Obywatel Bernardo

Bernardo Silva (Manchester City, Premier League)
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Bernardo Silva (Manchester City, Premier League)

Gdy Pep puszczał w ruch swoje koło rotacji, nikt nie mógł czuć się bezpieczny. Na kogo wypadło, na tego bęc. Hiszpańska ruletka regularnie zbierała krwawe żniwo. Gole, asysty, liczby – nic nie chroniło przed niespodziewanym posadzeniem na ławce. Niewielu zdołało przeciwstawić się Guardioli. Każdy punkt oporu musiał liczyć się z brutalnym atakiem generała z Santpedor. Jednak w tym sezonie jedna, jedyna osada, zamieszkała przez nieugiętego Portugalczyka, wciąż stawia opór najeźdźcom. Bohater starcia z Watfordem mógł być tylko jeden. Premier League ma nową gwiazdę? Nie – to stara świeci nowym blaskiem

  • Bernardo Silva jest jednym z niewielu piłkarzy, który mają pewne miejsce w wyjściowej jedenastce Manchesteru City
  • Portugalczyk pod nieobecność Kevina de Bruyne stał się liderem i siłą napędową Obywateli
  • Przegrać z Evertonem, który zaliczył serię ośmiu spotkań bez zwycięstwa, to osiągnięcie, które zasługuje na wyróżnienie. Arsenal “wykorzystał” tę szansę
  • Fred? Świetny piłkarz. Brazylijczyk w starciu z Crystal Palace skutecznie dowiódł tego, co mówiło się o nim od dawna. Jest szalony
  • Pomocną dłoń trzeba chwycić i umiejętnie wykorzystać, co udało się zawodnikom Davida Moyesa w starciu z Chelsea

Zastąpić de Bruyne

Obroną dowodzi Obywatel Bernardo Silva. Po długich walkach Pep uznał jego niepodległość i zawarł z nim w sojusz. Podpisano porozumienie, na mocy którego Portugalczyk miał walczyć pod niebieskim sztandarem miasta Manchester i piastować zaszczytną rolę we władzach armii z Etihad. Jednak by tak się stało, musiał spełnić jeden warunek – udowodnić, że jest w stanie zastąpić Kevina de Bruyne. Po 20 starciach w szeregach City, jakie w obecnych rozgrywkach ma za sobą 27-latek, już możemy rozliczyć go z powierzonego mu zadania. Czy wychowanek Benfiki zdołał wejść w buty Belga?

Nie ruszać! Maszyna pracuje!

1597 minut, siedem goli, dwie asysty. Bezpośredni udział przy akcji bramkowej co 177 minut. Wynik co najmniej przyzwoity. Jednak w tym przypadku nie do końca chodzi o liczby w ofensywie. Bernardo to City, a City to Bernardo. Portugalczyk ma ogromny wpływ na grę Obywateli. Guardiola nie ma absolutnie żadnego powodu, by wrzucać byłego piłkarza Monaco na koło rotacji. Nawet on zauważył, że nie powinien dotykać niektórych elementów świetnie funkcjonującej maszyny. Nawet tylko po to, by je przeczyścić.

93 procent skutecznych podań w pojedynku z Watfordem, dwa gole, tytuł gracza meczu. Kolejny mecz, kolejny popis Portugalczyka. A jeszcze nie tak dawno wydawało się, że przygoda Bernardo na Etihad dobiega końca. 27-latek postanowił wyjść naprzeciw spekulacjom i zabrał stanowczy głos w tej sprawie. Przemówił w sposób najbardziej adekwatny do wykonywanej pracy. Dzisiaj nikt nie wyobraża sobie City bez Silvy. Reprezentant Os Navegadores udźwignął rolę lidera i sprawił, że tęsknota kibiców ze Kevinem de Bruyne stała się nieco mniejsza. Niewielu zdołało przeciwstawić się Guardioli. Buntownikom przewodzi Obywatel Bernardo.

