Wiceprezes Ruchu dla Goal.pl: Nie ma o co płakać [WYWIAD]

- Kibice z Zabrza dostali lekko ponad przepisowe 5 procent biletów, to nadal ponad 2000 wejściówek, czyli jeden z największych sektorów gości w Polsce. Ponadto, pamiętajmy o dużej, 50-osobowej grupie kibiców niepełnosprawnych. Myślę, że nie ma o co płakać. Przypominam również, że naszym kibicom kilka lat temu została uniemożliwiona wizyta na Roosevelta. Wtedy problemu nikt nie widział - mówił w rozmowie z Goal.pl wiceprezes Ruchu Chorzów – Marcin Stokłosa.

Wiceprezes Ruchu Chorzów – Marcin Stokłosa
Obserwuj nas w
fot. PressFocus Na zdjęciu: Wiceprezes Ruchu Chorzów – Marcin Stokłosa
  • Ruch Chorzów ma przed sobą niezwykłe wyzwanie, którym są Wielkie Derby Śląska
  • W rozmowie z Goal.pl na temat zbliżającego się spotkania Niebieskich z Górnikiem Zabrze wypowiedział się wiceprezes klubu – Marcin Stokłosa
  • Przedstawiciel chorzowskiej ekipy zabrał też głos na temat ostatniego meczu ekipy Janusza Niedźwiedzia ze Stalą Mielec, przyszłości Ruchu na Stadionie Śląskim czy planu B w przypadku ewentualnego spadku z ligi
  • Członek zarządu klubu z Chorzowa dał też do zrozumienia, że dla Niebieskich bardzo ważną datą może być 21 marca. Wówczas odbędzie się sesja rady miasta. Niewykluczone, że w jej trakcie podjęte zostaną ważne decyzje dotyczące wsparcia finansowego dla 14-krotnego mistrza Polski

Wirus skomplikował plany Ruchu

Łukasz Pawlik (Goal.pl): Czy sytuacja zdrowotna w klubie została opanowana?

Marcin Stokłosa (wiceprezes Ruchu Chorzów): – Znaczna większość zawodników, którzy byli dotknięci chorobą, wróciła do treningów. Jest jeszcze kilku, którzy zmagają się z problemami, natomiast wierzę, że do derbów się wykurują. Nie ma się co oszukiwać – po takich rewolucjach organizmy chłopaków potrzebują kilku dni, żeby wrócić na odpowiednie tory. W każdym razie robimy wszystko, aby zawodnicy w jak najlepszej dyspozycji wybiegli na sobotnie derby.

Można mówić, że ostatni atak wirusa na Ruch, to kolejny objaw pecha, który spadł na 14-krotnego mistrza Polski w tym sezonie?

Nie wiem, czy to pech. Po prostu takie jest życie. Nie obrażamy się na rzeczywistość, tylko staramy się wyciągać wnioski. Chociaż w takich przypadkach tak naprawdę bardzo ciężko jest zareagować odpowiednio wcześnie. Możesz zarażać, samemu jeszcze nie mając objawów.

Trener Stali Mielec Kamil Kiereś tłumaczył przed kamerą CANAL+ Sport, że nikt go nie prosił o opinię w sprawie ewentualnego przełożenia spotkania. Tymczasem prezes klubu Jacek Klimek przekonywał, że po stronie Stali nie było możliwości, aby decyzję o przełożeniu meczu podjąć. Jak pan to widzi?

