Siemieniec: Nie trzeba bić na alarm i wprowadzać paniki
Jagiellonia Białystok w niedzielę rano rozegrała towarzyskie spotkanie z Widzewem Łódź. Format meczu był dość nietypowy, ponieważ rozegrano cztery połowy, z czego każda po 30 minut. Ostatecznie górą był zespół Żeljko Sopicia, który wygrał aż (7:1).
Po sparingu przed kamerami TVP Sport stanął Adrian Siemieniec. Trener białostockiego klubu na gorąco skomentował wynik sparingu. Jego zdaniem to, co się wydarzyło, było niedopuszczalne. Natomiast dodał, że obie drużyny są na różnym etapie przygotowań.
– Nie ma się za bardzo z czego śmiać, ale też bić na alarm i wprowadzać paniki. Takie rzeczy w piłce się dzieją, szczególnie, jak jesteś na różnym etapie przygotowań. Liczba bramek, jaką straciliśmy, jest niedopuszczalna. Gdybyśmy wykorzystali swoje sytuacje, wynik mógł być inny. Widzew siedem strzelił, a miał jeszcze cztery „setki” – powiedział Adrian Siemieniec w rozmowie z TVP Sport.
– Patrzę na to szerzej, muszę wziąć wiele aspektów pod uwagę. Jesteśmy w innym momencie treningowym, na pewne rzeczy potrzeba czasu, co nie zmienia faktu, że wynik jest bardzo zły – dodał trener Jagiellonii Białystok.
Jagiellonia w najbliższych dniach rozegra jeszcze dwa sparingi. Najpierw w piątek (11 lipca) zmierzą się z Zagłębiem Lubin, a następnie w sobotę (12 lipca) zagrają z FK Teplice. Sezon w Ekstraklasie rozpoczną od domowego starcia z beniaminkiem, czyli Termaliką Bruk-Bet Nieciecza.