Rozczarowanie kolejki: Arsenal

Przegrać z Evertonem, który zaliczył serię ośmiu spotkań bez zwycięstwa, to osiągnięcie, które zasługuje na wyróżnienie. Na długo przed rozpoczęciem starcia na Goodison Park wydawało się, że Arsenal ma po swojej stronie wszystkie argumenty, potrzebne do wygranej z rywalem z dolnej połowy tabeli. Wprawdzie niepokój budziła porażka z United, która dotknęła Kanonierów zdecydowanie bardziej niż przegrana z Liverpoolem, jednak nikt nie spodziewał się, że podopieczni Mikela Artety wrócą do Londynu bez jakiejkolwiek zdobyczy punktowej. The Toffees nie mieli prawa liczyć na pozytywne rozstrzygnięcie tej rywalizacji. Nie bez Dominica Calverta-Levina.

Okazało się, że to Arsenal nie ma prawa marzyć o pozytywnym zakończeniu zmagań w niebieskiej części Merseyside. Nie bez Emila Smitha Rowe’a. Kanonierzy nie najlepiej radzili sobie z konstruowaniem akcji ofensywnych, co w dużej mierze było spowodowane absencją angielskiego pomocnika. Czy ESR uchroniłby swoich kolegów od utraty goli? Niekoniecznie. Jednak na pewno z nim w składzie goście prezentowaliby się zdecydowanie lepiej w ataku. Jeżeli The Gunners są aż tak bardzo uzależnieni od 21-latka, bez niego mogą popaść w przeciętność. A chyba nie o to chodziło Mikelowi Artecie.

Bohater nieoczywisty: Fred

Fred? Świetny piłkarz. Brazylijczyk w starciu z Crystal Palace skutecznie dowiódł tego, co mówiło się o nim od dawna. Jest szalony. Jednak zdecydowanie częściej mówi się o negatywnych konsekwencjach jego postawy. Nikt, kto regularnie śledzi losy United, nie ma wątpliwości, że 28-latek swoimi decyzjami potrafi mocno skomplikować sytuację Czerwonych Diabłów. Tym razem było zupełnie inaczej. Fred pokazał światu pozytywną stronę swojego szaleństwa. To właśnie fenomenalne trafienie reprezentanta Canarinhos zapewniło gospodarzom trzy punkty. Nawet Ralf Rangnick był zaskoczony wyczynem swojego podopiecznego. Być może wcale nie będzie musiał poświęcać dużo pracy na obróbkę południowoamerykańskiego diamentu.

Wydarzenie kolejki: zwycięstwo West Hamu w spotkaniu z Chelsea

Nawet najbardziej oddani kibice Młotów obawiali się starcia z The Blues. Na London Stadium miała pojawić się drużyna, która dysponowała najlepszą defensywą i drugim najlepszym atakiem w Premier League. Jednak gospodarze nie mogli analizować swoich szans wyłącznie pod kątem statystyk. Jeżeli West Ham chciał utrzymać się w pierwszej czwórce i zachować choćby marzenia o walce o mistrzostwo, musiał wygrać derbowy pojedynek. Musiał to zrobić także wtedy, gdy to rywale wyszli na prowadzenie. Zapewne gdyby nie “mała” pomoc ze strony defensywy Chelsea, The Hammers nie świętowaliby zwycięstwa w prestiżowej potyczce. Jednak pomocną dłoń trzeba chwycić i umiejętnie wykorzystać, co udało się zawodnikom Davida Moyesa.

Polacy w Premier League

  • Łukasz Fabiański (West Ham) – 90 minut i zwycięstwo w starciu z Chelsea, (3:2), pięć obronionych strzałów
  • Przemysław Płacheta (Norwich) – zabrakło go w kadrze meczowej na pojedynek z Tottenhamem (0:3)
  • Jakub Moder (Brighton) – w meczu z Southampton pojawił się na boisku w 78. minucie i zanotował asystę przy trafieniu Maupaya (1:1)
  • Jan Bednarek (Southampton) – kontuzja wykluczyła go ze spotkania z Brightonem (1:1)
  • Mateusz Klich (Leeds) – wszedł na boisko w 55. minucie rywalizacji z Brentfordem, obejrzał żółtą kartkę (2:2)
  • Matty Cash (Aston Villa) – 90 minut w potyczce z Leicester (2:1)

Komentarze