Rozmawiałem z prezesem Klimkiem dwukrotnie przed południem, czyli na ponad 24 godziny przed meczem, gdy tylko otrzymałem telefon od trenera Janusza Niedźwiedzia o tym, co dzieje się w szatni. Od samego początku miał jasne stanowisko – nie ma szans na przełożenie spotkania. Powodów było kilka – brak pomocy ze strony innych klubów, gdy był okres pandemii i Stal była w potrzebie, poniesione koszty organizacji meczu i… kampania wyborcza. Przyjąłem je wszystkie i poprosiłem prezesa, by porozmawiał z trenerem Kieresiem, bo często szkoleniowcy mają inne spojrzenie na daną sytuację niż zarząd. Umówiliśmy się na drugi telefon w ciągu kilku minut, a w tym czasie prezes Seweryn Siemianowski rozmawiał z Ekstraklasą. Zadzwoniłem do prezesa Klimka jeszcze raz, by dopytać, czy rozmawiał ze sztabem szkoleniowym Stali, czy może coś się zmieniło i jest światełko w tunelu. W odpowiedzi usłyszałem, że rozmawiał i zgody na przełożenie meczu nie ma. Takie są fakty. Z nimi się nie dyskutuje, a nie chcę już wnikać w wewnętrzne sprawy Stali. Niezależnie od tej sprawy, chciałem z tego miejsca podziękować za umożliwienie naszym kibicom wejścia na mecz.

Wiceprezes Niebieskich: Nie mieliśmy w tym żadnego interesu

Pamiętamy wszyscy, że jeszcze nie tak dawno z powodu pandemii koronawirusa wystarczyło jedno zakażenie, aby wnioskować o przełożenie spotkania. W przypadku Ruchu choroba zdziesiątkowała połowę wyjściowej jedenastki i żadne przepisy rozgrywek tego nie regulują. Czy to powinien być temat, którym władze Ekstraklasy powinny zająć się w przyszłości?

Wydaje mi się, że warto się nad takim tematem pochylić i przyjąć procedury, które dla każdego będą jasne i bezdyskusyjne. Niektórzy zarzucają nam “wymyślonego wirusa”, a my nie mieliśmy żadnego interesu w tym, żeby ten mecz przekładać. Dlatego właśnie odpowiednia procedura i plan na takie przypadki przygotowany przez Ekstraklasę, wydaje mi się dobrym i koniecznym pomysłem, żeby tę kwestię uregulować.

Czuje pan żal do przedstawicieli klubu z Mielca, że chcieli za wszelką cenę rozegrać mecz z mocno osłabionym przeciwnikiem?

Jedyny żal, jaki mam to o budowanie narracji, że tak w zasadzie to nikt się nie kontaktował, ktoś tam napisał jakiegoś maila, ale było już za późno i w ogóle to Ruch sobie coś wymyślił. Z tym się zgodzić nie mogę i jest to krzywdzące. Nie mam natomiast żadnego żalu o to, że Stal ten mecz chciała rozegrać. Miała do tego pełne prawo. Decyzję rozumiem i muszę zaakceptować. Mimo pozycji w tabeli jestem dumny z naszej drużyny i sztabu, że w takiej sytuacji potrafili podjąć rękawicę i grać jak równy z równym. Niektórzy byli dowożeni wieczorem z Chorzowa do hotelu w Mielcu, bo nie było do końca wiadomo, czy będą w stanie zagrać. Inni wypadli ze składu tuż przed jego ogłoszeniem. Temat Stali chciałbym zakończyć po prostu wyrażeniem szacunku dla całej naszej sportowej ekipy.

Wielkie Derby Śląska mają być najlepszą wizytówką

W sieci można przeczytać opinie, że karma wraca. Ruch nie dał większej ilości biletów fanom Górnika Zabrze, więc ten czyn wpłynął na przykre doświadczenie w trakcie minionego weekendu. Odniesie się pan do tego typu sformułowań?

Nie zrobiliśmy nic, co mogłoby przywołać powrót “karmy”, więc nie bardzo jest się do czego odnosić.

Rozmawiamy w tygodniu derbowym. Emocje już buzują u pana, czy pojawią się dopiero w dniu spotkania?

Każdy mecz wywołuje u mnie ogromny stres. Przed derbami jest go oczywiście o wiele więcej. Nie chodzi mi tylko o wynik, ale przede wszystkim o to, żeby na trybunach było bezpiecznie. Żeby to było wydarzenie, którym będziemy mogli się jako klub chwalić przez kolejne lata. Mamy zaproszonych wielu nowych gości, których chcemy przekonać do współpracy z Ruchem. Liczę zatem, że ten mecz to będzie nasza najlepsza wizytówka.

