Przemysław Frankowski wrócił do treningów. Ale jest jedno “ale”

Wśród informacji, które przed meczem Polski z Walią są najważniejsze, jest ta o kontuzji Przemysława Frankowskiego. Wahadłowy reprezentacji Polski w poniedziałek pierwszy raz od spotkania z Estonią pojawił się na treningu, ale są powody, by wstrzymać się z otwieraniem szampanów.

Reprezentacja Polski na treningu w Cardiff
Obserwuj nas w
IMAGO/Nick Potts/PA Images Na zdjęciu: Reprezentacja Polski na treningu w Cardiff
  • Nawet jeśli Przemysław Frankowski wybiegł na trening, wszelkie okoliczności wokół tego wydarzenia i tak nakazują ostrożność w ocenie jego możliwości gry
  • Wszystko wygląda tak tajemniczo, że nikt nie mógłby być zdziwiony, gdyby zabieg okazał się zasłoną dymną
  • Kadra rozpoczęła trening z godzinnym opóźnieniem. Wszystko przez niecodzienne zdarzenie na lotnisku

Przemysław Frankowski, czy niepewność wciąż jest 

Przypomnijmy, że piłkarz Lens zszedł z boiska w przerwie półfinałowego starcia z Estonią ze względu na uraz. Zastąpił go Matty Cash, który zaledwie dziesięć minut po wznowieniu gry także doznał kontuzji. W ten sposób dosłownie w kilka chwil reprezentacja Polski straciła dwóch piłkarzy z tej samej pozycji i została zaledwie z jednym zawodnikiem, dla którego prawe wahadło jest naturalnym miejscem na boisku – Bartoszem Bereszyńskim. Forma zawodnika Empoli jest jednak daleka od optymalnej i wydaje się, że powołanie na baraże otrzymał przede wszystkim ze względu na multipozycyjność – oprócz prawego wahadła, Bereszyński może wystąpić na środku obrony, boku obrony (z obu stron) oraz lewym wahadle. Bardziej to jednak wygląda na “sztukowanie” niż dawanie w obecnej dyspozycji jakości. Stąd dodatkowe powołanie dla Pawła Wszołka, innego doświadczonego wahadłowego, który także w ostatnich miesiącach nie zachwycał.

Trening reprezentacji Polski na stadionie w Cardiff
fot. IMAGO/Nick Potts/PA Images

W ten sposób dochodzimy do tego, jak istotną postacią dla reprezentacji Polski jest Przemysław Frankowski, strzelec jedynej bramki przeciwko Estonii do momentu opuszczenia przez niego boiska. Informacja o tym, czy zagra, jest zatem równie kluczowa dla Polski, co dla sztabu walijskiego. Gdyby doszło do mylenia tropów, nie można byłoby się dziwić.

A fakty są takie. Frankowski pojawił się na oficjalnym treningu kadry na Cardiff City Stadium. Z szatni wyszedł jednak dosłownie ostatni, wszedł na moment do gry w “dziadka”, kopnął dwa razy piłkę, po czym Michał Probierz nakazał przerwanie gry, zebrał zawodników w kółku i po kilkudziesiątsekundowej przemowie zarządził “właściwą” rozgrzewkę po drugiej stronie boiska. Frankowski również w niej uczestniczył. Niedługo później dziennikarze musieli opuścić boisko, więc wciąż nie wiemy, czy Frankowski jest zdolny do odbycia pełnego treningu, czy nie.

Gdy pytałem o to tuż przed treningiem Emila Kopańskiego, rzecznika reprezentacji, usłyszałem tylko: trzeba obserwować, czy wyjdzie na trening. Wszystko wygląda zatem bardzo tajemniczo, a na pewno jednoznacznym sygnałem na plus nie jest to, że Frankowski pojawił się na murawie.

Kadra z opóźnieniem

Trening reprezentacji rozpoczął się z godzinnym opóźnieniem ze względu na niecodzienną sytuację jeszcze w Polsce. Po załadowaniu bagażów do samolotu okazało się, że ich waga nie zgadza się o 55 kg. To mogło sugerować, że dwa bagaże zostały zagubione, więc rozpoczęto ich poszukiwania. Wypakowano wszystko, załadowano ponownie i… już waga się zgadzała, a kadra mogła odlecieć do Cardiff.

Przed hotelem nie czekały tłumy. Po autografy ustawiło się około pięciu fanów, choć nie wszyscy pochodzili z Polski. Jednym z nich był chiński student kontynuujący edukację w Londynie, który w Walii pojawił się specjalnie, by zdobyć podpis Roberta Lewandowskiego oraz zrobić sobie z nim zdjęcie. Misja zakończyła się powodzeniem.

Kibic z koszulką Lewandowskiego

Michał Probierz spokojny

Selekcjoner reprezentacji na konferencji prasowej nie zdradził żadnych istotnych informacji, ale zachowywał stoicki spokój – jakby chciał udowodnić lub pokazać, że stawka meczu nie jest dla niego paraliżująca. Zapowiedział przeczytanie książki wieczorem, był pewny, że spokojnie zaśnie. Podobnie jak wierzy – lub tak przekonuje – że kadra nie ma problemy ze sferą mentalną. Wyniki mogą sugerować coś innego, bowiem od dwóch lat Polska nie wygrała spotkania, w którym w pewnym momencie przegrywała. A takich spotkań było aż dziewięć.

– Mogę odpowiadać tylko za okres, w którym ja jestem selekcjonerem i powiem szczerze, że nie dostrzegam żadnego problemu mentalnego. Powiem więcej – moim zdaniem jesteśmy bardzo silni mentalnie – mówił.

Nie podnosiło mu się ciśnienie przy okazji żadnego z pytań. Ani o słowa Zbigniewa Bońka, który niedawno stwierdził, że Polska z Estonią wygrałaby nawet, gdyby wystawiła Zbigniewa Kręcinę, ani gdy jeden z dziennikarzy spytał go, czy bierze pod uwagę, że we wtorek poprowadzi reprezentację po raz ostatni. Jeśli to taktyka na pokazanie zespołowi, by był spokojny – oby okazała się skuteczna.

Początek spotkania Walia – Polska we wtorek o godz. 20:45 polskiego czasu.

Komentarze