- Korona Kielce ma za sobą intensywny obóz w Warce. Żółto-Czerwoni zagrali podczas niego jeden sparing, a przeciwnikiem Korony była Polonia Warszawa.
- – O Svetlina wygraliśmy walkę z Rakowem. To pokazuje, że Korona będzie działała inaczej niż do tej pory – powiedział Jacek Zieliński w rozmowie z Goal.pl.
- Czy bezproblemowe utrzymanie to sukces dla Korony? Zdaniem jej trenera o sukcesie w przypadku jego klubu nie można jeszcze mówić.
- Trener Zieliński odniósł się do kwestii likwidacji przepisu o młodzieżowcu. – Nigdy nie byłem jego zwolennikiem – powiedział.
„To okienko umiejscowi Koronę”
Nominacja do Nagrody Trenera Sezonu Ekstraklasy miała dla Pana jakieś szczególne znaczenie? Na przykład takie, że w klubie ze skromnym budżecie da się osiągnąć sukces? Albo takie, że polski doświadczony trener też potrafi?
Satysfakcja na pewno była, ale tę nominację traktuję przede wszystkim jako docenienie pracy całej drużyny i sztabu. Nie odebrałem tego indywidualnie.
Korona nie jest tym samym klubem, do którego dołączył Pan w zeszłym roku. Przede wszystkim jest nowy właściciel. Jak ten klub z Pana perspektywy zmienił się od tego momentu?
Zmiany są spore i za chwilę one będą bardzo widoczne. Wraz z nowym właścicielem zmieniło się postrzeganie Korony. Na ten klub patrzono zwykle z przymrużeniem oka, jako zespół mający wieczne problemy finansowe. Pierwszy kłam temu stereotypowi zadaliśmy na boisku. Pokazaliśmy, że można grać w piłkę mimo niewielkiego budżetu, że można wprowadzać zawodników – powiedziałbym – nieoczywistych. A to okienko transferowe umiejscowi Koronę, bo robimy teraz ruchy gotówkowe. Dochodzi do nas Tamar Svetlin, piłkarz z ligi słoweńskiej, który jeszcze do niedawna grał w ćwierćfinale Ligi Konferencji. Wygraliśmy o niego walkę z Rakowem Częstochowa. To pokazuje, że Korona będzie działała inaczej niż do tej pory.
Nowy właściciel
A sama osoba Łukasza Maciejczyka, nowego właściciela? Miał Pan wobec niego jakieś konkretne oczekiwania? Albo on wobec Pana?
Konkretnych oczekiwań nie miałem i tego typu rozmów nie było, ale dobrze się dogadujemy. Żaden z nas nie stawiał też ultimatów ani nie wyznaczał celów. Rozmawialiśmy tylko o tym, by skończyć sezon bez drżenia o utrzymanie do ostatniej chwili. Ten cel został zrealizowany na 5 kolejek przed końcem. Twardo stąpamy po ziemi. Co by się nie działo, Korona Kielce nigdy nie będzie klubem pierwszego wyboru dla zawodników, którzy nawet chcą przyjść do polskiej ligi. A mimo to sprowadziliśmy wspomnianego Svetlina i dwóch reprezentantów Bułgarii. O czymś to świadczy. Chcemy z pewnością ugruntować swoją pozycję, żeby Korona nie była już takim pływakiem między strefą bezpieczną a spadkową. Na to jednak potrzeba co najmniej dwóch okienek transferowych.
W FootTrucku powiedział Pan, że sukces jest początkiem końca. Czy ma Pan pewność, że ten sukces z poprzedniego sezonu nie będzie w Pana sytuacji początkiem końca? Że gdy przyjdzie kryzys, to nie będzie szukania nowego trenera?