Ruch od 3 Ligi do wielkiego piłkarskiego święta

Jeszcze w 2019 roku Ruch był w 3 Lidze, klub był nad przepaścią, a w sobotę będzie miało miejsce wielkie święto piłkarskie na Stadionie Śląskim. Niesamowitą drogę przeszła cała niebieska społeczność…

Wracam do tej naszej drogi zawsze wtedy, kiedy mam gorszy czas. Pamiętam każde spotkanie, każdą zaangażowaną osobę, każdy wyjazd, każdy mecz. Nie wystarczyłoby tutaj miejsca, żeby podziękować każdemu za drogę, jaką przebyliśmy. Jest kilka osób, bez których to wszystko nie miałoby szans się udać. Przede wszystkim Seweryn Siemianowski i Marek Godziński. Przeżyłem z tymi ludźmi najlepsze i najcięższe chwile swojego życia. Będą moimi przyjaciółmi, nawet gdy ta piękna przygoda z Ruchem się skończy. Wszyscy pracownicy: Mario, Tomek, Kamil, Klaudia, Ascet i inni: z taką ekipą można iść na każdą wojnę. Wolontariusze na czele z Karoliną, Agą, Paulą i resztą wspaniałych dziewczyn. Pomoc akcjonariuszy i sponsorów również była nieodzownym elementem odbudowy. Cieszę się, że uwierzyli w nasz projekt. Nie zrobiliby tego, gdyby nie wąska grupa kibiców, którzy mocno poświęcili się w najgorszym okresie w historii klubu. Tym chłopakom serdecznie dziękuję, bo do dziś żywo dyskutujemy na tematy Ruchu. Zresztą jesteśmy w stałym kontakcie z wieloma sympatykami za pomocą mediów społecznościowych. I na koniec ludzie, dla których robimy to wszystko – kibice. Nie ma w tym kraju drugiej tak zaangażowanej, tak przeżywającej wyniki i sytuację swojego klubu grupy kibiców. To dzięki nim byliśmy w stanie zrobić pierwszy krok do normalności i za to wielkie podziękowania i szacunek.

Szlagier na Stadionie Śląskim

Wielkie Derby Śląska to mecz, w którym po jednej stronie będzie drużyna, mogąca w wyścigu żółwi po mistrzostwo Polski realnie włączyć się do gry o czołowe lokaty w tabeli. Po drugiej są gospodarze, potrzebujący tlenu w walce o ligowy byt. Jakiego spotkania się pan spodziewa?

Derby rządzą się swoimi prawami i miejsce w tabeli nie ma tu znaczenia. Nasza sytuacja jest bardzo, bardzo trudna, ale to będzie mecz inny niż wszystkie. Widzę różnicę w naszej grze od początku rundy wiosennej i wierzę, że będziemy w stanie wygrać. Na pewno – jak to w przypadku derbów, spodziewam się twardego spotkania, obfitego w dużo walki i charakteru. Niezmiennie wierzymy, że damy radę zainkasować trzy punkty i dalej z powodzeniem walczyć o utrzymanie.

Czy jest zawodnik w ekipie z Zabrza, którego chciałby pan mieć w Ruchu?

To raczej pytanie do trenera Niedźwiedzia. Ja chciałem mieć u nas jednego piłkarza z Zabrza – Roberta Dadoka i bardzo się cieszę, że reprezentuje nasze barwy. Wiem, że jest to dla niego bardzo istotne.

Górnik też uniemożliwił kibicom wejście na Roosevelta

W kontekście Wielkich Derbów Śląska, dużo pojawiło się dyskusji na temat liczby biletów dla kibiców gości. Proszę zatem wyjaśnić krótko, dlaczego fani Legii Warszawa mogli pojawić się na Stadionie Śląskim w liczbie ponad czterech tysięcy widzów, a kibice Górnika otrzymali tych wejściówek o ponad połowę mniej?

