Moraty, ale żaden z goli nie został uznany.

Czytaj dalej…

Środowe spotkanie mogło się rozpocząć od bardzo mocnego uderzenia Barcelony. Już w drugiej minucie do interwencji zmuszony został Wojciech Szczęsny, który obronił uderzenie Miralema Pjanicia, a chwilę później bliski wpisania się na listę strzelców był Antoine Griezmann, ale trafił w słupek. Juventus starał się odpowiedzieć, ale dobrą interwencją popisał się Clement Lenglet, który w ostatniej chwili zablokował Dejana Kulusevskiego.

Pierwszego gola doczekaliśmy się już w 14. minucie. Wówczas w roli głównej wystąpił Ousmane Dembele, który świetnie wymanewrował rywali przed polem karnym Juventusu i zdecydował się na uderzenie z około 18 metrów. Piłka po rykoszecie wylądowała w samym okienku bramki strzeżonej przez Szczęsnego.

Kilka chwil później piłka wylądowała w bramce Barcelony, po tym jak sytuację sam na sam z bramkarzem wykorzystał Alvaro Morata. Ostatecznie jednak gol nie został uznany, bowiem Hiszpan był na spalonym. Kwadrans później napastnik Juventusu ponownie umieścił piłkę w siatce, ale i tym razem okazało się, że uderzał ze spalonego. Trzeba również podkreślić, że w obu sytuacjach sędziowie podjęli dobre decyzje.

Tymczasem w 35. minucie Starą Damę przed stratą drugiego gola uratował Szczęsny, który nie dał się pokonać Dembele, który zmarnował tym samym stuprocentową sytuację. Ostatecznie jednak pierwsza połowa zakończyła się skromnym prowadzeniem gości.

Druga połowa rozpoczęła się od niecelnego uderzenia Rodrigo Bentancura z kilkunastu metrów. Tymczasem w 55. minucie Morata po raz trzeci w tym meczu pokonał Neto, ale po raz trzeci arbiter nie wskazał na środek boiska. Po kolejnej interwencji VAR gol nie został uznany, ponownie ze względy na minimalnego spalonego hiszpańskiego napastnika.

W kolejnych minutach zdecydowanie lepiej prezentowali się podopieczni Ronalda Koemana, ale nie potrafili wykorzystać stwarzanych przez siebie sytuacji. W 62. minucie na bramkę Juventusu próbował uderzać Messi, ale piłka przeszła obok słupka. Kwadrans przed zakończeniem meczu świetną okazję zmarnował Griezmann, który po podaniu Argentyńczyka uderzył tuż obok słupka z lewej strony pola karnego.

Juventus musiał kończyć spotkanie w osłabieniu, bowiem w 85. minucie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką ukarany został Merih Demiral. W samej końcówce meczu Barcelona wywalczyła rzut karny, po tym jak w “szesnastce” nieprzepisowo powstrzymywany przed Federico Bernardeschiego był Ansu Fati. Jedenastkę pewnym strzałem, jednocześnie ustalając wynik mecz, wykorzystał Messi.

Emocje i remis w Budapeszcie

W roli faworyta do środowego spotkania przystępowali goście z Ukrainy. Po pierwsze połowie fani Dynama, w którego szeregach od pierwszej minuty wystąpił Tomasz Kędziora, mieli duże powody do zadowolenia, bowiem ich zespół prowadził 2:0.

Dynamo na prowadzenie wyszło w 28. minucie. Rzut karny podyktowany za faul Igora Kharatina wykorzystał Viktor Tsygankov. Tuż przed przerwą goście podwyższyli na 2:0. Tym razem szybki kontratak swojego zespołu strzałem z kilku metrów wykończył Carlos De Pena.

Ferencvaros wcale jednak nie zamierzał się poddawać i w drugiej połowie. W 59. minucie nadzieje gospodarzom przywrócił Tokmac Nguen, który zaskoczył bramkarza rywali mocnym strzałem z prawej strony pola karnego.

Od 86. minuty Dynamo grało w dziesiątkę po drugiej żółtej kartce dla Sydorchuka. Gospodarze liczebną przewagę wykorzystali w ostatniej minucie, zdobywając bramkę na wagę cennego remisu. Do bramki ukraińskiego zespołu piłkę skierował Franck Boli.

Komentarze