Vinicius „skradł show”
Real Madryt pokonał Barcelonę 2:1 w niedzielnym El Clasico, ale to nie znaczy, że w obozie „Królewskich” zapanował błogi spokój. Czołówki hiszpańskich mediów zdominował Vinicius Junior, a dokładniej temat jego zachowania.
Brazylijczyk został zmieniony w 72. minucie, a zaraz potem zaczął przeklinać na czym świat stoi i zszedł bezpośrednio do szatni, nie podając reki Xabiemu Alonso. To tylko podsyciło pogłoski o jego narastającym konflikcie (?) z trenerem Realu.
A jak sytuację widzi Ramon Calderon, były prezes Realu? Między innymi o tym rozmawialiśmy z człowiekiem, który sprowadził do Realu Jerzego Dudka i złożył podwaliny pod przyjście Cristiano Ronaldo. Hiszpański działacz ocenił też występ Wojciecha Szczęsnego i możliwości pozostania w wielkiej piłce Roberta Lewandowskiego.
Piotr Koźmiński, goal.pl: Potrafi pan zliczyć ile El Clasico widział na żywo, z trybun?
Ramon Calderon, prezes Realu w latach 2006-2009: Wiele, bardzo wiele, choć dokładnej liczby nie podam, bo nigdy tego nie liczyłem. W sumie liczby nie są najważniejsze, ważniejsze jest co innego: że emocje związane z tym wydarzeniem są zawsze niesamowite. Zawsze. Nie ma drugiej takiej rywalizacji w świecie futbolu. Po prostu nie ma! A przecież to się nie zaczyna równo z pierwszym gwizdkiem.
To się zaczyna, na różnych płaszczyznach, na kilka dni przed meczem. Kibice o tym dyskutują, media poświęcają El Clasico mnóstwo uwagi, a piłkarze dobrze wiedzą, że będą obserwowani przez miliony widzów. To dla nich wielkie wyzwanie, sprostać temu.
Dobra robota Bellinghama i Camavingi
I jak się panu podobał niedzielny mecz?
Nie bardzo. Nie było to jakieś super spotkanie. Ale według mnie Real wygrał zasłużenie. Dobrą robotę wykonali Bellingham i Camavinga, znów dobry był Mbappe. Xabi Alonso namówił Real na „presowanie” Barcelony, coś, co Real nie zawsze robi. I cóż z tego, że Barcelona miała większe posiadanie piłki. W futbolu liczą się gole i tu lepszy był Real.
Nie wszycy jednak w obozie Realu cieszyli się tak samo. Jak pan ocenia zachowanie Viniciusa? Widzę, że trafiło na czołówki hiszpańskich gazet.
To co zrobił Vinicius jest nieakceptowalne. Takie zachowanie nie powinno mieć miejsca! Real jest klubem, który bardzo zwraca uwagę na zachowanie swoich piłkarzy. Na boisku i poza nim.
Czyli, to nie jest tak, że trzeba go zrozumieć, bo to były wielkie emocje?
Nie, w żaden sposób! Nic go nie usprawiedliwia. Ani emocje, ani młody wiek. Piłkarz Realu nie ma prawa się zachować w ten sposób. Przecież to były gesty kontestujące decyzję trenera, czyli de facto jego szefa. Powtarzam: to nieakceptowalne. Mam nadzieję, że to już do niego dotarło. Zwłaszcza, gdy zobaczył te swoje gesty na zdjęciach czy ujęciach wideo.
Vinicius musi przeprosić
To co teraz? Co by pan zrobił na miejscu władz Realu?
Oczywiście, niezbędne jest wyjaśnienie sprawy z samym piłkarzem. Według mnie Vincius powinien publicznie przeprosić za to jak się zachował. Mam nadzieję, że klub już mu to zasugerował.
A poza tym? Trzeba bardziej rozmawiać czy karać, na przykład finansowo?
W takim przypadku nie wierzę w skuteczność takiej kary. Piłkarz powinien zrozumieć co zrobił, grzywna tu nic nie da. Dopiero gdy pojmie, że tak się nie godzi, to nie zrobi tego po raz drugi. Ba, nie wyobrażam sobie, aby on jeszcze raz zrobił coś takiego. Jak mówię, działałbym tu bardziej uświadamiając mu jak źle się zachował niż karając go finansowo.
