10. mecz z rzędu bez zwycięstwa. Niemoc Legii Warszawa trwa nadal
Legia Warszawa przedłużyła serię meczów bez zwycięstwa do dziesięciu spotkań. To jedna z najgorszych serii w historii klubu. Tym razem Inaki Astiz i spółka rozczarowali w starciu z teoretycznie niżej notowanym rywalem. Noah Erywań, czyli mistrz Armenii sprawił niespodziankę, wygrywając przed własną publicznością z Wojskowymi (2:1).
Mecz w Armenii rozpoczął się w najlepszy możliwy sposób dla zawodników Legii. Już w 3. minucie na listę strzelców wpisał się Mileta Rajović, wykorzystując fatalny błąd obrońcy gospodarzy. Silva chciał podać do bramkarza, ale za lekko kopnął piłkę, do której dopadł duński napastnik. 26-latek minął golkipera i skierował futbolówkę do pustej bramki.
Na kilka minut przed końcem pierwszej połowy Legia mogła prowadzić różnicą dwóch goli. Piłkę do siatki skierował Steve Kapuadi, ale sędzia nie uznał trafienia, odgwizdując faul. W związku z tym na przerwę stołeczny klub schodził z jednobramkowym prowadzeniem.
Druga połowa przebiegała zdecydowanie pod dyktando Noah. Mistrz Armenii naciskał na Legię, co przyniosło efekt w 57. minucie. Legioniści stracili piłkę przed polem karnym, a Matheus Aias po podaniu Mulahusejnovicia skierował ją do siatki.
Dalsza część meczu to również widoczna przewaga Noah, które starało się zdobyć bramkę na wagę trzech punktów. Celnie strzelali Aias i Ferreira, ale na całe szczęście na posterunku w obu przypadkach był Kacper Tobiasz. Niestety w 84. minucie obrona Legii popełniła koszmarne błędy, co doprowadziło do tego, że Nardin Mulahusejnović zdobył bramkę na wagę zwycięstwa. Dalsza przygoda w Lidze Konferencji stoi pod znakiem zapytania. Wojskowi potrzebują nie tylko zwycięstwa w ostatnim meczu, ale również korzystnych wyników na innych boiskach. Po 5. kolejkach mają na swoim koncie jedynie 3 punkty.
Noah 2:1 Legia Warszawa (57′ Aias, 84′ Mulahusejnović – 3′ Rajović)









