Premier League: Dziewięć przystawek przed ucztą na Anfield

Aaron Wan-Bissaka & Mason Greenwood
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Aaron Wan-Bissaka & Mason Greenwood

Danie główne już znamy. W tym tygodniu szef kuchni Premier League poleca odwiedziny w restauracji zlokalizowanej przy Anfield Road. Jednak zanim zasiądziemy do stołu i rozpoczniemy niedzielną ucztę, czeka nas dziewięć przystawek. Pierwszej skosztujemy w czerwonej części Manchesteru, natomiast trzech ostatnich spróbujemy w stolicy.

  • Danie główne zostanie podane na Anfield, jednak zanim dotrzemy na stadion Liverpoolu, skosztujemy dziewięć przystawek
  • Ronaldo ratuje United – to nic nowego. W starciu z Evertonem Czerwone Diabły nie powinny liczyć tylko na błysk geniuszu Portugalczyka
  • Zarówno w sobotę, jak i niedzielę czekają nas multiligi – pierwszego dnia gwizdek zabrzmi równocześnie czterech stadionach, natomiast drugiego na trzech
  • Bednarek zatrzyma Lukaku, a Moder zaskoczy Arsenal? Liczymy na udane występy reprezentantów Polski przed zbliżającą się przerwą na mecze kadry

Ronaldo na pomoc United

Jak to jest być kibicem Manchesteru United? Moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze albo że nie dobrze. Gdybym miał powiedzieć, kogo cenię w życiu najbardziej, powiedziałbym, że Cristiano Ronaldo. Portugalczyk w starciu z Villarealem po raz kolejny podał swojej drużynie pomocną dłoń. Czy podobnie będzie w rywalizacji z Evertonem? Wydaje się, że tym razem CR7 nie będzie musiał wspinać się na wyżyny swoich umiejętności w ostatniej minucie meczu – rywale, chociaż zgromadzili dokładnie tyle samo oczek, nie wydają się przeciwnikiem, który może wyrwać zwycięstwo Czerwonym Diabłom. W kadrze gospodarzy zabraknie Harry’ego Maguire’a, natomiast The Toffees przyjeżdżają na Old Trafford osłabieni brakiem Calverta-Levina, Richarlisona, Colemana, Delpha i Andre Gomesa, a niepewny jest występ Pickforda i Iwobiego.

O 16:00 rozpocznie się już tradycyjna multiliga. Tym razem pierwszy gwizdek równocześnie zabrzmi na czterech stadionach – Turf Moor, Stamford Bridge, Elland Road i Molineux. Bez wątpienia najmniej emocji wzbudza starcie na pierwszym z wymienionych obiektów. Chociaż to mecz z gatunku tych “o sześć punktów, hrabstwo Lancashire nie powinno być świadkiem nadzwyczajnie interesującego spotkania. Przedostatnie Burnley zmierzy się z ostatnim Norwich. Obie ekipy w tym sezonie prezentują się na tyle bezbarwnie, że bezbramkowy remis po 90 minutach walki w środku pola nie zaskoczy żadnego sympatyka Premier League.

Zdecydowanie większe emocje szykują się 45 kilometrów na wschód od miasta, w którym swoją siedzibę mają The Clarets – chimeryczne Leeds podejmie jeszcze bardziej chimeryczny Watford. I to zapowiedź możliwych fajerwerków. Zarówno Pawie, jak i Szerszenie już udowodniły, że potrafią strzelać i nie potrafią bronić, co pozwala przypuszczać, że pojedynek 18. z 12 ekipą Premier League będzie obfitował w niezliczoną ilość ofensywnych akcji. Wprawdzie w szeregach drużyny Marcelo Bielsy zabraknie strzelca wyborowego, czyli Patricka Bamforda, jednak Raphinha postara się zadbać o to, by The Peacocks nie odczuwali zbyt mocno tej straty.

Jan Bednarek zdoła zatrzymać Romelu Lukaku?

