Alonso nadal eksperymentuje ze składem Realu
Real Madryt od lat kojarzył się z potężnymi tercetami w ataku. Za czasów Bale’a, Ronaldo i Benzemy klub zdominował Europę, a później Ancelotti regularnie opierał ofensywę na sprawdzonych konfiguracjach z Viniciusem, Rodrygo, Mbappe czy wcześniej Benzemą. Era Xabiego Alonso wygląda zupełnie inaczej. Po jednej trzeciej sezonu trener nadal nie znalazł ustawienia, które dałoby stabilność i pewność w najważniejszej formacji zespołu.
W tej chwili tylko Vinicius i Mbappe mogą czuć się pewni miejsca w wyjściowym składzie. Trzecie miejsce zmienia się z meczu na mecz, a Alonso w praktyce prowadzi serię „castingów” bez wyłonienia zwycięzcy. Franco Mastantuono był najczęściej wybieranym partnerem duetu, bowiem rozpoczął pięć spotkań, ale w ostatnich tygodniach jego rola wyraźnie zmalała przez spadek formy i problemy zdrowotne.
Brahim Diaz otrzymał cztery szanse od pierwszej minuty, a Jude Bellingham trzy. W pozostałych starciach Vinicius rozpoczynał na ławce, a jego miejsce na lewym skrzydle zajmował Rodrygo. Paradoks polega na tym, że Brazylijczyk ani razu nie zagrał w tym sezonie na swojej nominalnej pozycji, czyli prawej stronie.
Bilans z prawego skrzydła jest zresztą bardzo niepokojący. Bellingham, Brahim i Mastantuono w dwunastu wspólnych występach z tej strefy zdobyli łącznie pięć bramek i trzy asysty. Brakuje regularności, dynamiki i powtarzalności, które zawsze wyróżniały madrycką ofensywę.
Zobacz również: Gwiazdor Man City poprosił o transfer do Barcelony. Pedri to popiera









