- Mecz Manchesteru United z Evertonem otwierał 30. kolejkę Premier League
- Czerwone Diabły wygrały, tym samym umacniając się na trzeciej pozycji w tabeli
- Bramki dla gospodarzy zdobyli Scott McTominay oraz Anthony Martial. W końcówce mecz z urazem opuścił jednak Marcus Rashford
Pickford dwoił się i troił, ale Everton uległ Manchesterowi United
Od początku oglądaliśmy szybki i żywy mecz. Pierwsze zagrożenie stworzyli gracze Manchesteru United, a konkretnie Marcel Sabitzer. Austriak uderzył z bliska, ale wywalczył jedynie rzut rożny. Po chwili sytuację sam na sam z bramkarzem Evertonu miał Marcus Rashford, ale przegrał z Jordanem Pickfordem. Angielski golkiper świetnie prezentował się w przeciągu całego spotkania. Później wyszedł zwycięsko również z pojedynków z Antonym czy Bruno Fernandesem.
Dogodną okazję zmarnował jeszcze Aaron Wan-Bissaka, ale jeszcze przed przerwą gospodarze zdołali wyjść na prowadzenie. Po wymianie kilku podań Jadon Sancho ładnie dojrzał w polu karnym Scotta McTominaya. Anglik podał prostopadle, a pomocnik strzelił pierwszą bramkę w tym sezonie.
Po zmianie stron Czerwone Diabły kreowały kolejne okazje, ale długo nie były w stanie postawić kropki nad i. Udało im się to dopiero w 71. minucie, gdy po szybkiej akcji Rashford asystował przy trafieniu wprowadzonego z ławki Anthony’ego Martiala. Dla Francuza to dopiero czwarty gol w tym sezonie.
Wszystko układało się po myśli Erika ten Haga. Holender wprowadził na boisko Christiana Eriksena. Duńczyk wrócił po kontuzji, która wykluczyła go z gry na ponad dwa miesiące. Niestety, spotkania nie dokończył z kolei Rashford. W 80. minucie Anglik złapał się w okolicach pachwiny i poprosił o zmianę. W jego miejsce wszedł Wout Weghorst.
Dla Manchesteru United sobotnie spotkanie było słodko-gorzkie. Z jednej strony spokojnie wygrali, rozsiadając się na trzecim miejscu w tabeli. Z drugiej, jednak, ewentualna długa absencja Rashforda może mieć katastrofalne skutki na wyniki w końcówce sezonu.
Komentarze