Stojilković mógł strzelać dla innego klubu. Był łączony z Lechem
Cracovia zaskoczyła na starcie sezonu, zdobywając 18 punktów w dziesięciu spotkaniach. Zajmuje obecnie trzecią lokatę w tabeli, ustępując jedynie Górnikowi Zabrze oraz Jagiellonii Białystok. Oczekiwania w Krakowie są spore, dlatego po obiecującym letnim okienku klub chciałby powalczyć o europejskie puchary.
Bardzo szybko na największą gwiazdę w ekipie Luki Elsnera wyrósł Filip Stojilković, który latem zastąpił Benjamina Kallmana. Kibice obawiali się odejścia Fina, mającego za sobą znakomity sezon, ale nowy napastnik idealnie wszedł w jego buty. Na starcie kampanii zaimponował skutecznością, zdobywając do tej pory sześć bramek w Ekstraklasie. Dołożył do tego również dwie asysty.
Nie ulega wątpliwościom, że Cracovia trafiła z wyborem snajpera. Mateusz Dróżdż przyznaje też, że Stojilković mógł strzelać dla innego klubu Ekstraklasy, gdyż latem był oferowany Lechowi Poznań. Mistrzowie Polski również poszukiwali napastnika, ostatecznie sięgając po Yannicka Agnero.
25-letni Szwajcar może za długo nie wysiedzieć w polskiej lidze. Choć podpisał z Cracovią trzyletnią umowę, jego dyspozycja strzelecka szybko została zauważona. Dróżdż zdradził, że jeszcze w tym samym okienku pojawiły się atrakcyjne finansowo oferty dla Pasów.