Gehenna poza boiskiem
Każdy kto zna historię Arkadiusza Milika wie jak mocno los doświadczył go kontuzjami. Dwa razy zerwane więzadła krzyżowe za czasów gry w Napoli to najbardziej namacalny przykład pecha jakiego doświadczył wychowanek Rozwoju Katowice. To jednak niestety nie wszystko.
Przed EURO 2024 Milik doznał kolejnej ciężkiej kontuzji i do tej pory nie zdołał się wyleczyć. Wiadomo, że Juventus nie wiąże z nim przyszłości, więc pytanie brzmi: nie czy Milik odejdzie, ale kiedy odejdzie. Co ciekawe, mimo tego, iż Polak nie gra od dawna, bardzo często pojawiają się plotki, że ten czy tamten klub interesuje się tym graczem.
Oglądaj program transferowy „Nasz News”
AC Milan w grze? No nie!
Dwie najgłośniejsze ostatnio to sugestie łączące Milika z AC Milan (trafił tam Massimiliano Allegri, który dobrze zna i ceni Arka) z Al Shabab Al-Ahli. To klub ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, w którym pracuje Paulo Sousa, pamiętający byłego gracza Górnika Zabrze z reprezentacji. Sprawdziliśmy te tropy i z informacji goal.pl wynika, że oba są fałszywe.
Jaki jest więc plan na Milika? Piłkarz trenował już ze „Starą Damą” na 100 procent w trakcie pobytu na Klubowych Mistrzostwach Świata w USA, ale z powrotem do gry nie ma się co spieszyć.
Zima będzie najlepsza
W związku z tym, jak słyszymy, plan jest taki, aby jesienią Milik odzyskał już w pełni gotowość do gry, złapał nieco rytmu meczowego, a do transferu ma dojść w trakcie zimowego okienka transferowego. Do tego czasu Polak ma dosłownie i w przenośni być postawiony na nogi. A zatem: transfer tak, ale jeszcze nie tego lata.
Umowa polskiego napastnika z Juventusem obowiązuje do lata 2027 roku.