Jego kontrakt upływa latem 2027 roku. W takiej sytuacji walczyłby pan o przedłużenie, czy jednak miałby pan wątpliwości?
Tak naprawdę w idealnym świecie prezes powinien bardziej przyklepywać to co mu „przyniosą” dyrektor sportowy i trener. Bo to ci dwaj ludzie są najbliżej zespołu i to oni najlepiej powinni znać potrzeby drużyny, tego czego oni sami chcą. Ufam więc władzom Realu w tej sprawie.

Szczęsny przypomina… Dudka
Muszę oczywiście zapytać też o moich rodaków. Jak pan ocenia występ Wojciecha Szczęsnego? Jest bardzo chwalony…
I słusznie. W ogóle podoba mi się ta historia od samego jej początku. Jak słyszałem, sam Szczęsny był tym wszystkim bardzo zaskoczony, bo Barcelona ściągnęła go z emerytury, którą spędzał w Marbelli czy gdzieś na południu Hiszpanii. I okazało się to strzałem w dziesiątkę, bo Szczęsny spełnił pokładane w nim nadzieje. A w El Clasico też był świetny. Przecież obronienie karnego Mbappe wcale nie było łatwe.
A jak pan ocenia generalnie jego podejście? Pomaga Joanowi Garcii, nie jest zazdrosny o miejsce w składzie, stara się „budować” kolegę. A powrót tego drugiego jest podobno coraz bliżej.
To podejście, które trzeba docenić. Naprawdę. Bo świadczy o Szczęsnym nie tylko jako o doświadczonym bramkarzu, ale przede wszystkim jako o człowieku.
Tak sobie teraz pomyślałem, że Jerzy Dudek, którego to właśnie pan sprowadził do Realu, zachowywał się podobnie.
Dokładnie. Z Dudkiem nigdy nie było problemów. Nie robił kłopotów dlatego, że musiał siedzieć na ławce. Faktycznie, są pewne elementy wspólne między nim a Szczęsnym. Obaj wiedzieli, że nie będą na pierwszym planie, ale starali się pomóc drużynie, a nie zaszkodzić. Żeby mieć takie podejście, trzeba mieć jedną cechę: „skromność”. Myślę, że obaj ją mają.
Dlatego ruch ze Szczęsnym jest tak dobry dla Barcelony. Bo to nie jest tak, że czy Dudka, czy Szczęsnego cieszyło, że siedzą na ławce. Oczywiście, że nie cieszyło. Przecież to sportowcy, a sportowcy chcą rywalizować. Obaj potrafili jednak zaakceptować to, co w danym momencie było/jest dla drużyny najlepsze, bez robienia pod górkę. I za to uznanie dla obu.

Lewandowski? Jeszcze 2-3 lata w czołówce
A co zrobiłby pan z Lewandowskim? Zawsze go pan chwalił w naszych poprzednich rozmowach. Po tym sezonie kończy mu się jednak kontrakt.
Nie wiem jakie Lewandowski ma plany, czy już podjął decyzję, czy jeszcze nie. Nie mam pojęcia co w tym temacie zamierza Barcelona, ale wiem jedno: mówimy o piłkarzu absolutnie wyjątkowym. Takim, który jedną akcją, jednym golem potrafi zmienić losy meczu. A takich graczy w światowej piłce wcale nie ma wielu. Moim zdaniem jeszcze przez 2-3 lata Lewandowski jest w stanie grać w czołowym klubie. Czy to w Barcelonie, czy gdzie indziej. Ale mam tu absolutnie na myśli ekipy „z pierwszej linii”.
Na koniec klasyczne pytanie: kto ma większe szanse na wygranie ligi w tym sezonie, Real czy Barcelona?
Wydaje mi się, że to będzie bardzo wyrównane. Do końca ligi zostało 28 meczów, jeszcze mnóstwo się wydarzy. Dziś nie jesteśmy nawet w stanie przewidzieć co dokładnie. Natomiast pięć punktów przewagi nad Barceloną brzmi przyjemnie. Niczego jeszcze nie zapewnia, ale sytuuje jednak Real w nieco lepszej sytuacji.









