Poledica: Dla Crvenej Zvezdy puchary to podstawa. Przegrana z Lechem byłaby dramatem [NASZ WYWIAD]

Mirko Poledica to były piłkarz Lecha Poznań, który doskonale orientuje się również w obecnych realiach polskiego futbolu. Serb, obecnie wzięty piłkarski prawnik, skomentował dla goal.pl szanse mistrza Polski w prawdopodobnym starciu z Crveną Zvezdą Belgrad w eliminacjach Ligi Mistrzów.

Mirko Ivanić
Obserwuj nas w
NurPhoto SRL Na zdjęciu: Mirko Ivanić
  • Były piłkarz Lecha Poznań wskazuje największe atuty serbskiego rywala. Niestety dla „Kolejorza” jest ich wiele
  • Poledica zwraca uwagę na to jak kwestie polityczne wpływają na serbską piłkę, dotyczy to również Crvenej Zvezdy
  • Serb ocenia w procentach szanse mistrza Polski i wskazuje najgroźniejszego jego zdaniem piłkarza „Kolejorza”

Trener, który jest talizmanem

Mirko Poledica w trakcie kariery reprezentował trzy polskie kluby: Lecha Poznań, Legię Warszawa i Pogoń Szczecin. I choć już od dawna w Polsce nie mieszka, to wciąż mówi doskonale w naszym języku. Doskonale orientuje się też w realiach polskiego i serbskiego futbolu, dlatego dobrze może porównać potencjał Lecha i jego prawdopodobnego rywala w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów, a więc Crvenę Zvezdę Belgrad.

Niestety, dla polskich kibiców „osąd” Poledicy nie jest korzystny dla Lecha. Były serbski obrońca widzi w tym meczu wyraźnego faworyra i nie jest to „Kolejorz”.

Piotr Koźmiński, goal.pl: Lech kontra Crvena Zvezda. Jak widzisz szanse obu klubów tej rywalizacji?

Mirko Poledica: Zdecydowanym faworytem jest według mnie Crvena Zvezda. I ze względu na historię, i teraźniejszość. To klub, który uwielbia grać w pucharach. Przecież wygrywał nawet ten najważniejszy puchar, poprzednika Ligi Mistrzów w sezonie 1990/91. Cała Crvena Zvezda jest ustawiona pod puchary, w sensie cały jej sezon. Bo wprawdzie liga serbska dopiero co się zaczęła, ale już wiadomo, że Crvena ją wygra. Być może tak jak ostatnio, kiedy kończyli mistrzostwo z przewagą bodaj 30 punktów. Natomiast sukces w pucharach jest niezbędny dla finansów klubu.

No właśnie. Ostatni transfer Marko Arnautovicia pokazuje, że te możliwości finansowe są coraz większe.

Dokładnie tak. Arnautović, który przychodzi z Interu Mediolan, w dwa sezony ma tu zarobić 5 mln euro. To kwota, która robi wrażenie. A być może na tym nie koniec, bo mówi się, że może tu jeszcze przyjść Duszan Tadić, znany głównie z gry w Ajaxie. Budżet Crvenej Zvezdy to między 70 a 80 mln euro.

Powiedziałeś „sukces w pucharach”. Jak to zdefiniować?

Oczywiście, najlepiej, aby to był awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. A minimum jeśli chodzi o cel, to faza grupowa Ligi Europy. Pamiętajmy, że Crvena Zvezda ma struprocentową skuteczność przebijania się do fazy grupowej pucharów z eliminacji. Bodaj pięć razy szli tą drogą i zawsze doszli. Co więcej, to jedyny zespół w Europie, który przebił się do fazy grupowej LM, zaczynając od 1. rundy eliminacji. I jeszcze jedno: obecny trener, Vladan Milojević. On też jako szkoleniowiec Crvenej Zvezdy ma sto procent skuteczności jeśli chodzi o walkę o fazę grupową Ligi Mistrzów. Czytałem, że jest jednym z trzech szkoleniowców w Europie, który może się pochwalić takim dorobkiem. W sensie, że każdą walkę o fazę grupową kończył sukcesem.

Najgroźniejsza broń rywala Lecha?

Patrząc generalnie to podejście do pucharów. Oni zawsze tam grają na 300 procent. Bo doskonale wiedzą jakie to ważne dla klubu. Natomiast co do piłkarzy… W każdej formacji mają mocnych graczy. Dla mnie numerem jeden jest Mirko Ivanić. 31 lat, a wiec duże doświadczenie, reprezentant Czarnogóry. To jeden z fundamentów tego zespołu. Bardzo dużo zależy też od Aleksandra Kataiego. Też ogromne doświadczenie, bo ma już 34 lata. W samej lidze serbskiej strzelił już 107 goli, a ogólnie dla Crvenej Zvezdy ponad 130. Klub ma też bardzo dobrego napastnika. Cherif Ndiaye to król strzelców ostatniego sezonu serbskiej ekstraklasy z 19 bramkami. No i oczywiście Marko Arnautović, którego rola będzie szybko rosła.

A jakieś słabości?

Myślę, że w jakimś stopniu defensywa. Zaszły w niej zmiany, a początek sezonu często jest pod tym względem trudny. W sensie, że nie tylko Crvena Zvezda ma problem, aby to szybko poukładać. Natomiast, żeby była jasność: Lech też uważam za fajny, ciekawy zespół. Oglądałem ich mecz z Islandczykami. Ok, wiadomo, że po czerwonej kartce dla rywali było już łatwiej, a Crvena to zupełnie inna półka, ale fajnie się tego Lecha oglądało. Tym bardziej, że po dwóch porażkach na początku sezonu taki mocny start w pucharach był im potrzebny.

Piłkarz Lecha, który robi na tobie największe wrażenie?

Mikael Ishak.

A w procentach jak obstawiasz szanse w tym dwumeczu?

70-30 dla Crvenej Zvezdy. Natomiast ważne zastrzeżenie: jeśli Lech marzy o awansie, to musi przyjechać do Belgradu z dobrym wynikiem. Jeśli takiego nie przywiezie, to tu nie ma szans. Tu atmosfera jest taka, że przegrywały największe kluby w Europie. Real Madryt, Barcelona… Pep Guardiola mówił, że na Crvenej Zvezdzie gra się bardzo ciężko. Liverpool, w sezonie, w którym wygrał Ligę Mistrzów, poległ tu 0:2. Ten tunel, to wyjście na murawę… Tam jest naprawdę piekło.

Dobrze, ale coś mi się obiło o uszy, że mało tam widzów ostatnio…

Ale to na lidze. Przewaga Crvenej Zvezdy jest taka, że w tych meczach nie ma emocji. Czasem jest tak, że po kilkunastu minutach jest już 3:0. Natomiast na puchary kibice przychodzą. To jest duży stadion, na ponad 50 tysięcy widzów. Na Lecha na pewno przyjdzie ponad 30 tysięcy, a może nawet dużo więcej. I jeszcze jedno. W Serbii jest tak, że ten klub, który ma „swojego” prezydenta, ten z reguły wygrywa tytuł. Aleksandar Vukić, prezydent Serbii od 2017 roku, jest zagorzałym fanem Crvenej Zvezdy, tak naprawdę nieformalnym prezesem klubu. I Crvena od 8 lat co roku jest mistrzem.