Niezmiennie dla nas największym priorytetem jest bezpieczeństwo. Mamy wnioski po meczu z Legią, więc do każdego spotkania będziemy podchodzić indywidualnie. Kibice z Zabrza dostali lekko ponad przepisowe 5 procent biletów, to nadal ponad 2000 wejściówek, czyli jeden z największych sektorów gości w Polsce. Ponadto, pamiętajmy o dużej, 50-osobowej grupie kibiców niepełnosprawnych. Myślę, że nie ma o co płakać. Przypominam również, że naszym kibicom kilka lat temu została uniemożliwiona wizyta na Roosevelta. Wtedy problemu nikt nie widział.

Czy doświadczenia ze spotkania Ruchu z Legią dotyczące dużych utrudnień w ruchu drogowym i komunikacji publicznej skutkują tym, że już nigdy sektor gości na Stadionie Śląskim w trakcie meczów z udziałem Niebieskich nie będzie mógł się wypełnić do ostatniego miejsca?

Tak jak powiedziałem wcześniej, do każdego spotkania będziemy podchodzić indywidualnie. Na to wszystko składa się wiele czynników, jak np. transport, którym kibice docierają pod stadion, uzgodnienia ze służbami, Urzędem Wojewódzkim oraz relacje między fanami. Na utrudnienia w ruchu drogowym przed meczem z Legią klub niestety nie miał wpływu, natomiast wiedząc, jak sparaliżowana była część naszej aglomeracji, podjęliśmy rozmowy z odpowiednimi służbami, by tym razem sytuacja się nie powtórzyła. Nie jest to jednak takie proste, bo organizacja imprezy na taką skalę, to duże wyzwanie dla wszystkich.

Pomoc będzie potrzebna

Do końca sezonu zostało już tylko dziesięć ligowych spotkań, czyli 30 punktów do wywalczenia. Wiadomo, że będzie pan mówił, że w klubie wciąż wszyscy wierzą w utrzymanie. A czy jest też już plan B na wypadek powrotu do 1 Ligi?

Jesteśmy rozsądni, więc siłą rzeczy musimy brać pod uwagę wariant 1-ligowy, choć tak jak pan powiedział, dopóki będziemy mieć matematyczne szanse na utrzymanie, to będziemy walczyć i wierzyć. Jeśli stanie się tak, że spadniemy, będzie to na pewno spadek bolesny pod każdym względem. Staramy się od kilku miesięcy działać i przygotowywać również do takiego wariantu – sportowo i organizacyjnie. Od października rozmawiamy z akcjonariuszami, znają stan rzeczy oraz prognozy w obu wersjach – utrzymania i spadku. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby klub był stabilny finansowo, będziemy szukać kolejnych źródeł przychodów. Nie ma jednak co ukrywać, że na pewno będziemy potrzebowali pomocy Miasta Chorzów oraz reszty akcjonariuszy, ale niewątpliwie nikt nie może być zaskoczony naszą sytuacją w tym elemencie.

Tylko u nas

Jeden z wątków, który jest często poruszany, dotyczy ewentualnej gry Ruchu na Stadionie Śląskim na zapleczu PKO Ekstraklasy. Zdaję sobie sprawę, że umowa jest podpisana. Nie ma jednak takiego porozumienia, którego nie da się rozwiązać. Czy już dzisiaj może pan zapewnić, że to w kolejnym sezonie się nie zmieni i Stadion Śląski niezależnie od tego, czy drużyna będzie grała w elicie, czy na jej zapleczu wciąż będzie miejscem, gdzie Ruch będzie rozgrywał spotkania w roli gospodarza?

Na ten moment nie ma mowy o rozgrywaniu meczów na innej arenie niż Stadion Śląski. Wszystkie zainteresowane strony wiedzą, jak organizacja meczów w Kotle Czarownic obciąża budżet klubu. Nie ma jednak innej możliwości na ten moment. Trzeba pamiętać, że jesteśmy tam tylko gościem i bardzo niewiele od nas zależy, szczególnie jeśli chodzi o dostępność stadionu. Harmonogram imprez, który poznaliśmy, rodzi duży niepokój, ale staramy się rozmawiać z naszym partnerem, by konsekwencje i problemy z tym związane były jak najmniejsze. Z dyrektorem Adamem Strzyżewskim jesteśmy w stałym kontakcie, pracownicy Stadionu Śląskiego są nam przychylni, więc liczę na to, że wszystko uda się poukładać z korzyścią dla obu stron. Chociaż należy oczywiście pamiętać, że każdy ma swoje procedury i musi pilnować przede wszystkim swojego interesu.