Worek z bramkami na Stamford Bridge postara się rozwiązać i zapełnić Romelu Lukaku. Belgijski snajper ma za sobą trzy mecze bez gola, więc możemy być pewni, że przed własną publicznością zrobi wszystko, co w jego mocy, by tę passę zakończyć. Naprzeciw RL9 stanie defensywa Southampton, która zdołała zatrzymać już West Ham i Manchester City, jednak także nie zdołała zamknąć drogi do bramki przed napastnikami Evertonu, Manchesteru United, Newcastle i Wolverhampton. W poprzedniej kolejce Jan Bednarek nie był w stanie uchronić swojej ekipy przed Raulem Jimenezem, więc jesteśmy pełni obaw, czy Polak poradzi sobie z piłkarzem takiej klasy jak Big Rom.

W naturalnym środowisku Wilk nie powinien mieć większych problemów ze Sroką. Oczywiście jeżeli ta nie zdoła odlecieć. A jak sytuacja tych dwóch przedstawicieli świata zwierząt prezentuje się w Premier League? Wolves z sześcioma punktami zajmują 14. lokatę, natomiast The Magpies znajdują się tuż nad strefą spadkową, a na koncie mają tylko trzy oczka. Newcastle bez Calluma Wilsona nie radzi sobie najlepiej, co jest doskonałą informacją dla ich najbliższych rywali. Wydaje się, że Bruno Lage zdołał obudzić swoich podopiecznych – Raul Jimenez i spółka powinni poradzić sobie z zespołem, który w obecnych rozgrywkach jeszcze ani razu nie zdołał rozstrzygnąć meczu na swoją korzyść.

Sobotę zakończymy na The Amex, gdzie Brighton sprawdzi, na ile prawdziwa jest opowieść o londyńskim zespole, który obudził się z głębokiego snu. W podstawowym składzie Mew nie powinniśmy spodziewać się Jakuba Modera – kontuzje Yyvesa Bissoumy i Stevena Alzate niestety przesunęły polskiego pomocnika w hierarchii. Jednak nie obrazimy się, jeżeli były zawodnik Lecha zamelduje się na murawie w drugiej połowie i samodzielnie obali mit o wracającym na właściwe tory Arsenalu.

Najpierw Legia, później Crystal Palace – druga porażka Lisów jest możliwa

Zanim zasiądziemy do stołu i rozpoczniemy niedzielną ucztę na Anfield, będziemy świadkami drugiej multiligi w tej kolejce Premier League. O 15:00 rozpoczną się trzy godne uwagi spotkania. I co najciekawsze, wszystkie mają miejsce w Londynie. Na Selhurst Park Crystal Palace podejmie Leicester, które w czwartek musiało uznać wyższość warszawskiej Legii. Podopieczni Patricka Vieiry z pewnością będą chcieli wykorzystać zmęczenie ekipy Brendana Rodgersa, a przede wszystkim fatalnie dysponowaną defensywę Lisów. Nie będziemy zdziwieni, jeżeli goście zaliczą dwie porażki w tym tygodniu. Drugi najbardziej okazał stadion po Wembley, czyli obiekt Tottenhamu, ugości zawodników Aston Villi. Przyjezdni mają już na rozkładzie Manchester United, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by w ten weekend zgarnęli kolejne trzy oczka w starciu z teoretycznie mocniejszym rywalem.

Ostatnia z dziewięciu przystawek zostanie podana na Stadionie Olimpijskim. West Ham prowadzony przez fenomenalnego Michaila Antonio spotka się z Brentfordem, który nie tylko zatrzymał Liverpool, ale także aż trzykrotnie trafił do siatki Alissona. Obie ekipy dzielą tylko dwa punkty, co w połączeniu z ich aktualną dyspozycją zapowiada arcyciekawe 90 minut.

W tym tygodniu szef kuchni Premier League poleca odwiedziny w restauracji zlokalizowanej przy Anfield Road – hitowemu starciu Liverpoolu z Manchesterem City poświęcimy osobną zapowiedź.

Komentarze