Uważam, że jeszcze nie osiągnęliśmy żadnego sukcesu. O sukcesach można mówić w przypadku Rakowa czy Jagiellonii. Oczywiście można też podchodzić do Korony w ten sposób, że spokojne utrzymanie to sukces. Ja jednak uważam, że 11. miejsce w lidze to jest dopiero dla nas start. Póki co uważam, że jesteśmy dopiero w przededniu sukcesu. A co do potencjalnych kryzysów? Jestem przyzwyczajony do tego i nie zaprzątam sobie tym głowy. Staramy się robić swoje i ten nasz plan ma pełne poparcie właściciela. Nie chcemy od razu robić nie wiadomo jakiej drużyny, tylko powoli wymieniać te ogniwa, wprowadzać takich piłkarzy w takim przedziale wiekowym, którzy jeszcze nie osiągnęli zbyt wiele, a będą chcieli iść do góry wraz z Koroną.
Presja na Koronie
Ale zgodzi się Pan ze mną, że presja na Panu i całej drużynie będzie teraz większa? Nikt nie zadowoli się jedynie utrzymaniem.
To tylko świadczy o tym, że Korona buduje fajny, długofalowy projekt. Że Korona staje się miejscem nie tylko dla zawodników piątego wyboru, albo dla tych, którzy nie mają klubu. Że ściągamy tych, których chcemy ściągnąć.
Czytaj także: Jan Urban oczami byłego piłkarza. Szczere wyznania [WYWIAD]
Porozmawiajmy może o nowych twarzach w Koronie. A przede wszystkim o obcokrajowcach. Gdyby mógł Pan scharakteryzować nieco Popowa, Nikołowa i Svetlina.
Popowowi przyglądaliśmy się od zimy. W Czerno More Warna był wyróżniającym się zawodnikiem. Grał od dechy do dechy przez ostatnie cztery sezony. Do tego dochodzi 30 meczów dla reprezentacji Bułgarii. To piłkarz o parametrach, które bardzo pasują nam na prawe wahadło. Z kolei Nikołow to także zawodnik z dobrymi liczbami w Slawii Sofia: 10 bramek, 8 asyst. Potrzebujemy piłkarza o takich parametrach fizycznych. Natomiast Svetlin to środkowy pomocnik box to box, bardzo dużo biega, kreuje grę.
Plan na zawodnika
Szukaliście napastnika bardziej mobilnego niż Dalmau. Nikołow spełnia te warunki?
Zdecydowanie bardziej mobilny i dynamiczny. Dalmau był typem napastnika statycznego. Oczywiście nie chcę tu negować umiejętności Hiszpana, bo po prostu nie dogadaliśmy się z nim w sprawie długości umowy.
Wrócę na chwilę do Svetlina. Czym przekonaliście go do transferu? Bo chyba nie chodziło w pierwszej kolejności o pieniądze. Pewnie w Rakowie mógłby spokojnie dostać więcej.
Według mnie zdecydował plan, jaki na niego mamy. Rozmawialiśmy z nim, z agentem i to chyba poskutkowało, bo z Rakowem zdecydowanie nie możemy rywalizować finansowo.
W Koronie nie ma problemu z młodymi zawodnikami, więc przepis o młodzieżowcu dla Was nie był problemem. Jak – Pana zdaniem – zmieni się liga po zniesieniu tego obowiązku?
Dla nas nic się nie zmieni. Od początku byłem przeciwnikiem przepisu o młodzieżowcu. Co prawda wypromował on kilku fajnych chłopaków, ale niejednego pogubił. Dla wielu, gdy kończą wiek młodzieżowca, zaczynają się problemy. Uważam, że to było sztuczne pompowanie, bo zespoły grały zawodnikami, którzy nie spełniali wymogów Ekstraklasy. Zresztą nie powinno się dzielić piłkarzy na starych i młodych tylko na lepszych i gorszych.
Widzi Pan teraz w drużynach młodzieżowych lub rezerwach Korony takich piłkarzy, którzy mogliby zasilić zespół w Ekstraklasie?
