Olympique Marsylia zabawił się ze Sportingiem [WIDEO]

Igor Tudor
Obserwuj nas w
fot. PressFocus Na zdjęciu: Igor Tudor

Olympique Marsylia w jednym z dwóch pierwszych wtorkowych meczów trzeciej kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów pewnie pokonał Sporting (4:1). Przedstawiciel Ligue 1 zaliczył premierowe zwycięstwo w tej edycji elitarnych rozgrywek.

  • Olympique Marsylia wrócił na zwycięski szlak po dwóch spotkaniach bez wygranej
  • Francuski team 4:1 pokonał ekipę Rubema Amorima
  • Zespół Igora Tudora ma na swoim koncie trzy oczka

Olympique Marsylia wrócił do gry

Olympique Marsylia przystępował do wtorkowej batalii, chcąc przedłużyć swoje szanse związane z gry w europejskich pucharach na wiosnę przyszłego roku. Sporting Lizbona miał natomiast nadzieję, że sięgnie po trzecie zwycięstwo w tej edycji.

Rywalizacja we Francji nie zaczęła się zgodnie z planem, na co wpływ miały korki na ulicach we Francji. Jednocześnie start meczu został odroczony w czasie. Tymczasem spotkanie lepiej zaczęli goście, bo już w pierwszej minucie gola na 1:0 dla portugalskiej ekipy strzelił Trincao, wykorzystując podanie od Marcusa Edwardsa.

Radość lizbończyków z korzystnego wyniku nie trwała jednak długo, bo już w 13. miejsce miało miejsce przebudzenie marsylczyków. Do wyrównania doprowadził Alexis Sanchez, wykorzystując fatalny błąd golkipera rywali.

Jeszcze przed przerwą Olympique Marsylia zdołał objąć prowadzenie. Najpierw bramkę na 2:1 zdobył Amin Harit, popisując się celnym strzałem głową w 17. minucie. Z kolei w 28. minucie na listę strzelców wpisał się Leonardo Balerdi. Gospodarze zatem z nawiązką odrobili straty.

Po zmianie stron nie byliśmy już świadkami tak ciekawego widowiska, jak w pierwszych trzech kwadransach rywalizacji. Tym bardziej że Sporting grał w dziesiątkę od 23 minuty po czerwonej kartce dla Artura Adana za dotknięcie piłki ręka poza własnym pole karnym.

Wynik rywalizacji został natomiast ustalony w 84. minucie, gdy gola na 4:1 dla gospodarzy strzelił Chancel Mbemba. Jednocześnie pierwsze zwycięstwo teamu Igora Tudora w trwającej edycji Champions League stało się faktem. Lizbończycy po raz pierwszy schodzili z kolei z placu gry na tarczy.

Komentarze