“Dofinansowanie na nowy stadion? Będzie ciężko?

W kontekście nowego stadionu dla Ruchu przy ulicy Cichej od poniedziałku znów zrobiło się głośno, a przyczyniły się do tego wypowiedzi ministra Sławomira Nitrasa w Kanale Sportowym. Nie były one optymistyczne dla fanów Niebieskich, którzy marzą o nowej arenie. Czy nowy stadion dla Ruchu w perspektywie najbliższych sześciu lat to pana zdaniem realny scenariusz?

Od samego początku starałem się podchodzić do tego tematu na chłodno, szanując oczywiście pracę osób, które walczyły o spotkania i deklaracje premiera Morawieckiego. Minister Nitras nie skreślił jednoznacznie dofinansowania dla naszego stadionu, ale dał do zrozumienia, że będzie o to ciężko. Pan Minister wspomniał również o klubie, stawiając go w nie najlepszym świetle. Być może nie zna jego historii z ostatnich czterech lat, więc jeśli byłaby możliwość, żebyśmy jako klub przedstawili i pokazali to z nieco innej strony, mógłby zmienić swoją optykę. Oprócz tego w programie wyborczym wszystkich kandydatów na prezydenta Chorzowa jest punkt o budowie nowego stadionu dla Ruchu, więc mamy nadzieję, że tym razem nie będą to tylko puste deklaracje.

Ruch zimą był bardzo aktywny w trakcie okna transferowego. Polityka transferowa mocno się zmieniła, czego potwierdzeniem są transfery z udziałem zagranicznych zawodników. Długo musiał się pan przekonywać do takiego rozwiązania?

To była nasza wspólna i przemyślana decyzja jak przy każdym z transferów. Już wcześniej rozważaliśmy takie opcje, natomiast niepewność co do ligi, w której będziemy grać czy budżetu nie pozwoliła nam na podjęcie takich ruchów. Na pewno osoba Kuby Komandera pomogła nam w odpowiedniej ocenie przydatności zawodników do drużyny w zimowym okienku. Ma on też sporo kontaktów z pracy w innych klubach, które były pomocne, więc w ostatnich tygodniach współpracowałem z nim bardzo ściśle.

Zagraniczne posiłki, czyli nowe rozwiązania

Adam Vlkanova to piłkarz, który prawdopodobnie mógłby być brany pod uwagę przy wzmocnieniu jednej z drużyn z czołówki Ekstraklasy. Jak wyglądały kulisy tego transferu i ile wysiłku kosztowała praca nad tym wzmocnieniem?

Ogólnie rzecz biorąc całe okienko zimowe było bardzo intensywne. Jeśli chodzi o Adama, to trochę trwało, nim udało się przekonać jego, agenta czy jego klub do tego, że Ruch to dobre miejsce dla tego zawodnika. Zaprosiłem Adama do Chorzowa, żeby pokazać mu, jak to wszystko u nas wygląda, jaką mamy bazę, jak wygląda nasz obiekt, ale i Stadion Śląski. Odbył również rozmowę z trenerem Niedźwiedziem, która upewniła go w podjęciu decyzji. Chwilę później otrzymałem informację, że zawodnik jest zdecydowany. Pozostało dogadać formalności z Viktorią Pilzno, co poszło szybko i Adam mógł do nas dołączyć.

PASJONUJĄCY WYŚCIG O MISTRZOSTWO POLSKI | 24. kolejka | Uniwersum Ekstraklasy

Josema to kolejny obcokrajowiec w szeregach drużyny Janusza Niedźwiedzia, który szybko stał się kluczową postacią formacji defensywnej. Czym przekonano Hiszpana z 35 występami w La Liga do tego, aby zdecydował się na grę w Ruchu, broniącym się przed spadkiem z ligi?

