- W 1. połowie meczu Romy z Juventusem akcji bramkowych było jak na lekarstwo
- Wynik meczu w 53. minucie otworzył Gianluca Mancini
- Antybohaterem meczu został Moise Kean, który obejrzał czerwoną kartkę niecałą minutę po wejściu na boisko
Pierwsza połowa na stojąco
Mocno ospale w pierwszej połowie wyglądali piłkarze AS Romy i Juventusu, którzy skupiali się przede wszystkim na odpowiednio zabezpieczaniu tyłów. W efekcie tego nie mieliśmy niemal żadnych klarownych sytuacji bramkowych w pierwszych 45. minutach w Rzymie. Dopiero minutę przed końcem 1. połowy kibice poderwali się z miejsc, kiedy przed znakomitą sytuacją do strzelenia gola znalazł się Adrien Rabiot. Francuz z bliskiej odległości nie zdołał jednak pokonać Ruiego Patricio.
Jeden gol wystarczył do zwycięstwa
Po zmianie stron nieco odważniej zaczęła grać Roma. W 53. minucie gospodarze objęli prowadzenie za sprawą pięknej bramki strzelonej przesz Gianlukę Manciniego. Włoch otrzymał podanie od Cristante i posłał atomowe uderzeniem sprzed granicy pola karnego. Nie miał szans na skuteczną interwencję Wojciech Szczęsny.
Stara Dama nie miała nic do stracenia i ruszyła mocniej na rywala, dzięki czemu oglądaliśmy bardziej otwarte, aniżeli w pierwszych 45 minutach widowisko. Przed znakomitą okazją stanął w 78. minucie Angel Di Maria. Jego strzał obronił jednak dobrze dysponowany tego dnia Rui Patricio.
Gargantuicznych wprost rozmiarów brakiem wyobraźni popisał się niecałą minutę po wejściu na boisko w końcówce meczu Moise Kean. Napastnik Juventusu kopnął Gianlukę Manciniego, za co od razu obejrzał czerwoną kartkę. Włochowi może grozić za to dłuższe zawieszenie.
Komentarze