Łatwe i wysokie zwycięstwo Atletico Madryt

Joao Felix
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Joao Felix

To miał być prawdziwy test dla podopiecznych Diego Simeone. Co prawda na Wanda Metropolitano przyjeżdżał zaledwie beniaminek, ale ten beniaminek legitymował się najlepszą formą w meczach wyjazdowych w całej stawce. Na swoim delegacyjnym rozkładzie gracze z Kadyksu mają już choćby Real Madryt.

Czytaj dalej…

Kontrola i dominacja

Atletico nie popełniło jednak błędu swego rywala zza miedzy i nie dało Cadizowi zdominować się w pierwszych minutach. To właśnie gospodarze od początku ruszyli do ataku i już w 8. minucie objęli prowadzenie. Po rozegraniu przez Atletico rzutu rożnego, wyskakujący do dośrodkowania Ledesma zderzył się z własnym obrońcą i wypuścił piłkę w bocznej strefie pola karnego. Do futbolówki dopadł Marcos Llorente, który idealnym dośrodkowaniem znalazł Joao Feliksa, a młody Portugalczyk precyzyjną główką rozwiązał worek z bramkami. Atuty Cadizu zostały przez Simeone zmarginalizowane, gospodarze niemal bez przerwy przebywali na połowie beniaminka i kreowali kolejne okazje. W 22. minucie Marcos Llorente po raz kolejny wykorzystał spory błąd rywala, ale tym razem sam zdobył bramkę. Alex Fernandez niemal przejął już dośrodkowanie Kierana Trippiera, ale pod naciskiem Llorente dał zabrać sobie piłkę, a zawodnik Atletico błyskawicznie oddał strzał, który po palcach Ledesmy wylądował w siatce. Przez całą pierwszą połowę Cadiz nie zdołało nawet oddać strzału na bramkę Oblaka!

Spokojne trzy punkty

Piłkarze Simeone nie przywykli do drżenia przy dwubramkowym prowadzeniu, więc druga połowa upłynęła pod znakiem spokojnego kontrolowania boiskowych wydarzeń. Już w 51. minucie o zachowanie owego spokoju zadbał Luis Suarez, który wykorzystał idealne podanie Joao Feliksa i pewnym strzałem po długim słupku zdobył swą piątą ligową bramkę w tym sezonie. W kolejnych jedynymi wartymi odnotowania boiskowymi sytuacjami był pierwszy celny strzał Cadizu w wykonaniu rezerwowego Izquierdo, który obronił Oblak, a także debiut w barwach Los Colchoneros Geoffreya Kondogbii, który niedawno zmienił Walencję na Madryt. Dopiero w samej końcówce trochę magii po raz kolejny pokazał Joao Felix, który z łatwością przyjął na klatkę podanie Angela Correi i przypieczętował wysokie zwycięstwo gospodarzy.

Atletico Madryt w formie spokojnie punktowało u siebie rywali tego pokroju, tak było przynajmniej w najlepszych sezonach Diego Simeone. Dziś gospodarze wyglądali na całkowicie pewnych swoich umiejętności i – kto wie – być może w szatni powoli kiełkuje myśl o sięgnięciu po mistrzostwo. Przy chimerycznym Realu Madryt i będącej w kryzysie Barcelonie nie jest to wcale niemożliwe. Zwłaszcza, że wśród wielu solidnych rzemieślników coraz jaśniej błyszczy młody portugalski artysta, który do walorów estetycznych dokłada w tym sezonie coraz więcej konkretów – dziś na konto Joao Feliksa dopisujemy dwa gole i asystę.

Komentarze