Tak i są z nami na obozie. Zauważmy, że na 26 ludzi, którzy są z nami teraz, tylko 4 jest starszych niż 2000 rocznik. Młodzi mają teraz szansę się pokazać, a reszta jest w ich nogach i głowach.
Sufit Mariusza Fornalczyka
Korona okazała się być miejscem, gdzie Mariusz Fornalczyk pokazał, na co go stać. Gdzie jest sufit tego zawodnika?
Mariusz ma wszystkie parametry, by grać naprawdę dobrze w piłkę. Poukładał sobie w głowie pewne sprawy. Bo to zawsze było jego problemem, ale myślę, że dotarliśmy do niego i potrafiliśmy to sobie poukładać. Trudno powiedzieć, gdzie jest jego sufit. Wybrał Widzew Łódź, który jest w fazie przebudowy i na pewno nie pokuszę się o stwierdzenie, czy w Łodzi powtórzy taki sezon, jaki miał w barwach Korony. Widzew to spory znak zapytania i ogromna presja.
Na pewno cieszy też to, że został w polskiej lidze, że był to transfer gotówkowy, a pieniądze zostały w polskiej lidze. Chciałbym, żeby więcej było takich transferów, bo to oznaczałoby, że Ekstraklasa rośnie w siłę.
A jaki potencjał tych młodych, którzy z Wami zostali i o których mówiło się najwięcej, czyli o Rafale Mamli i Bartłomieju Smolarczyku.
Z tym sufitem to spokojnie. Rafał w zasadzie rozegrał dopiero jedną całą rundę. Teraz rywalizacja zaczęła się na nowo i walczy o miejsce w podstawowym składzie z Xavierem Dziekońskim. A Bartek Smolarczyk wszedł w rundzie rewanżowej do składu, grał poprawnie, potem wypadł. W czerwcu pojechał na Euro U-21, ale tam nie grał. Jestem sam ciekaw, jak będzie wyglądał. Musimy zrobić wszystko, żeby go dobrze przygotować do sezonu. Reszta zależy od niego.
Jakie pozycje jeszcze chcielibyście wzmocnić w tym okienku transferowym?
Szukamy napastnika oraz zawodnika na pozycję numer 10.
„Zasłużył na to miejsce”
Ciekaw jestem Pana zdania na temat zamykania sparingów. Ostatnio głośno było o tym, że młodzi fani oglądali sparing Legii zza ogrodzenia, ponieważ klub zamknął swój mecz kontrolny.
Ja nigdy nie zamykałem sparingów. Mecze kontrolne są otwarte, chyba że przeciwnik sobie życzy zamknięcia. Uważam, że taka praktyka to nie jest nic złego. Wszystko zależy od podejścia – ja nie mam nic do ukrycia. Piłka jest przecież grą dla kibiców.
Jaki rezultat na koniec sezonu 2025/26 Pana usatysfakcjonuje?
Nie chcę rzucać jakiegoś miejsca, ale nie ukrywam, że jesteśmy w stanie powalczyć spokojnie o miejsca 8.-12. Jeśli uda się coś więcej, to świetnie. Miejsce 11., które zajęliśmy w poprzednim sezonie, nie jest jakimś wyznacznikiem. Chcemy przede wszystkim ugruntować swoją pozycję.
To na koniec zapytam o posadę selekcjonera. Pewnie śledzi Pan to, co się dzieje wokół wyboru następcy Michała Probierza. Ma Pan swojego faworyta, który powinien – Pana zdaniem – dostać tę pracę?
Od początku jestem przekonany do trenera Jana Urbana. W tym momencie swojej kariery nadaje się na to stanowisko. Jego spokój, charyzma. Również dorobek piłkarski może robić wrażenie. Janek zasłużył na to miejsce.
Ta gigantyczna presja związana z prowadzeniem kadry nie przeszkodziłaby mu w pracy?
Znam go na tyle dobrze, że nie mam takich obaw. Janek to człowiek spokojny, wyważony.