Niezmiennie od czterech lat trzymamy się tego, żeby szukać zawodników z charakterem, nie bojących się wyzwań, chcących grać dla Ruchu. To jest punkt wyjścia do szczegółowej analizy umiejętności i innych parametrów. Podobnie jak w przypadku Adama staraliśmy się pokazać Josemie, jak funkcjonujemy, jak gramy, jak chcemy grać, co mamy do zaoferowania, jaka panuje u nas atmosfera, jak wyglądają trybuny. Wiadomo, że skoro budżet jest niski w porównaniu do większości klubów, z którymi konkurujemy, musimy znaleźć inne pola, na których możemy wygrać rywalizację o zawodnika. Z Josemą się udało i bardzo się cieszę, że do nas dołączył, bo jest to zawodnik z olbrzymią jakością, doświadczeniem i wspominanym wcześniej charakterem. Wpasował się idealnie w resztę naszej ekipy.

21 marca ważną datą dla Ruchu

Aby budować silny Ruch w rozmowie z katowickim Sportem mówił pan kiedyś, że potrzebne jest wsparcie: prezesa, miasta i udziałowców. Zaangażowanie dwóch pierwszych stron jest powszechnie znane. Jak to z kolei wygląda dzisiaj w przypadku pozostałych akcjonariuszy?

I podtrzymuję te słowa. Wsparcie w działaniu mam nie tylko od Seweryna, ale też od Marka, który pomimo prywatnych problemów, wrócił do klubu na naszą prośbę. Jestem mu za to niezmiernie wdzięczny. Od dawna wiem, że możemy na siebie liczyć, bez względu na sytuację Ruchu i miejsce w tabeli. Jeśli chodzi o kwoty to nie jest to tajemnicą, że Miasto z pieniędzy publicznych wspiera Ruch najbardziej, ale fakty są takie, że na tę chwilę oprócz zwrotu głównie za rok 2023 za rozegrane mecze w Gliwicach na arenie Piasta i kilka spotkań na Stadionie Śląskim, to w budżecie Miasta nie ma przeznaczonych środków na wsparcie klubu. Na ostatnim spotkaniu w Urzędzie Miasta zaproponowałem zwołanie nadzwyczajnej sesji. Najbliższa sesja odbędzie się 21 marca, więc liczymy w klubie na to, że temat wsparcia Ruchu zostanie poruszony. Oczywiście, tak jak zawsze, jesteśmy gotowi na przedstawienie radnym, z czego wynika potrzeba przeznaczenia środków w tegorocznym budżecie na klub. Mamy deklarację prezydenta Michalika, że nie zostawi nas samych z tym tematem. Bardzo to doceniamy i czekamy na konkretne decyzje.

A może pan coś powiedzieć o wsparciu ze strony pozostałych udziałowców?

Prezes Bik i Prezes Kurczyk starają się wspierać klub w różnych formach. Ich firmy są klubowymi sponsorami i partnerami, rozmawiamy z nimi i dyskutujemy o różnych formach wsparcia w przyszłości, bo tak jak w przypadku Miasta, potrzebujemy również ich zaangażowania. Nasza ogromna determinacja w kwestii pozyskiwania środków od czterech lat służy temu, żeby utrzymać płynność finansową i płacić wszystko w terminie, bo nie mieliśmy dotąd ani jednego dnia poślizgu w tej kwestii. W zdecydowanej większości budżet, którym dysponujemy jest wypracowany przez działania klubu, za co serdecznie dziękuję drużynie, pracownikom, sponsorom, kibicom i wszystkim, którzy się do tego przyczyniają.

Ruch Chorzów w kolejnym sezonie będzie nadal występował w PKO Ekstraklasie?

Tak 64%
Nie 35%
Nie mam zdania 1%
891+ Głosy
Oddaj swój głos:
  • Tak
  • Nie
  • Nie mam zdania

Komentarze