Bramkarz Puszczy Niepołomice pobity? Jesienią już nie zagra. Klub podejmie kroki prawne

Puszcza Niepołomice potwierdziła nam, że jej bramkarz Kewin Komar w weekend został pobity. Na tyle poważnie, że w rundzie jesiennej już nie zagra.

Kewin Komar
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Kewin Komar
  • Kewin Komar został pobity przez kiboli
  • Uraz ręki po tym zdarzeniu jest na tyle poważny, że dla 20-latka skończyła się runda jesienna
  • Puszcza potwierdziła nam tę informację zapowiadając jednocześnie kroki prawne

Kewin Komar pobity

O sprawie jako pierwsza poinformowała Wirtualna Polska. W tekście Szymona Jadczaka czytamy, że został pobity przez kiboli podczas festynu w Nowym Wiśniczu. Po całym zajściu trafił na SOR. Wiadomo, że ma poważnie uszkodzoną rękę.

– Trudno mówić teraz o dokładnej diagnozie, choć możemy potwierdzić, że w rundzie jesiennej już nie zagra. Kewin w weekend przechodził badania, ale dziś ma kolejne. Klub oczywiście otoczył go opieką medyczną i prawną, ale na dokładną diagnozę pozostaje jeszcze czekać. Kancelaria, która nas reprezentuje zajmuje się podjęciem jakichś kroków prawnych, ale wciąż za wcześnie, by mówić o szczegółach. Na pewno niedługo klub wyda oświadczenie. Z samym Kewinem rozmawiałam krótko, więc też nie chciałabym mówić o jego stanie psychicznym, ale na pewno jest mu ciężko – powiedziała nam Aleksandra Sępek, rzeczniczka Puszczy Niepołomice.

Według Wp.pl sprawa mogła mieć podłoże kibicowskie, jednak późniejsze relacje świadków cytowanych przez media nie potwierdzają tego.

Aktualizacja (14:56)

Z prezesem OSP w Wiśniczu Małym Piotrem Putem, który wraz z grupą strażaków uratował piłkarza Puszczy, udało się skontaktować “Faktowi”. Z jego relacji nie wynika, by pobicie odbyło się na tle “sportowym” i jego sprawcami byli kibole, choć w jego słowach nie ma wskazanej ani genezy zdarzenia, ani jego powodów. – Nie mam pojęcia, czy to kibice i jakiego klubu, ale agresorów na pewno zna dziewczyna poszkodowanego, która pochodzi z Wiśnicza Małego.

Zdarzenie opisuje w ten sposób: – Było około północy. Zobaczyliśmy, że pomiędzy grupką chłopaków doszło do przepychanki. Interweniowaliśmy. Z jednej strony był ten Kewin Komar, później dowiedzieliśmy się, że to bramkarz klubu z Ekstraklasy, z drugiej trzech, może czterech chłopaków. A raczej chłopaczków. To nie były żadne karki i na pewno napastników nie było dwudziestu czy trzydziestu, jak podają media. Kiedy chcieliśmy wezwać policję, zaatakowany poinformował nas, że nic się nie dzieje, że to jego koledzy, że tak sobie żartują. Po czymś takim nie pozostało nam nic innego, jak wrócić do swoich obowiązków – opowiada prezes Piotr Put.

I dodaje. – Po dłuższej chwili zobaczyliśmy, że znów się szarpią. A potem doszło do bijatyki. Rozdzieliliśmy zwaśnione strony, rozgoniliśmy tamtych, a tego chłopaka, bramkarza, wyprowadziliśmy w bezpieczne miejsce. Miał spuchniętą rękę, dlatego od razu udzieliliśmy mu pierwszej pomocy przedmedycznej, ustabilizowaliśmy nadgarstek. Miał też zaczerwienienia na twarzy. Na ubraniu nie było żadnych śladów krwi, od poszkodowanego nie było też czuć alkoholu.

Wzburzony Kowalczyk wprost ws. Glika. “W tej lidze nie ma nawet dwóch lepszych obrońców”
Kamil-Glik

Wojciech Kowalczyk broni Kamila Glika. Polskie kluby popełniają błąd Kamil Glik od początku lipca pozostaje bez klubu. Polak opuścił Benevento, które spadło do Serie C. Obrońca zdecydował się zaoferować kilku klubom Ekstraklasy (m.in. Rakowowi Częstochowa, Legii Warszawa, Widzewowi Łódź, Piastowi Gliwice i Pogoni Szczecin). Jednak ku zaskoczeniu w każdym przypadku spotkał się z odmową. Powrót

Czytaj dalej…

Komentarze