Santos wraca do blamażu z Mołdawią. “Mój pomysł na ten mecz był właściwy”

Fernando Santos po raz pierwszy obszernie odniósł się do przegranego spotkania z Mołdawią. Selekcjoner reprezentacji Polski porozmawiał z Robertem Błońskim i Marcinem Doboszem z Przeglądu Sportowego. Portugalczyk przyznał, że od teraz chciałby być zaskakiwany tylko w pozytywny sposób.

Fernando Santos
Obserwuj nas w
IMAGO / LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT/NEWSPIX.PL Na zdjęciu: Fernando Santos
  • Fernando Santos udzielił wywiadu Przeglądowi Sportowemu
  • Selekcjoner reprezentacji Polski wrócił do spotkania z Mołdawią
  • Ma nadzieję, że teraz będą już tylko pozytywne zaskoczenia

Fernando Santos wierzy w lepsze dni reprezentacji Polski

Reprezentacja Polski podczas czerwcowego zgrupowania doznała wstydliwej porażki z Mołdawią. Po meczu na konferencji prasowej zszokowany przebiegiem spotkania był Fernando Santos, który stwierdził, że takie coś przydarzyło mu się pierwszy raz w życiu. Teraz Portugalczyk odniósł się do tych zdarzeń na chłodno w rozmowie z Przeglądem Sportowym.

– Od tego momentu chciałbym być już tylko pozytywnie zaskakiwany – odpowiedział Santos na pytanie o jego słowa po meczach z Czechami i Mołdawią.

– Jeśli przyjrzymy się dokładniej meczowi z Mołdawią, to plan gry i sposób, w jaki go realizowaliśmy w pierwszej połowie, poskutkował. Innymi słowy – wydaje mi się, że mój pomysł na ten mecz był właściwy. Jasne, że kiedy się przegrywa, pojawia się tendencja do zapominania o rzeczach, które były dobre – mówi selekcjoner.

– Moja relacja z piłkarzami jest bardzo dobra. Rozmawiam z nimi na różne sposoby, ale byłoby źle, gdybym musiał komunikować się z nimi przez media społecznościowe lub prasę – skomentował Portugalczyk swoje relacje z zawodnikami.

– W reprezentacji Polski nigdy nie ma zamkniętych drzwi. Wraz z moimi asystentami nieustannie analizujemy możliwości i każdy zawodnik, który jest zdrowy i w formie, może zostać powołany, nawet jeśli wcześniej takiego powołania ode mnie nie dostał – powiedział o powołaniach dla Glika i Krychowiaka.

Komentarze